[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzemieślnicy imalarze zatrudnieni w rezydencji używali listków złota, hebanu i maci-cy perłowej, a nędzarze wciąż umierali setkami na ulicach Hagi. Rozdział trzydziesty siódmy- Oczywiście, to wielka ulga dla Sadamu - odezwał się Kikuta Ko-taro do Muto Kenjiego.Minął ponad rok od czasu bitwy na równinie Yaegahara i dwaj Mi-strzowie Plemienia spotkali się na umówionej naradzie w portowymmieście Hofu, którym teraz władał były wasal Otorich, zdrajca Nogu-chi.- Gdyby Shigeru urodził się syn, a potem kolejne zdrowe dzieci,Sadamu rzeczywiście bardzo by się zaniepokoił.Tak przynajmniejmówiono mi w Inuyamie.Shizuka dolała im wina i obaj pociągnęli duży łyk.Kotaro był jejwujem, zaś Kenji stryjem.Przysłuchiwała się uważnie rozmowie, niezdradzając się ze swoimi złożonymi uczuciami wobec pana Shigeru.Nigdy nie wybaczyła sobie całkowicie popełnionej zdrady.Teraz ża-łowała go, zastanawiając się, czy opłakuje śmierć żony; z pewnością żalmu dziecka, nawet jeśli nie był to syn.Pomyślała z dumą o własnymsynku, który miał już pół roku, był zdrowy, nad wiek rozwinięty i po-dobny jak kropla wody do ojca, Araiego Daiichi.Sypiał w pokoju obokniej, ale nie potrafiła ani na moment spuścić go z oczu, a jej duma mie-szała się z niepokojem, od którego aż mrowiło ją w wezbranych mle-kiem piersiach.343 Zawstydzały ją nieco te uczucia, zawsze bowiem zbierała pochwaływłaśnie za to, że jest bezlitosna i bezduszna, za cnoty tak cenione przezPlemię.Skrzyżowała ramiona na piersi, mając nadzieję, że wy-pływające mleko nie poplami jej ubrania, wiedziała bowiem, że obajmężczyzni wyczuliby jego woń.Kenji istotnie rzucił jej rozbawione, ironiczne spojrzenie, Kotarotymczasem mówił dalej:- Myśl, że Shigeru może kiedyś mieć synów, przekonała jednakSadamu, że popełnił błąd, nie nalegając rok temu, by młody pan Otoriodebrał sobie życie.Teraz ma jeszcze większą obsesję na jego punkcie.Uspokoi go tylko jego śmierć.- Dlaczego przedtem go oszczędził? - zapytała Shizuka.%7ładne z nich nie należało do zaufanych ludzi Iidy, ale Kotaromieszkał w Inuyamie, miał tam swoich własnych szpiegów, poza tymwidywał się z ludzmi ze świty Iidy, Ando i Abem.Znał myśli i zamiarydowódcy lepiej niż ktokolwiek z ich trojga.- Miał dziwaczne przekonanie, że w ten sposób postępuje honoro-wo.Fakt, że zwyciężył jedynie dzięki zdradzie i że dwa lata wcześniejShigeru ocalił mu życie, gdy wpadł do podziemnej jaskini, zranił jegopróżność.Uznał, że w ten sposób wyrównuje rachunki.- Postępować z honorem to dla Sadamu rzecz równie niemożliwa,jak dla Shigeru postąpić niehonorowo - powiedział Kenji i zaśmiał sięjak z dobrego żartu.- Wielu to powtarza - zgodził się Kotaro - choć nie w zasięgu słu-chu Tohańczyków, jeśli nie chcą się pozbyć uszu i języka.- On także sięroześmiał, po czym mówił dalej, spoglądając badawczo na Kenjiego: -Przekazano mi jednak prośbę, choć ujęto ją nieco mniej delikatnie, bypozbyć się Shigeru jeszcze przed końcem roku.Nim Kenji odpowiedział, skinął na Shizukę, by dolała mu wina, iwychylił łyk.Siedzieli we trójkę na tyłach domu pewnego kupca; nakońcu pokoju była nieduża weranda, a za nią niebrukowany podwó-rzec.Ktoś postawił na skraju werandy kilka donic ze świętym bambu-sem i tawułą, ale podwórko wypełniały palety, skrzynie i kosze; przybramie zaś kilku tragarzy z dwoma jucznymi końmi czekało cierpliwie344 na ładunek.Zza murów dochodziły odgłosy portowego miasta.%7łycie wHofu toczyło się w rytmie wiatrów i przypływów, teraz było południe,przypływ i nagła zmiana kierunku wiatru sprawiły, że miasto nagle sięożywiło, a ruch i gwar zamaskował milczenie Kenjiego.W końcu rzekłłagodnie:- Jak sądziłem, zgodziliśmy się w zeszłym roku, że lepiej utrzymy-wać Iidę w niepewności, a w tym celu Shigeru powinien zostać przyżyciu.Shizuka pomyślała, że nie widziała jeszcze nigdy, by któryś z nichstracił panowanie nad sobą.Kiedy czuli gniew, mówili coraz łagodniej,nigdy nie tracąc żelaznej samodyscypliny.Widziała ich obu, jak zabija-li, z tą samą chłodną precyzją, tak samo beznamiętnie.Nagle zobaczyłaShigeru naprzeciw ich noży - zdumiał ją ból, jaki sprawiła jej ta wizja izupełnie u niej niezwykłe poczucie winy.Wiatr zagrzechotał wątłymi okiennicami.- Wieje ze wschodu - rzekł Kotaro z pewną irytacją.- Na pewien czas zatrzyma cię to w Hofu - zauważył Kenji, Kotarobył bowiem w drodze z Zachodu do domu w Inuyamie.- Zdążymy jesz-cze rozegrać kilka partii.- Grywali ze sobą w go, plansza z pionkamileżała na macie między nimi.- Po co właściwie byłeś w Maruyamie?- Kolejna niebywale dobrze płatna misja dla pana Iidy - odparłKotaro.- Nie powinienem tutaj o tym mówić, ale i tak ci powiem.Sa-damu jest wściekły, że zachodnie klany nie przyłączyły się do niego, bywspólnie zaatakować Otorich.Stracił w bitwie zbyt wielu ludzi, byznów ruszać na wojnę, chce jednak ukarać Seishuu, a szczególnie paniąMaruyama.Liczy na to, że ją przekona, aby była posłuszna rodzinieswego męża, jak przystoi dobrej żonie.- Zerknął na Shizukę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki