[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I porozmawiamy o wyprawie do cyrku Astleya.CzyEmily i Clarissa zechcÄ… nam towarzyszyć?- O tak! Edward też! - zapewniÅ‚a go Theo.- To bÄ™dzie rodzinnawyprawa.- ZamilkÅ‚a z rÄ™kÄ… na klamce powozu.Jej aksamitne oczybyÅ‚y bardzo poważne.- Przeważnie trzymamy siÄ™ razem.237 SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….-Już to zauważyÅ‚em.UniósÅ‚ rÄ™kÄ™ na pożegnanie.Konie ruszyÅ‚y.Theo byÅ‚a w salonie, przebrana już do obiadu, gdy Sylvester wróciÅ‚.- SpózniÅ‚em siÄ™, przepraszam - powiedziaÅ‚, wchodzÄ…c do pokoju-- Tylko sobie nalejÄ™ kseresu i pójdÄ™ siÄ™ przebrać.Theo siedziaÅ‚a na szezlongu z nogami podwiniÄ™tymi pod siebiebez żadnego szacunku dla wspaniaÅ‚ej wieczorowej toalety z cieniu-sieÅ„kiego jasnoniebieskiego jedwabiu.OdÅ‚ożyÅ‚a trzymanÄ… w rÄ™ku książkÄ™, i uÅ›miechnęła siÄ™ do męża.- Po co zawracać sobie gÅ‚owÄ™? BÄ™dzie tylko nas dwoje.- Za nic nie okazaÅ‚bym braku uszanowania mojej małżonce - odparÅ‚ żartobliwie, siÄ™gajÄ…c po karafkÄ™ z kseresem.:Theo wyczuÅ‚a napiÄ™cie pod tym lekkim tonem.DostrzegÅ‚a je teżw caÅ‚ej postaci męża i w jego ruchach, kiedy napeÅ‚niaÅ‚ swój kieliszekBez poÅ›piechu wstaÅ‚a z szezlonga.'-WÄ…tpiÄ™, by twoja małżonka poczytaÅ‚a to za zniewagÄ™ - powie-dziaÅ‚a, podchodzÄ…c do Sylvestra.Objęła go rÄ™kami w pasie i przytuliÅ‚apoliczek do jego pleców.- PrawdÄ™ mówiÄ…c, twojej małżonce jest abso­lutnie obojÄ™tne, co masz na sobie.Im tego bÄ™dzie mniej, tym lepiej!Sylvester odstawiÅ‚ kieliszek i, siÄ™gnÄ…wszy do tyÅ‚u, objÄ…Å‚ przytu-lonÄ… do niego żonÄ™.On również wyczuwaÅ‚ napiÄ™cie i bijÄ…cÄ… od niej'serdeczność.StaraÅ‚a siÄ™ przekonać go, by siÄ™ zbytnio nie przejmowaÅ‚.I nie chodziÅ‚o tylko o jego strój.BezwzglÄ™dna lojalność zdumiaÅ‚a go i wzruszyÅ‚a.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ żonÄ™do piersi, a ona znów objęła go w pasie i spojrzaÅ‚a naÅ„ z lekkim pytajÄ…-cym uÅ›mieszkiem, który kontrastowaÅ‚ z poważnym wyrazem oczu.Sylvester zapragnÄ…Å‚ nagle serdecznoÅ›ci i pociechy, które mu ofia­rowaÅ‚a.PrzytuliÅ‚ Theo do siebie z caÅ‚ej siÅ‚y i pocaÅ‚owaÅ‚ namiÄ™tnie.Stanęła na palcach i wtuliÅ‚a siÄ™ w niego jeszcze mocniej.Jej wargi roz­chyliÅ‚y siÄ™ pod natarczywym pocaÅ‚unkiem.Foster otworzyÅ‚ drzwi, by oznajmić, że podano obiad, ale z wÅ‚aÅ›ci­wÄ… sobie dyskrecjÄ… zamknÄ…Å‚ je z powrotem.238 18Dziewczyna miaÅ‚a na sobie szkarÅ‚atnÄ… bluzkÄ™ z szerokimi rÄ™kawa­mi i żabotem pod szyjÄ…, skórzane bryczesy, a na nogach dÅ‚ugie buty.KoÅ„ w barwnej uprzęży harcowaÅ‚ pod niÄ…; wydawaÅ‚o siÄ™, że stÄ…pa napaluszkach, a nie na czterech żelaznych podkowach.Akrobatka anina sekundÄ™ nie traciÅ‚a równowagi, krÄ™cÄ…c piruety na jego grzbiecie-jechaÅ‚a na oklep, bez siodÅ‚a.Na koniec wykonaÅ‚a efektowny skok,wywinęła w powietrzu kozioÅ‚ka i opadÅ‚a bezbÅ‚Ä™dnie, obiema nogamina swego wierzchowca.Emily pisnęła i chwyciÅ‚a narzeczonego za rÄ™kÄ™.Clarissa wpatry­waÅ‚a siÄ™ w arenÄ™, rozszerzonymi oczyma, Rosie zaÅ› wychyliÅ‚a siÄ™ doprzodu, z rÄ™koma na kolanach, żeby jak najlepiej widzieć.Theo po­krÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, peÅ‚na podziwu.-Jakie to wspaniaÅ‚e! - powiedziaÅ‚a z zazdroÅ›ciÄ….- Cóż to musi byćza ekscytujÄ…ce życie!-Akrobatów z cyrku Astleya? - spytaÅ‚ Sylvester, unoszÄ…c brwi.- Moje drogie dziecko, nie dostrzegasz, jak zniszczone sÄ… ich kostiu­my.PomyÅ›l tylko, żyjÄ… w cyrkowej karawanie, na deszczu i wietrze.bez odrobiny prywatnoÅ›ci.Nieustannie tuÅ‚ajÄ… siÄ™ z miejsca na miejsceprzez poÅ‚owÄ™ roku.- Mnie siÄ™ to wydaje prawdziwym rajem! - oÅ›wiadczyÅ‚a Theo,obserwujÄ…c arenÄ™, na której trupa kuglarzy żonglowaÅ‚a pÅ‚onÄ…cymi po­chodniami.- Ojej, on to zaraz poÅ‚knie! - wykrzyknęła Clarissa, blednÄ…c, gdyjeden z żonglerów odchyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ do tylu i wsadziÅ‚ koniec pÅ‚onÄ…cegodrążka do ust.-Jak on to robi? - dopytywaÅ‚a siÄ™ Rosie.- To musi być jakieÅ›oszustwo!- ZupeÅ‚nie do ciebie nie dociera czarodziejski urok iluzji! - po­wiedziaÅ‚a z wyrzutem Clarissa, zaciskajÄ…c rÄ™ce.-Ja tylko chcÄ™ wiedzieć, jak siÄ™ to robi! - zaprotestowaÅ‚a siostra,praktyczna jak zawsze.239 Sylvester odchyliÅ‚ siÄ™ nieco do tyÅ‚u, nie odrywajÄ…c oczu od profi-lu żony, która jak urzeczona wpatrywaÅ‚a siÄ™ w arenÄ™.KrążyÅ‚o po niejsześć koni z biaÅ‚ymi pióropuszami na gÅ‚owach.Każdy z jezdzców staÅ‚na swoim wierzchowcu.CaÅ‚a szóstka byÅ‚a ubrana identycznie, jednaknie ulegaÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci, że byÅ‚o to trzech mężczyzn i trzy kobiety.Wszyscy - konie i ludzie - wykonywali skomplikowany taniec, ro­dzaj kadryla.Jezdzcy zamieniali siÄ™ wierzchowcami, tak jak zmienia!siÄ™ partnerki w taÅ„cu.- Dlaczego uważasz, że takie życie to raj? - spytaÅ‚ po cichu Sylve-ster.Nie odrywajÄ…c wzroku od areny, Theo odparÅ‚a:- Bo jest ekscytujÄ…ce! To, co robiÄ…, jest ryzykowne.MuszÄ… wyko-nać to bezbÅ‚Ä™dnie, żeby nie doszÅ‚o do nieszczęścia.To dopiero jestprawdziwe życie, a nie takie tam.Nie dokoÅ„czyÅ‚a, ale Sylvester zrozumiaÅ‚, co chciaÅ‚a powiedzieć.'Londyn jÄ… nudziÅ‚.GardziÅ‚a pustym salonowym życiem, choć staraÅ‚asiÄ™ ukryć swe uczucia przed matkÄ… i siostrami, którym odpowiadaÅ‚ataka egzystencja.Spojrzenie hrabiego przesunęło siÄ™ z twarzy żony na EdwardaFairfaksa.Emily w dalszym ciÄ…gu Å›ciskaÅ‚a go za rÄ™kÄ™.Edward wyna-jÄ…Å‚ mieszkanko na Albermarle Street, choć spÄ™dzaÅ‚ caÅ‚e dni na BrookStreet i wracaÅ‚ do siebie tylko po to, żeby siÄ™ przespać.Sylvester nadalnie miaÅ‚ pojÄ™cia, czy Edward sÅ‚yszaÅ‚ coÅ› na temat Vimiery.Ale nawetjeÅ›li tak byÅ‚o, najwidoczniej nie zamierzaÅ‚ o tym mówić i bez wahaniaprzyÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do paÅ„ Belmont, gdy ostentacyjnie okazywaÅ‚y hrabiemuprzyjazÅ„.PrzymknÄ…Å‚ oczy i poczuÅ‚ ucisk w skroniach.Theo nie wspomnia­Å‚a ani słówkiem o jego przedwczorajszym poniżeniu, a jej siostryi Edward zachowywali siÄ™ w stosunku do niego tak, jak zawsze.Może dlatego, zastanawiaÅ‚ siÄ™, że w ten sposób chcieli mu okazaćswoje wsparcie.CoÅ› w rodzaju nieograniczonego kredytu zaufania,tylko z tej racji, że byÅ‚ teraz jednym z nich [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki