[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwóch wampirów po obu stronach Mikaela upadło na ziemię, trzymając się zapierś.Upadli na ziemię i ujrzała strzały wystające z ich pleców.Nigdy wcześniej nierozważała przebicia wampirzego serca od strony pleców.Kolejne musze bzyczenie i Mikael odwrócił się na piętach tak, że jego plecyzwracały się w jej stronę, a on stał twarzą z niewidzialnym napastnikiem.Strzałauderzyła go w prawe ramię.Zaryczał i odrzucił głowę do tyłu szarpiąc za nią, anastępnie wyszarpując z własnego ciała.Jego spojrzenie było wymowne gdy odwróciłsię do niej i przełamał strzałę.Zawarczał.Nie zdawała sobie sprawy, że jej ojciec był tak dobrym strzelcem. Nie sądziła również, że będzie wstanie podejść tak blisko bez wiedzy Mikaela czypozostałych wampirów.Może w swej głupocie skupili swoje zmysły na niej i zignorowaliprawdopodobieństwo, że ktoś oprócz niej może się czaić w pobliżu.- Brak bicia serca  wymamrotał Mikael i ruszył w jej stronę stanowczymkrokiem.Zatrzymał się i zacisnął dłoń na ramieniu, jego oczy pociemniały po czymzamieniły w czerwień. To nie Lincoln.Który ohydny wampir odważyłby&Zamknął oczy i przełknął.Uśmiechnęła się.Do tego czasu trucizna powinna dotrzeć do jego krwi.Powinna trawić gogorączka.Była wdzięczna za to, że jej ojciec był tak dobrym strzelcem.Mikael znajdowałsię pomiędzy nimi, więc jej ojciec strzelał dokładnie w jej stronę.Gdyby Mikael sięruszył, nie byłaby wstanie uniknąć tej strzały.Trucizna pokrywająca grot byłaśmiertelna dla ludzi.Wampirowi groziła gorączka, osłabienie, a nawet śmierć wzależności od siły i wieku.Mikael był stary.To go nie zabije.- Zapłacisz&.mi za to& bezczelny&.śmiertelniku. ścisnął ramię.Krew kapała zjego ręki.Zacisnęła uchwyt na mieczu i rzuciła się na niego.Nie może pozwolić by wycisnąłtą truciznę.To była jej jedyna szansa.Jeżeli go to osłabiało, to istniała szansa że przeżyjeby opowiedzieć tą historię i uratować Lincolna.Odwróciła się i stanęła za Mikaelem raniąc plecy i wywołując jego kolejny ryk.Odwrócił się szybko i jego pięść poleciała w jej stronę.Nie była wystarczająco szybka byjej uniknąć.Uderzyła ją mocno w szczękę i posłała na ziemię.Myśli jej zawirowały.Przeturlała się z dala od niego, próbując nabrać dystansu.Co ona sobie myślała? Musi wykorzystać jego pewność siebie przeciwko niemu,tak jak powiedział Oneiric.Dlaczego próbowała go zaatakować nie przyzywającuprzednio swojej siły poprzez krew?Przebiegła krótki dystans, mając nadzieję że będzie wyglądać na przestraszoną.Uderzenia jej serca były zbyt równomierne.Musi je zwiększyć by przekonać Mikaela, że jest tak słaba jak człowiek.Nie był to czas by wyglądać na pewnego siebie.Teraz musiudawać, że się go boi i żałuje swojego podstępu.Noc wzywała ją do siebie, obiecując przemoc i krew.Słuchała jej, otworzyła sercedla jej słów.Myśli o Lincolnie walczącym o swoje życie w czeluściach Piekieł zalegały jejumysł.Jej serce biło oszalałe na myśl o straceniu go.Nie chciała go stracić.Bez względuna szaleństwo, które miało miejsce od momentu gdy go spotkała, nie mogła sobiewyobrazić świata bez niego.Nie chciała sobie nawet wyobrażać.Nie mogła by żyć dalej,jeżeli on nie będzie przy jej boku.To co powiedziały wiedzmy nie miało znaczenia.Teraz walczyła dla niego, tylkodla niego.Nie liczył się świat, nie gdy Lincoln był w niebezpieczeństwie.Był jej towarzyszem, jej miłością.Nie podda się.Jej serce zagrzmiało wodpowiedzi do nocy w jej myślach.Zamknęła umysł przed swoim strachem i skupiła sięna swojej sile i na tym co musi zrobić.Musi uratować Lincolna.Ciemność zakradła się sprawiając, że stała się zimna, a krawędzie jej duszysczerniały.Już jej to nie przerażało.Tak wiele już jej nie przerażało.Lincoln sprawił, żecały ten strach zniknął.Nauczył ją, że ciemność nie może przejąć nad nią kontroli.Byłaczęścią niej.Nie miała nad nią władzy.Ona nią rządziła.Jej krew miała w sobie moc, cośna czym polegała tak wiele razy, choć nigdy się jej nie poddała.W swoim umyśle, sięgnęła do tej mocy, aż ta została otoczona srebrem, a zmysływyostrzyły się boleśnie.Nie przestała, nie bała się kolejnego kroku.Nie przerywałaswojego zewu, pozwoliła by ją wypełnił i nie odmówiła wejścia do własnego serca.Tymbyła naprawdę.To była ona.Wypełniła ją ogromna moc.Otworzyła oczy i spojrzała na swoje ręce, czując to.Niewielkie nocne stworzenia stały się nagle głośne jak słonie.Zapach kwiatów wypełniłjej nozdrza mimo, że w pobliżu nie było żadnych.Widziała wszystko w nieskończonymdetalu.To było niesamowite.Spojrzała na Mikaela.Wciąż trzymał się za ramię.- Poddajesz się?  spytał z przebiegłym uśmieszkiem, ukazując ostre zęby. - Nigdy  odpowiedziała i uniosła miecz. Dopiero zaczynamy.Wyciągnął swój miecz. Och nie& obawiam się, że to się szybko skończy.- Krwawisz  powiedziała, wskazując głową jego rękę. Wiesz co to oznacza, conie?Nie spuścił z niej swoich oczu.Wyraz jego twarzy zmienił się na chwilę i jużwiedziała, że zrozumiał co miała na myśli.- Lincoln żyje.Dwa dni temu& minęło tysiąc lat.Jeżeli krwawisz& to znaczy, żemożesz umrzeć.Nie krwawiłeś, gdy postrzeliłam cię ostatnim razem.Warknął.- Może jeszcze zmienisz zdanie? Mogę nie zakończyć tego szybko& ale może tozrobię, jeżeli będę miłosierny.Jego śmiech szydził z niej.Przesunęła drugą ręką do swojego miecza, chwytając go w obie dłonie iwskazując na niego.- Taki słabeusz, człowiek& śmiesz wierzyć, że zginę z twojej ręki?- Chcesz bym ci to udowodniła?  powiedziała i skupiła się mocno.Chciała znalezćsię obok niego nim zdoła wyczuć, że się ruszyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki