[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lonnie.- Wyszeptała.Podążył za jej spojrzeniem do potykającego się trio i wzruszyłramionami.- To byli ochotnicy, Cyn.Wiesz o domku na plaży.Ludzie błagają oszansę, aby tu przyjść i& uh& - wyraznie szukając słowa, którepozwoliłoby wyrazić to i nie obrazić.- Wiesz.- Powiedział w końcu,potrząsając głową w zdenerwowaniu.Cynthia wiedziała.Wiedziała o kobietach i mężczyznach, którzychętnie, do diabła gorliwe, oferowali siebie dla doświadczenia, jakiedawało pożywianie się wampirów z nich.To było jak narkotyk dlaniektórych z nich, przypuszczalnie seksualny odlot, jakiego żadennormalny człowiek nie mógł zaoferować.I jak każdy narkotyk, touzależniało.- Jak często przychodzą tutaj? - Zapytała.- Ci sami? Nie często.Ale przyprowadzamy ochotników kilka razy wtygodniu.Mężczyzn i kobiety, Cyn.Nie tylko dla lorda Raphaela, ale dlajego strażników też, tych, którzy nie mogą opuścić posiadłości, bo są nasłużbie, albo cokolwiek innego.- Jak to możliwe, że nikt nie wie o tej posiadłości? - Zapytałazmieniając temat.- To znaczy, przejeżdżam tędy każdego dnia i nigdynawet nie podejrzewałam, że to coś w rodzaju komendy głównejjakkolwiek nazywasz Raphaela ,,Król Wampirów? Książę Krwi? -Rozwlekła ostatnie słowo, wydając dzwięk jak Drakula Beli Lugosiego.- Kurwa! - Lonnie złapał ją za ramię i przyciągnął bliżej, jego oczywbijały się w otaczających strażników.- Nie mów takich pierdół, Cyn.- Wysyczał.- Chryste, sprawisz, że oboje nas zabiją, i mam na myśli, że nadobre tym razem.Słuchaj, nazywaj go  Mój Panie lub  LordzieRaphaelu , okay? Tak jest.Myśl o nim jak o władcy.- Taa, więc, on nie jest moim Panem, to jest Ameryka, wiesz.-Lonnie roześmiał się niemal histerycznie.- Nie mogę w to uwierzyć.Napewno umrę.- Spojrzał na nią błagalnie.- Raphael jest właścicielem tegoterytorium, Cyn.Proszę, nie obraz go.Lubię życie wieczne.Cynthia przewróciła oczami i wypuściła zniesmaczony oddech.- Za bardzo się martwisz, Lonnie.Chodz, skończmy z tym. Rozdział VIIITłumaczenie: canzoneKorekta: Tempted-HellGdy weszli do domu Raphaela, Lonnie znowu chwycił ją za ramię,ale Cynthia odepchnęła go ostrym ruchem.Nie lubiła, gdy ktokolwiek jąchwytał, a już na pewno nie w takiej sytuacji jak ta.Przestrzeń po drugiejstronie podwójnych drzwi była szeroko otwarta z wysokim sufitem, zwielkimi oknami wychodzącymi na jasno oświetlony basen po jednejstronie.Był tam ogromny żyrandol nad głowami, ale nie był zapalony,jedynym światłem było to docierające ze strony basenu, migocząceniebieskim poblaskiem odbijającym się od marmurowej podłogi, tworząceprzypadkowe i odrobinę rozpraszające cienie.- Cynthia.- Lonnie wyszeptał jej w ucho.- Pamiętaj.Raphael jest jakmonarchia, więc kiedy zwracasz się do niego, masz mówić  mój paniealbo  mój panie Raphaelu.Cynthia spojrzała na niego kątem oka, rozproszona przez cienie,które zaczęły się poruszać.Odwróciła się od niego, uwalniając rękę, abyspoczęła na broni pod jej kurtką.- Daj spokój, Lonnie! - Przerwała mu.- Tak, Lonnie, daj spokój.Cynthia obróciła głowę w stronę światła, damski głos rozbrzmiewałprzed nią.Cofnęła się do tyłu nieumyślnie, zaskoczona  i zakłopotana  tym,że wampir podszedł tak blisko, bez jej wiedzy.Kobieta uśmiechnęła się,powoli ukazując długie, białe kły przyciśnięte do idealnie uszminkowanejdolnej wargi.Szminka była ciemnoczerwona, co, jak pomyślała Cyn, było dobijające, szczególnie przy niezdrowo białej cerze i lodowo blondwłosach.Garsonka była ładna, pomyślała.Podwójnie rozpinana z wąskimispodniami, które wyglądały złośliwie dobrze na ciele, które spędziłoodrobinę za dużo czasu gdzieś w siłowni.- Elke! To jest Cynthia Leighton.Mistrz oczekuje jej.- Lonnieusiłował powrócić do zwykłego zachowania, ale Cynthia wyobrażałasobie, że jeżeli ona może poczuć jego strach, to wampir na pewno czuł tolepiej.- Wiem, kim ona jest.- Elke zamruczała zmniejszając dystansmiędzy nimi.Zrobiła małe kółko dookoła Cynthi, ignorując Lonniego, gdyzszedł jej z drogi.Była niższa niż Cyn o kilka cali i musiała podnieśćgłowę żeby spojrzeć jej w oczy.- Więc, jesteś prywatnym detektywem.- Więc, jesteś wampirem.- Cynthia odpowiedziała sucho.- Co to zasztuczki z cieniem? Czy może to zwykłe wampirze przywitanie.Będzieszmusiała mi wybaczyć.Nie znam waszych zwyczajów.Elke zamarła, jej blado-szare oczy patrzyły bez mrugnięcia jak jakiśrobot, któremu odcięto zasilanie.Cynthia patrzyła, zachwycona swojązłośliwością, zastanawiała czy powinna się bać.Więc, okay, bała się,właściwie straszliwie, ale byłaby przeklęta, jeżeli pozwoliłaby tej lascewiedzieć o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki