[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie Evanlyn wzięłaWilla za rękę i pociągnęła go ku sobie, by wstał.Nie sprzeciwiał się.- Chodzmy już, Willu - rzekła zrezygnowanym głosem.- Mamy przed sobą jeszcze długą drogę.Równocześnie zdała sobie sprawę, że jej słowa dotyczą czegoś więcej niż tylko odległościdzielącej ich od myśliwskiej chaty w górach.Nucąc do siebie pozbawioną melodii piosenkę, Will ruszył za nią, gdy znów zaczęła piąć siępod górę.***Zciemniało się już na dobre, kiedy znalazła chatę.Minęła ją dwukrotnie, choć stosowała się ściśle do instrukcji, których Erak kazał jej się wyuczyćna pamięć: skręcić w lewo w ścieżkę sto kroków za sosną trafioną piorunem; potem sto metrówwąskim parowem idącym w dół, następnie wspiąć się na niewielki pagórek, zejść i przeprawićsię przez niewielki strumień.Powtarzała sobie marszrutę, odnotowywała kolejne punkty orientacyjne - i stawała bezradnapośrodku polany.Potem znów błądziła pośród drzew w narastającym mroku, tymczasem chatywciąż nie było widać - nic prócz nieskazitelnej bieli.Wreszcie zdała sobie sprawę, że przecież chata nie może być widoczna, bo z pewnością jestcałkowicie przysypana śniegiem.Gdy dotarł do jej świadomości ten prosty fakt, natychmiastuzmysłowiła sobie, że w odległości niecałych dziesięciu metrów od niej wznosi się całkiemspory pagórek.Rzuciwszy wodze kucyka, pobiegła przed siebie, brnąc w śniegu, i już po chwiliwymacała krawędz ściany, potem okap i wreszcie róg - kształty zbyt równe i równomierne, bymogły być dziełem natury ukrytym pod śniegiem.Obeszła pagórek i stwierdziła, że po jego zawietrznej stronie widać drzwi oraz małe okienkozamknięte drewnianą okiennicą.Najpierw pomyślała, że szczęśliwie się składa, iż drzwiznajdują się po tej właśnie stronie, a w następnej chwili pojęła, że uczyniono to z rozmysłem.Przecież tylko głupiec umieściłby drzwi w ścianie wystawionej na porywy dujących nieustanniepółnocnych wiatrów, by potem wciąż odgarniać sprzed nich śnieg i przekopywać się dowejścia.Odetchnęła głęboko i powróciła po swych śladach, ujmując konika za uzdę.Mizerny zapas sił,jakimi dysponował Will, wyczerpał się już wiele godzin wcześniej, siedział więc od tego czasuskulony w siodle, kiwając się i wciąż cicho zawodząc.Evanlyn przywiązała kucyka do słupkaznajdującego się przy małym ganku.Przypuszczalnie nie było to konieczne, bo jak zauważyła,konik wcale nie zdradzał chęci, by się z nią rozstać, niemniej jednak uznała, że niecoostrożności nie zawadzi.W prędko gęstniejących ciemnościach nie miała najmniejszej ochotyna poszukiwania wierzchowca i jego jezdzca pośród drzew.Upewniwszy się, że zawiązała porządny supeł, mocno pchnęła wypaczone drzwi i weszła dochaty, by rozejrzeć się po nowym schronieniu i sprawdzić, jak jest wyposażone. Domek był mały, składał się z jednego pomieszczenia, pośrodku którego stał prosty stół zdwiema ławami po obu stronach.Pod ścianą ujrzała drewniane łóżko, na którym spoczywałwypełniony słomą materac.Pachniało tu stęchlizną i wilgocią; zmarszczyła nos, ale zarazpomyślała, że gdy tylko rozpali ogień na kamiennym kominku zajmującym większą częśćzachodniej ściany, przykry zapach z pewnością się ulotni.Przy kominku znalazła podręczny zapas drew ułożonych w stos.Obok leżały hubka i krzesiwo.Następnych kilka minut spędziła na rozpalaniu ognia.Wesoły trzask płomieni i żółty blasktańczący na ścianach chaty podniósł ją na duchu.W kącie, służącym najwyrazniej za spiżarnię, znalazła zapas mąki, suszonego mięsa oraz fasoli.Dostrzegła też ślady wskazujące, że w chacie buszowały szkodniki, lecz i tak zapas byłwystarczający, aby przetrwać tu miesiąc albo i dwa.Jeśli będą prowiantem gospodarowaćrozsądnie, nie grozi im głód.Zwłaszcza jeśli Will otrząśnie się z wpływu trującego ziela i odzyska swe dawne umiejętności.Za drzwiami wisiał mały myśliwski łuk oraz skórzany kołczan ze strzałami.Przecież nawetzimą można upolować jakąś zwierzynę - choćby królika czy zająca.Będą wówczas mogliurozmaicić świeżym mięsem zgromadzone w chacie zapasy.Jeśli nie - trudno.Wzruszyła ramionami.Byli przynajmniej wolni i istniała szansa, że Willzapomni z czasem 0 cieplaku.Innymi problemami należy się przejmować, kiedy się pojawią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki