[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrównałem się z nim, wcześniejbowiem zostałem nieco w tyle.Objął mnie lewą ręką, zaciskając mocno palce na moim ramieniu.Ucieszyłem się, \e to zrobił, bo nagle poczułem osobliwy niepokój  strach narastał we mnie ju\od jakiegoś czasu, nieprzyjemne i dojmujące przeczucie, \e coś się wydarzy. Kiedy mnie wygnał  rzekł Memnoch  udałem się na wędrówkę. Skierował wzrokku pustyni i tego, co wyglądało jak skaliste klify widoczne w oddali i wrogie jak sama pustynia. Włóczyłem się, tak jak ty często wędrowałeś po świecie.Bez skrzydeł, ze złamanym sercem,wałęsałem się od miasta do miasta, poznając ró\ne narody zamieszkujące ziemię, przemierzałem kontynenty i pustkowia.Mo\e kiedyś opowiem ci o tym, jeśli zechcesz.Teraz nie zamierzam otym mówić, bo nie ma to większego związku z moją historią.Pozwól, \e powiem tylko to, co jest istotne, a mianowicie, \e nie odwa\yłem się zachowaćwidzialnej postaci ani ujawnić się przed ludzmi, lecz raczej ukryłem się wśród nich niewidzialny.Nie przybrałem ponownie materialnej formy, by znów nie rozgniewać Boga.Nie odwa\yłem sięte\ nawet w przebraniu przyłączyć do \adnej z ludzkich grup toczących walki za tę czy innąsprawę, z lęku przed Bogiem i przed złem, które mógłbym w ten sposób sprowadzić na ludzkość.Z tego samego powodu nie zstąpiłem znów do szeolu.Nie chciałem w \aden sposób spotęgowaćcierpień tamtejszych dusz.Jedynie Bóg mógł je uwolnić.Jaką mogłem dawać im nadzieję?Mogłem jednak ujrzeć szeol, widziałem jego bezmiar, czułem ból przebywających tam dusz izastanawiałem się nad nowymi, zło\onymi, stale zmieniającymi się wzorcami wynikającymi zniewiedzy i zagubienia, tworzonymi przez śmiertelników, gdy porzucali jedną wiarę, sektę czywyznanie na rzecz innego, a tej \ałosnej domeny mroku.Wtem przyszła mi do głowy zuchwała myśl  \e gdybym przeniknął do szeolu, mógłbymwyszkolić tamtejsze dusze tak gruntownie, \e same zdołałyby przetworzyć to miejsce, zapełnić jerzeczami powstałymi z nadziei, a nie bezradności, i z czasem przeistoczyć je w wielki, bezkresnyogród.Z całą pewnością wybrani, miliony, które zaprowadziłem do nieba, odmieniły swójzakątek szeolu.Gdybym jednak zawiódł i tylko spotęgował cały ten chaos? Nie odwa\yłem siętego zrobić.Nie miałem odwagi, z lęku przed Bogiem i ze strachu \e nie jestem w staniezrealizować tak śmiałego marzenia.Podczas moich wędrówek sformułowałem wiele teorii, lecz nie zmieniłem zapatrywań co domoich wierzeń, odczuć lub tego, co powiedziałem w rozmowie z Bogiem.Prawdę mówiąc,często się do Niego modliłem, mimo i\ On zachowywał niewzruszone milczenie; mówiłem Mu,jak głęboko wierzę, i\ opuścił swoje najwspanialsze dzieło.I niekiedy, gdy byłem naprawdęzmęczony, śpiewałem hymny pochwalne do mego Pana.Kiedy indziej zaś milczałem.Patrzyłem,nasłuchiwałem& obserwowałem&Memnoch, obserwator, upadły anioł.Nie zdawałem sobie sprawy, \e był to zaledwie początekmojego sporu z Wszechmogącym, Jednak w którymś momencie zapragnąłem powrócić domiejsca, które kiedyś, dawno temu odwiedziłem i gdzie powstały pierwsze miasta ludzi.Takraina była dla mnie krainą początku, bo choć pojawiło się wiele narodów, to właśnie tu zaznałem rozkoszy cielesnych z córami człowieczymi.I tu, będąc w ciele z krwi i kości,nauczyłem się czegoś, czego nie wiedział sam Bóg.Zorientowałem się, w jakich czasach się znalazłem  terenami tymi rządzili Rzymianie,Hebrajczycy popadli w długą i okrutną niewolę, a tutejsze plemiona, zamieszkujące te ziemie odnajdawniejszych czasów  i wierzące w Jednego Boga  były uciskane przez wyznawcówwielobóstwa, którzy nie traktowali ich mitów powa\nie.Plemiona wyznawców Jedynego Bogatak\e były podzielone, niektórzy z Hebrajczyków byli faryzeuszami, inni zaś saduceuszami,jeszcze inni natomiast próbowali tworzyć czyste społeczności w jaskiniach za tymi wzgórzami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki