[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-1 zaraz każe pani zabrać nam broń i ubranie - powiedział Connor.- Sądzę, że pani ludzie wcale nieuciekli48 z warowni.- Nie.Już wrócili.- Bystra dziewczyna - stwierdził, wstając od stołu.- Powinien pan usiąść, sir.Wtedy nie spadnie pan z wysoka.Connor poczuł, jak James popycha go delikatnie na krzesło.Szybko tracił świadomość, a jegoludzie już od dawna byli nieprzytomni.Nie było sposobu, żeby się wymknąć z tej pułapki.- Potrafię docenić dobry fortel, dziewczyno - wymamrotał, jakby był pijany.- Dziękuję.- Jednak inni, chociaż mogą podziwiać pani przebiegłą grę, nie będę tak wyrozumiali jak ja.Zdumiony, że zdołał wypowiedzieć tak długie zdanie, Connor poddał się wreszcie ogarniającej gosenności.- Już mi się wydawało, że on nigdy nie padnie - stwierdziła Gillyanne, przemywając sobietwarz zimną wodą.- Nie pił dużo wina - zauważył James.- Coś podejrzewał.- Ha! Oszukałam go, ale nie był zbyt zdziwiony, prawda?- Spodziewał się, że coś wymyślisz.Mógł mieć tylko iskierkę nadziei, że odkryje twoją sztuczkę,zanim zdążysz ją zastosować.- James uśmiechnął się na widok ziewającej Gillyanne.- Ty też trochęsię prześpisz? - Chyba nie będę musiała, inaczej już bym zasnęła.Sir George, nie zostało dużojedzenia ani wina, ale musi pan przypilnować, żeby wszystko zostało wyrzucone.- Gilly-annezwróciła się do rządcy i obrzuciła wzrokiem śpiących.- Trzeba jak najszybciej z tym skończyć.- Myślisz, że nie pośpią długo? - spytał James, kiedy ludzie z klanu Murrayów zaczęli zabieraćprzybyszom broń.- Trudno powiedzieć.Nie zrobiłam zbyt mocnego naparu, bo mogliby się po nimjuż nigdy nie obudzić.Lepiej się pośpieszyć.Pozbawienie ubrań ludzi MacEnroya i załadowanie ich na wózki nie zajęło zbyt wiele czasu.Gillyanne popatrzyła z uśmiechem na głęboko uśpionych przeciwników.Każdy z nich miał alboprzepaskę na biodrach, albo jakieś49 spodenki.Zatrzymała wzrok na Connorze.To niewiarygodne, ale nadal robił wspaniałe wrażenie,choć miał na sobie tylko jakieś dziwne lniane spodenki.- Jacy oni skromni - zażartował James.- Przewidywali możliwość porażki.Każdy miał przy sobietylko jedną sztukę broni, nie chcieli też obudzić się nadzy.Ale ten landlord ma na sobie coś dziwnego.- Mój kuzyn też nosił coś takiego - powiedział George, zaglądając do wózka.- Jego skóra nieznosiła dotyku niektórych materiałów.Piekło go jak diabli i miał wysypkę.Najgorsza była wełna.Gillyanne nie ośmieliła się spojrzeć na Jamesa z obawy, że oboje wybuchną śmiechem - tenlandlord potężnej postury miał delikatną skórę.Nie chciała też obrazić George'a.- Czasem wełna działa na skórę jak pokrzywy - wyjaśniła.-To samo mówił kuzyn.Bardzo nad tymcierpiał, twierdził, że to niemęska przypadłość.- To głupota.- Gillyanne pokręciła głową.- Wielu ludzi ma takie kłopoty.Na przykład ja, kiedyzjem truskawki.Chyba nie sądzi pan, ze ten olbrzym mógłby nie być męski? - A widząc, że Georgeenergicznie pokręcił głową, dodała: - Zabierzcie ich już, chłopcy.- Jak daleko, milady?- Kawałek.Kilometr albo dwa, żeby mieli wystarczająco długi powrót do obozu.- Gdybyś musiała wybierać, to wzięłabyś tego, prawda? -spytał James.- Ten głupiec jest wyjątkowo urodziwy.Wygląda jak prawdziwy wiking.- Sądzę, że jest też uczciwym człowiekiem.- Nie waha się mówić tego, co myśli.- Gillyanne, ja chcę walczyć! - zawołał nagle James.- Ci głupcy chcą cię zawlec do ołtarza tylkodlatego, że zapragnęli wejść w posiadanie twojej ziemi.Zasługujesz na lepszy los.- Niewątpliwie, ale czy ktoś bardziej godny mojej ręki50 pojawił się w ciągu prawie dwudziestu jeden lat? Nie o tochodzi.Nie pozwolę, aby ktokolwiek przeze mnie stracił życie.Posłuchaj, James, przecież oniskładają mi uczciwą propozycję małżeńską.Sir Connor nie przesadzał, kiedy mówił, że wszyscy trzejlandlordowie są dobrymi kandydatami na mężów.Uciekałam się do tych sztuczek, mając nadzieję, żezaraz przyjedzie ojciec i przetnie ten węzeł, gdyby jednak miało dojść do prawdziwej walki, to samapołożę temu kres, a ty przysiągłeś zaakceptować moją decyzję.- Ale nie przysiągłem, że będę z niej zadowolony - odparował James.- Niech to diabli wezmą,Gillyanne, chyba nie sądzisz że to będzie tylko formalne małżeństwo.- Nie.Podejrzewam, że zostanie skonsumowane.Stracone dziewictwo to jeszcze nie śmiertelnarana.Pomyśl tylko, może się wreszcie dowiem, na czym polega zmysłowa miłość.- I nie czekając naodpowiedz Jamesa, Gilly-anne szybko wbiegła do wieży.- Do diabła, gdzie my jesteśmy?Na dzwięk głosu Diarmota Connor ostrożnie otworzył oczy.Raziło go słońce i huczało mu wgłowie.Usiadł i rozejrzał się dokoła.Wszyscy jego ludzie byli pozbawieni ubrań, ale zostawiono imprzepaski na biodrach.Większość siedziała już na trawie.- Wydaje mi się, że jesteśmy o jakieś dwa, trzy kilometry na północ od naszego obozu - odrzekłConnor.- Mamy tam dojść pieszo? - Diarmot wyrzucił z siebie długą litanię przekleństw.- Gdybym kiedyśspotkał człowieka, który wychował tę dziewuchę, to sprawiłbym mu porządne lanie.- Sprytna mała dziewczyna - mruknął Knobby, podtrzymując ciężką głowę.- Po co nas tak daleko wywlekli?- %7łeby mieć pewność, że nie będziemy próbować po raz drugi - powiedział Connor, wstając na nogi.- Och! - Diarmot podnosił się z trudem.- Zanim dotrzemy do obozu, to dzień będzie się już zbliżałku końcowi.51 Naprawdę sądzisz, że ta mała dziewczyna sama obmyśla te sztuczki?- Podejrzewam, że pomaga jej kuzyn, ale intrygi i zastawiane na nas pułapki to jej robota.- Naprawdę chcesz się z nią ożenić? - spytał Diarmot, kiedy ruszali w drogę do obozu.- Chcę mieć tę ziemię.- Connor zdał sobie nagle sprawę, że kiedy rozpoczynali tę kampanię,konieczność wzięcia sobie żony napawała go niechęcią, ale ta niechęć dość szybko się ulotniła.JednakDiarmot nie musiał o tym wiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki