[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Liczyłyśmy na to, że może wreszcie te nagromadzone przez latafakty i domysły przydadzą się do czegoś konkretnego.My same nie miałyśmy co z nimi zrobić.Zawsze na bieżąco informował nas o postępach w tym swoim prywatnym  śledztwie.Póki co,niczego nowego ono nie wniosło, jednak sam Rob zawsze powtarzał, że takie poszukiwaniazakrojone są na lata.Zdarzało się, że pewne informacje budziły w nas wszystkich nowe nadzieje  ktoś nibynatknął się gdzieś na kobietę, która mogła być Hanką, albo spotkał człowieka nazwiskiemGórecki czy też Górecki  jednak za każdym razem tropy te okazywały się, niestety, tylkokolejnymi niewypałami.Raz obudzone nadzieje żyją jednak własnym życiem, więc.żyliśmynadzieją, a nadzieja żywiła się naszymi oczekiwaniami.Z pomocy Domańskiego zdarzyło nam się parę razy skorzystać  w obie strony  przyprzesyłaniu bardziej poufnych danych, choć dyplomata nieczęsto bywał w kraju.Zresztą władzenareszcie odczepiły się od nas.Widocznie mieli teraz ważniejsze rzeczy do roboty  ustrój chwiałsię w posadach, strajki wybuchały jeden po drugim, szczególnie u nas, na Wybrzeżu, a do głosuna powrót doszła Solidarność.*Musiał to być luty albo marzec osiemdziesiątego dziewiątego roku, bo pamiętam, że nosiło się jeszcze zimowe płaszcze i padał marznący deszcz.Pewnego popołudnia  dopiero cowróciłam z pracy, a Julii jeszcze nie było  odebrałam dziwny telefon.Głos mężczyznyw słuchawce wydał mi się znajomy, ale nie mogłam skojarzyć, skąd go znam.Nic w tym zresztądziwnego: od czasu, kiedy słyszałam go po raz ostatni, minęło prawie dziesięć lat. Czy zastałem panią Julię Stryjewską? Niestety, mama jeszcze nie wróciła.Czy mam coś przekazać? A kiedy będzie? Naprawdę trudno mi powiedzieć. Zawahałam się. Czasem po pracy robi jeszczezakupy.Za godzinę, może dwie.Czy coś jej przekazać? Nie, nie.może.zadzwonię pózniej.Coś mnie tknęło. A z kim rozmawiam? Zadzwonię pózniej. Usłyszałam dzwięk odkładanej słuchawki.Wzruszyłam ramionami i też odłożyłam.Przez chwilę jeszcze zastanawiałam się, skądznam ten głos, jednak do niczego nie doszłam.Gdy wróciła Julia, powtórzyłam jej treść rozmowy,lecz ona też nie miała pojęcia, kto to mógł być. %7ładnego nowego adoratora nie masz?  zażartowałam sobie.Spojrzała na mnie z niesmakiem. Ja nie mam, ale szkoda, że i ty nie masz  odparła złośliwie. W twoim wieku. Co, może chcesz powiedzieć, że miałaś ich pełno? Wolnego, mamuś.W moim wiekubyłaś już mężatką  wypaliłam. No tak, ty już to masz za sobą.też.Rozmowa zbaczała na niebezpieczne tory, więc wtrąciłam szybko: Tylko bez osobistych wycieczek! Lepiej pomyśl, kim mógł być ten tajemniczy facet, zaskarby nie chciał się przedstawić.Ale mówił, że jeszcze raz zadzwoni.Przez cały dzień jednak telefon milczał, dopiero pózno w nocy niespodziewanie sięodezwał.Julia ściszyła telewizor. Odbierzesz?  zapytała. Podniosłam słuchawkę. Tak? Czy zastałem panią Julię?  To był ten sam głos. Chwileczkę.Mrugnęłam do matki, kiwając głową.Podeszła do telefonu niepewnie. Słucham, Julia Stryjewska..Zbladła. Ale.zaraz.ja nic z tego nie rozumiem.Usiłowałam podsłuchać, ale facet mówił bardzo cicho. Tak.tak, jestem  mówiła dalej Julia.. Ale po co? Czy to konieczne.? Dobrze.To jest ta kawiarenka na rogu, tak.?Dobrze.Tak.Jutro o osiemnastej.Rozumiem.Do widzenia.Odłożyła słuchawkę i znieruchomiała, patrząc na mnie niepewnie.Nawet nie wiem, czyna mnie.Raczej tylko w moim kierunku, bo wzrok miała jakby niewidzący. Kto to był?!  nie wytrzymałam. No właśnie. Ocknęła się. Nie zgadniesz. Nawet nie zamierzam.Mów. Pamiętasz. zaczęła i urwała. To był niejaki Kowalenko.Kojarzysz?Zamurowało mnie. Ten bezpiek.?! Tak. A czego on znowu chciał.?! Już myślałam, że dali nam wreszcie spokój, sukinsynyjedne.! Julia uspokoiła mnie ruchem ręki. Chodzmy do kuchni, muszę się napić herbaty, bo mi w gardle zaschło z wrażenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki