[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szkoda. Oparł dłoń o ścianę przy mojej głowie, chciałam się od niego odsunąć,ale zagrodził mi drogę drugą ręką.Byłam w pułapce. Nie, nic nie wiesz o mojejrodzinie. Przygniótł mnie do ściany całym ciałem, skrzywiłam się z niesmakiem,próbując wtopić się w marmur.Pochylił się i szepnął mi do ucha:  Boisz się mnie,Violet Lee? Wiesz, co mógłbym ci zrobić?Czułam krew w jego oddechu, miedziano-żelazisty zapach przemieszany zpiżmem mocnej wody kolońskiej  wonią, która wisiała w powietrzu w sypialni zobrazem. Wiem, co możesz mi zrobić. Przesunęłam koniuszkiem języka powargach, czując sól. Ale nie boję się ciebie.Wydał z siebie niski odgłos niedowierzania, który rozbrzmiewał w jegopiersi przyciśniętej do mojej. Pragniesz mnie, Violet?Może powiedział coś innego, bo głos brzmiał jak najniższy, ledwo słyszalnypomruk, ale sens tego, o co pytał, dało się odczytać z uśmieszku błąkającego się najego ustach, kiedy się odsunął, by sprawdzić moją reakcję.Musnął wargami mojeucho, od czego ciarki przeszły mi po plecach.Opanowałam się. Nie. Więc dlaczego serce bije ci dwa razy szybciej, niż powinno?Zagryzłam wargi, wiedząc, że ma rację.Serce łomotało mi w piersi, jakbymiało pęknąć. I dlaczego się rumienisz?  Policzki paliły mnie, jakbym godzinami stałana słońcu. I dlaczego&  zaczął, chwytając mnie za nadgarstek i podnosząc mojądłoń  & pocą ci się ręce?  Nie chciałam spojrzeć, zerknęłam tylko.Miał rację.Odwróciłam wzrok.Znów wydał pomruk  tym razem zadowolenia. Ludzie! Niczego nie potraficie ukryć!Przyglądałam mu się kątem oka.Puścił mój nadgarstek, przesunął dłonią po włosach, odgarniając z czoła grzywkę. Nie wstydz się tego, dziewczynko.Jestem księciem, jestem bogaty icholernie przystojny.Robię duże wrażenie na ludziach.A ty się opierasz.Zmrużył oczy. Dlaczego? Od czego by tu zacząć& ? Bo jesteś wampirem i mordercą.I kutasem.I mogłabym ciągnąć wnieskończoność&  Może moje ciało nie było mi posłuszne, ale wcale mnie niepociągał.Wzbudzał we mnie obrzydzenie.Podniósł dumnie głowę, a jego oczy  ciemnozielone jak las  świdrowałymnie na wylot. Doprawdy? Dobiorę się do ciebie, Violet Lee. Przeciągał moje imię inazwisko w nieskończoność. Oddasz się mi.Zadbam o to. Nie.Nigdy naprawdę ci się nie oddam.Nawet gdybyś mnie zmusił.Chciałam się odsunąć, ale znów oparł dłonie o ścianę po obu stronach mojejgłowy i przesunął paznokciami po marmurze.Rozległ się nieznośny pisk, odktórego przeszły mnie ciarki.Przesuwał paznokciami po ścianie do samego dołu,aż dotarł do mojej talii.Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.Zacisnął dłoniena pośladkach tak mocno, że zabolało. Puść mnie! Zadzwoń po swoje kurwy!  wrzasnęłam.Wbił we mniewzrok.Wiedział, co miałam na myśli.Tęczówki jego oczu stały się tak czarne jak zrenice.Nie było między nimiróżnicy odcienia i koloru, wszystko stało się czarne, po prostu czarne. Zapłacisz mi za to, dziewczynko  powiedział drżącym głosem.Jednym ruchem odsunął mi włosy z szyi i odchylił głowę do tyłu.Kącikiemoczu widziałam, jak pochyla się nade mną, otwierając usta, i przykucnęłam.Alechwycił mnie za włosy i pociągnął do góry.Wrzasnęłam, widząc, jak obnaża kły ipodnosi mnie na palce. Nie rób tego!  pisnęłam błagalnie, odsuwając się od niego. Nauczę cię moresu  warknął, nie zwracając uwagi na moją prośbę.Pożałujesz tego dnia na Trafalgar Square!W tej samej chwili poczułam ból, bo jego kły przebiły mi skórę.Wbił jegłęboko, rozdzierając ciało na szyi.Krzyknęłam, nie byłam w stanie pohamowaćprzekleństw, które wyrywały mi się z ust.Przed oczyma wirowały mi gwiazdy.Przy każdym przekleństwie, przy każdym poruszeniu szczęką napinałam skóręwokół wbitych we mnie kłów.Poczułam ciepłą strużkę spływającą aż do dekoltupodkoszulka.Wysunął ze mnie zęby, ciągnąc kłami lepką ślinę przemieszaną z krwią.Wessał ją i nie odrywając warg od mojej szyi, szepnął: Słodka&  Albo tak mi się wydawało.Przesunął kciukiem po moim dekolcie i spojrzał mi prosto w oczy, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego warg pokrytych krwią. Moją krwią!Zrobiło mi się słabo, ugięły się pode mną kolana.Upadłabym, gdyby nie to,że przycisnął mnie całym ciałem do drzwi. Każdy książę tego królestwa zawsze dostaje to, czego chce!  wydyszał ipuścił mnie.Osunęłam się na podłogę, blada, zupełnie bez życia.Było miniedobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki