[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu go wiwatem powitano. Na Boga, cóż tak pózno!  zawołał Laskowski do wchodzącego.Skarbnik czapkę zdjął, ramiona podniósł i przeszedł po izbiemilczący, gładząc czuprynę, a nie mówiąc nic.Posępny był. Co ci jest? Ano.nic! nic! byłem na nieszporach.Dalipan modlić się trzeba oDucha Zwiętego, bo człek nie wie, co z sobą począć.taki chaos!.Co to będzie? co to będzie?.Siadł wprost naprzeciw gotowej lampeczki, wziął ją w rękę, podświatło, spojrzał na wino i nadpił zadumany.Laskowski się przysunął. No.co wy na to mówicie? co?. Gdybymże wiedział, co powiedzieć!  westchnął skarbnik.Moje konwikcje wiecie  tu się obrócił do podkomorzego Niemców nie lubię.chociaż Bruhlowie względem mnie i Potoccybardzo się generose znalezli.ani słowa.Któż tu dojdzie sprawy?Obie strony mówią: chcemy ładu.chcemy spokoju.a obie ład psująi pokój mącą. A mnie się zdaje  zawołał Laskowski  że nim do sejmuprzyjdzie, oni zawrą pacta conventa.O co idzie? pewno nie oRzeczpospolitą, ale o urzędy i starostwa.podzielą się nimi i kwita. Licha tam  odparł skarbnik  co było urzędów wakujących, królrozdał Potockim, Bruhlom i Radziwiłłom.Familia się wścieka i gotujeawanturę. A co ona zrobi  wtrącił Ocieski  z czym? jak?.HermanaGryfa z sobą mają i księcia wojewodę wileńskiego; ten, mospanie, niedzwiedziami jezdzi, a ludzkie życie mu za nic.Widzieliście, co zaciżba około pałacu Radziwiłłowskiego?.Książę w żałobie, dwór iprzyjaciele włożyli żałobę, połowa Warszawy czarno.Familia się nieporwie, wie, czym to pachnie.Skończył Ocieski, drudzy milczeli. Ja mówię, że oni się rozpatrzywszy pogodzą. dodałLaskowski. A sejm?  zapytał Kostrzewa  czy dojdzie?Wszyscy zamilkli znowu. Tego nikt nie wyprorokuje  mruknął po długim przestankuBabiński  lada wywłoka, z pozwoleniem, wlezie na ławęactivitatem i izba in passivitate nic już zrobić nie może.pókijegomościa nie uproszą, nie rozsiekają lub jeśli drapnął, nie złapią.Machnął ręką okrutnie ponad głową, z piersi mu buchnęłowestchnienie, które jedną świecę zagasiło, i zamilkł.Wtem się drzwiotworzyły i przez nie ukazała się głowa nieznajomego mężczyzny, wczapeczce małej na głowie, z twarzą rumianą i oczyma błyszczącymi.Obejrzał on szybko siedzące u stołu towarzystwo i razno jakośwskoczył do izdebki.Był jeszcze dobrych lat i piękny człek, co sięzowie, z okrągłym już brzuszkiem, ubrany wykwintnie, nadewszystko umiejący się obracać zręcznie, gibki, giętki, ruchawy i zpewną gracją poruszający się, razem oczyma, rękami, nogami i ustaminie próżnując.Znać w nim było człeka i do wypitej, i do wybitej, aleniepospolitego kalibru, tylko do lepszego należącego towarzystwa.Zoczu mu patrzało, że na dworze bywać musiał, i gwiazdy na piersiachgo nie oślepiały.Z pewną wyższością i powagą stawił się wśród tegościśnionego kółka, w którym oczyma kogoś szukał.Lecz łojoweświeczki, z których jedna właśnie była zgasła i Babiński ją dopierozapalał na nowo, nie dozwalały dobrze rozpoznać fizjonomii.Wśródogólnego milczenia na kilka się kroków zbliżywszy, ów nieznajomygość, którego przyjęto milczeniem głuchym, dostrzegł pana skarbnikai zawołał: A ja pana skarbnika dobrodzieja szukam wszędzie.Nareszcie.Stary się podniósł, jakby go dopiero zobaczył, choć go dobrze wprzódpoznał, a siedział widać chcąc się zataić z sobą. A! pana stolnikadobrodzieja!  rzekł zmieszany  jak mi Bóg miły, nie poznałem.w tych ciemnościach.Gdy to mówił, ów nazwany stolnikiem zbliżył się i szepnął:  Proszę mnie szanownym przyjaciołom zaprezentować. JMPan Szymanowski, stolnik ciechanowski, a jak słyszę, i poseł. Tak jest. potwierdził przybywający.Z kolei wymieniono nazwiska.Stolnik wnet miejsce zajął naprzysuniętym stołku i w ręce klasnął.Znaczyło to, że chce traktować.Jakoż chłopak wbiegł. Pół tuzina butelek, a tego, co wiesz!  szepnął stolnik.Tymczasem Laskowski mu lampkę przysuwał. Przyjmuję  odezwał się  ale prawie tu będąc gospodarzem idomowym, obliguję, aby moje też wino wzgardzone nie było.Znajomości się nie robią na sucho.Mówił prędko i z łatwością wielką, a miał ten dar sympatycznegowyrażania się i głos jakiś miły, że wszystkich za serce chwytał.Uderzył po kolanie skarbnika, No cóż, czcigodny mój koligacie.co wy mówicie.jaki omensejmowi dajecie?Skarbnik ruszył ramionami, usta mu drgały tylko. Powiedziałbym wam, co myślę, ale.ni fallor, nie podoba się.rzekł. Czemu? Bo tego talentu, co waszmość, panie stolniku nie mam, aby pigułkęozłocić.rżnę prosto z mostu.i zawsze komuś na łeb.Stolnik się uśmiechnął i klapnął go po kolanie znowu. Ale skarbnik z nami trzymasz. rzekł  inaczej nie może być.z królem, z dworem, a Bruhlem i przyjaciółmi jego.Skarbnik był już po drugiej lampeczce. Jak Bóg miły, rad bym trzymał z królem JMcią, dla koronowanejgłowy respekt znam.ale.obie strony mają, racje słuszne.abiednemu szlachcicowi jak ja, po co ręce pakować między drzwi?.Wolę, do kaduka, z nikim nie trzymać.Laskowski nie mógł już dłużej zmilczeć, lubił publicznie moralizowaći trochę się z elokwencją popisać, Za pozwoleniem  rzekł  mnie się widzi, że kruk krukowi okanie wykole i z wielkiej chmury będzie mały deszcz, i antagonizmy teskończą się kompromisem& bo. Mylisz się acan dobrodziej  począł Szymanowaki  zgody niemoże być, bo Familia zajadła, a już jej gąb szerokich i łakomychzatkać nie ma czym.Postawili za warunek, aby wojewodą wileńskim Ogińskiego król mianował.a stawili to tak nakazująco, jakby nie onikróla, ale JMć musiał ich słuchać.Tymczasem książę Radziwiłłprawo miał do tego krzesła z antenatów, z tradycji  i z tego że Litwącałą trzęsie.Zresztą szło o powagę majestatu.Więc województwomu dane.i wojna wypowiedziana. Infaustum!  westchnął Laskowski  lecz przyjaciele zagodzićpowinni.Stolnik Szymanowski głową pokiwał. Pozwól się acan dobrodziejspytać, kto mu milszy; czy Familia, czy dwór?Na to wręcz rzucone pytanie podkomorzy się stropił bardzo.Muchęnajprzód z kieliszka wyrzucił i namyślał się, co mówić. Książę wojewoda ruski i książę kanclerz powagi są wielkie wRzeczypospolitej, capacitates, jakich mało, mężowie znakomici.apewnie dobrze wszystkim życzący.światła i luminarze to nasi. Więc?  przerwał stolnik. Za pozwoleniem. odparł Laskowski. Król IMć ma sweprawa też, wenerujemy go; minister głowa wielka.w Europiewsławiony.zaszczycił szlachectwo polskie, przyznając się doniego.książę wileński potentat, magnat i animusz wspaniały.Hetman pierwsza powaga nasza, mediator intra potestatem etlibertatem.Nie ujmuję nikomu.Jakże tu wybrać? i nie wyjdzież namoje, że najlepsza rzecz ich przywieść do zgody? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki