[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W rzeczywistości pewnie brzmiało to jak eee& moszemy pofocić se chwilę?.Wstała jak rażona piorunem, a na jej twarzy pojawiłsię szeroki, psychodeliczny uśmiech. Czym mogę służyć?  zapytała rezolutnie,opierając dłonie na barze i pochylając się do przodu.Wolno, wolniutko wymieniliśmy z Drew niepewne spojrzenia.Po czym wzruszyliśmy ramionami i jeszcze razzwróciliśmy się do dziewczyny.Drew zaczął jednakpospiesznie upychać koszulę w spodniach, co dziwnymtrafem nie uszło mojej uwadze. Te-qui-la  przeliterowałem niemal, zastanawiającsię, kto tu jest bardziej ululany: barmanka czy ja.Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, jeśli to w ogólemożliwe. Ach, whisky, już się robi!Obróciła się na pięcie i potknęła o coś, co jakprzypuszczam było drugą barmanką, nadal sprzątającą zpodłogi okruchy szkła.Jakimś cudem nie przewróciła sięjednak, sapnęła i sięgnęła w dół, aby pomóc drugiejdziewczynie wstać.Cały proces był okraszony zduszonymiprzekleństwami, głośnymi szeptami i odrobinąszamotaniny.Wreszcie udało się pozbierać i jednej, idrugiej.Właśnie, drugiej& Stała z pochyloną głową, a jejdługie, falujące, ciemne włosy zasłaniały twarz.Czekałonas jeszcze jedno krótkie, szeptane widowisko z mnóstwemgestów, aż wreszcie obydwie odmaszerowały w jednymkierunku, na przemian dając sobie kuksańce.Mój wzrokodruchowo skupił się na pupie brunetki opiętej czarnymiszortami. Szkoda, że musisz już iść, ale miło popatrzeć powiedziałem, pociągając nosem.Drew sprzedał mi sójkę, zanim zdążyłem się poślinićna widok długich nóg i smakowitego tyłeczka. I co, umówiłeś się z kelnerką?  zapytałem,czekając, aż barmanki podadzą nam drinki& jakie by niebyły. Nie, przeleciałem ją w toalecie.Smakowała trochę jak suszona wołowina z rumem.Dziwnie, ale w sumieprzyjemnie.Ale po wszystkim zrobiło się jej niedobrze.Chyba chora czy coś. Dziwię się, że jeszcze ci od tego wszystkiego nieodpadł fiut  stwierdziłem z niesmakiem. Zazdrościsz, bo przez dwa lata maczałeś swojegow jednej szparce.A ja lubię sobie potestować, wyprawić sięna nieznane wody.A poza tym zbieram znaczki z marketu.Jeszcze jedna paczka prezerwatyw i będę mógł odebraćgratis dwulitrową pepsi.Zanim przyszła mi do głowy jakakolwiek sensownaodpowiedz, wróciły dziewczyny z naszymi drinkami.Niższa, blondynka o świdrującym spojrzeniu, postawiła nabarze butelkę Johnniego Walkera z niebieską kartką, adruga asekuracyjnie stanęła metr dalej, z twarzą nadalzasłoniętą kurtyną włosów. To jak, chłopaki, co dzisiaj pijemy?Ponieważ przestała się na mnie gapić jak przerażającyklaun z horroru To, uznałem, że jest względnienieszkodliwa. Chętnie odpowiem, jeśli się z nami napijesz odparłem, puszczając oko.A przynajmniej taką miałem nadzieję.Patrzyła namnie z rozbawieniem, więc może zamiast mrugnięciawyszedł mi jakiś krzywy tik.Spróbowałem jeszcze raz.Cholera, dlaczego tak trudno puszcza się oko? Masz problemy z twarzą?  zapytała.Za długa przerwa sprawiła, że wypadłem z gry.Niepotrafiłem już pić i flirtować.Mogłem jednak spić się naamen i wyglądać na skrzywdzonego.Zaprzeczyłem ruchemgłowy i wskazałem na szklanki, gestem prosząc o ich napełnienie. Musisz wybaczyć mojemu przyjacielowi powiedział Drew, poklepując mnie po plecach. Nadalrozpamiętuje rozstanie z beznadziejną dziewczyną i jestdobity, że dał się wyciągnąć do miasta, zamiast siedzieć wdomu, gapić na cycki w telewizji i zabawiać sztucznąpochwą. Zamknij się, głąbie  fuknąłem, sięgając po jednąz napełnionych przez blondynkę szklaneczek.Odwróciła się w kierunku stojącej za nią dziewczyny. Z łaski swojej rusz tutaj swój zgrabny tyłeczek i napijsię z tymi przemiłymi dżentelmenami. Jestem w robocie, Liz.Nie mogę pić  odparłatamta przez zaciśnięte zęby.Na dzwięk jej głosu zastrzygłem uszami niczym pies,który usłyszał słowo  spacerek.Szklaneczka była już wpołowie drogi do ust, gdy dziewczyna zrobiła krok doprzodu i poprawiła fryzurę.Rany, ależ była piękna.I to nie przez piwne okulary.Byłem absolutnie pewien, że podobałaby mi się, nawetgdybym był absolutnie trzezwy.Długie kasztanowe włosy,gładka skóra i najpiękniejsze brązowe oczy, jakiekiedykolwiek widziałem. Nie marudz.Dobrze wiesz, że Fosterowie nie będąci mieli za złe, jeśli sobie chlapniesz, nawet w pracy.Jesteśdla nich jak córka, której nigdy nie mieli.Te oczy.Było w nich coś, co sprawiało, że niepotrafiłem się odwrócić. Liz, Fosterowie mają córkę. Dobra, ale Patty gra w softball i wyciska setkę naklatę.Założę się, że ma fiuta między nogami, w dodatku większego niż ten tu oto jegomość  powiedziała blondi,wskazując kciukiem Drew. Ejże!  zaperzył się Drew.Nie mogłem przestać się patrzeć.Chciałem, żebyodwzajemniła spojrzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki