[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więc pisał do niej e-maile.Każdego dnia.Tak jak gdyby była.Ani słowa żalu.Ani słowa pretensji.Pytania bez odpowiedzi.Odpowiedzi na pytania, których ona nie postawiła, ale on zrobił to za nią.E-mailewysyłane z komputerów we Wrocławiu, Nowym Jorku, Bostonie, Londynie, Dublinie.Ale najczęściej z Monachium.Listy do kobiety, która ich nie czyta.Pełne czułości i troski.Wspaniałe historieopowiadane komuś, kto jest najważniejszy.%7ładnej pretensji czy skargi.Tylkoczasami jakieś prośby lub błagania o coś dla niego.Tak jak wtedy, gdy z Wrocławiapisał, tuż przed Wigilią, z komputera jego brata:Zapakowałem prezent dla Ciebie.Położę z innymi pod choinką.Takbardzo chciałbym, żebyś go mogła rozpakować, a ja żebym mógł widzieć, jaksię cieszysz.319Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieciOstatnia kartka miała numer 294.Wysłana 30 stycznia z komputera wMonachium.Była jak wołanie o pomoc.Pisał:Dlaczego wszyscy mnie zostawiają? Dlaczego?! Znajdz mnie dzisiaj.Takjak przed rokiem.Proszę, znajdz mnie.Uratuj!Zostawiła na ekranie otwarty ten ostatni e-mail.Siedziała oparta łokciami oblat biurka i wpatrywała się w to zdanie.Zastanawiała się, kogo jej bardziej żal.Wstała.Znalazła dyskietkę na sąsiednim biurku.Sprawdziła, że jest pusta.Skopiowała wszystkie kartki od niego na dyskietkę, a oryginały usunęła z komputera.Było bardzo pózno.Z telefonu na biurku zamówiła taksówkę.Zamknęła biuro izjechała windą na dół.Po chwili nadjechała taksówka.W radiu Geppert śpiewała Landrynki".Taksówkarz pozwolił zapalić światło.Zmyła czarne plamy od łez ipoprawiła makijaż.Gdyby nie było tak pózno i gdybym nie bała się tak ciemności, pojechałbymteraz pod moje drzewo - pomyślała, dotykając delikatnie palcami dyskietki w torebce.Rano zadzwoni, jak obiecała.Powie, że Jakub przebaczył.Tak będzienajlepiej.I taka jest przecież prawda.Prawda to bardzo ogólne pojęcie.ON: Do Polski poleciał jeszcze dwa razy.Zaduszki.Było potwornie zimno i padał deszcz.Na grób Natalii poszedłbardzo póznym wieczorem.Prawie nocą.Nie miał ochoty kogokolwiek spotkać.Chciał jej wszystko opowiedzieć.Był na jej grobie co wieczór.Niektóre znicze niegasły przez całe trzy dni.Na grób rodziców poszedł z rodziną brata.Potem w domu pili herbatę zrumem, który on przywiózł, i wspominali.Listy od matki.Każdego dnia.Przez pięćlat.Potem wrócił do Monachium i po kilku dniach poleciał do Princeton.Kończyłprojekt z Warszawą.Drugi raz przyleciał na święta Bożego Narodzenia.Polska Wigilia w domubrata.Było przepięknie.Spadł śnieg.Poszli na pasterkę.Modlił się, aby minął mu tensmutek.I ten lęk.Bał się.Pisał do niej.Nic się nie zmieniło.Pisał każdego dnia.E-mail jak wieczornamodlitwa.320Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieciUważaj na siebie uważnie.JakubONA: Otworzyła oczy.Jej włosy były mokre od potu i łez, które spływały jej popoliczkach, zatrzymując się na szyi.- Niech pani patrzy, jaki wielki! - powiedział młody lekarz, podnosząc jej syna izasłaniając rażące ją światło lampy.Widziała tylko pomazane czerwono-granatową mazią ciałko z ogromną głowąbez włosów.Lekarz położył noworodka na jej odsłoniętych piersiach.Prawie nic nie czuła, kiedy ją zszywał.Przytuliła niemowlę do siebie.Zaczęłapłakać.Już dawno tak nie płakała.Położna ścierała pot z jej czoła.- Niech pani nie płacze.Już po wszystkim.Ma pani zdrowego synka.Ma dużągłowę, to porozrywał panią trochę, ale za to będzie mądry! Młody lekarz, cały czaszakładając jej szwy, powiedział:- Niech pani zanotuje.Godzina narodzin czwarta zero osiem rano.Po szyciuda pani coś mocnego na spanie i przepchnie do czternastki.Do karmienia dopierojutro póznym popołudniem.Obudziła się, słysząc głosy.W pierwszej chwili nie wiedziała, gdzie jest.Podniosła głowę.Przy łóżku siedzieli rodzice i mąż.Czuła potworny ból w kroczu.Uśmiechali się do niej.Podniosła się na łóżku, poprawiła włosy.- Gdzie on jest? - zapytała.- Pózniej przyniosą ci go do karmienia - odpowiedziała matka.Mąż podniósłsię i podał jej bukiet czerwonych gozdzików.Pocałował ją w policzek.- Marcin waży ponad cztery i pół kilo.Ja też byłem taki duży przy urodzeniu.Wyprostowała się.Szpitalna koszula rozsunęła się, ukazując nabrzmiałe odpokarmu piersi.- On będzie miał na imię Jakub - powiedziała cicho.Mąż spojrzał na jejrodziców, jak gdyby szukając poparcia.- Rozmawialiśmy o tym i wydawało mi się, że uzgodniliśmy, że on będzie miałna imię Marcin.- Tak, rozmawialiśmy o tym, ale nic nie ustaliliśmy.Marcin to tylko jedno zimion, które rozważaliśmy.- Ja sądziłem, że to już ustalone.Dałem dzisiaj rano wydrukowaćzawiadomienia.To kosztuje tysiąc złotych.Nie będę nic teraz zmieniał.Już za pózno.321Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieci- O co ci chodzi? - zdziwiła się matka.- Marcin to teraz bardzo modne imię.Nie mogła tego słuchać.Zsunęła nogi i usiadła na łóżku.Wsunęła stopy wkapcie.Mimo potwornego bólu podeszła powoli do szafki z ubraniami przy umywalce.Z płaszcza wyjęła portmonetkę z pieniędzmi.Zaczęła odliczać banknoty.Brakującedo tysiąca uzupełniła bilonem.Wróciła do łóżka.W nogach, tam gdzie siedział mąż,położyła pieniądze i powiedziała:- Tutaj jest twój tysiąc złotych.Mój syn będzie miał na imię Jakub.Słyszałeś?!Jakub!- O co ci chodzi, nie histeryzuj - włączyła się matka.- Czy moglibyście teraz wyjść i zostawić mnie samą? Wszyscy.Wstali.Słyszała, jak jej matka mówi do męża coś o szoku poporodowym.Nie płakała już więcej.Położyła się.Była bardzo spokojna.Niemal radosna.Patrzyła na gozdziki leżące na pościeli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Janusz A.Zajdel Cala prawda o planecie Ksi
- Zajdel Janusz Wyjscie z cienia (pdf)
- Januszewska Krystyna Niebo ma kolor zielony
- Pajewski Janusz I Wojna wiatowa
- Kuczyński Janusz Filozofia życia
- Tazbir Janusz Polacy na Kremlu
- Meissner Janusz Skrzydla nad Arktykiem
- Wróblewski Janusz Reżyserzy
- Patterson James Alex Cross 01 W sieci pajaka
- Roberts Nora ÂŚwiadek
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.pev.pl