[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RS 92- Mary, wszystko jest na dobrej drodze.Ben wkrótce będzie zdrowy,zobaczysz.Jeśli się zgodzisz, wyślemy go teraz do Melbourne.Niech godokładnie przebadają w tamtejszym Szpitalu.Wolę wykluczyć jakiekolwiekryzyko.Przywiozą ci go z powrotem w ciągu dwudziestu czterech godzin.- Ja się zgadzam, nie wiem tylko, co na to powie Tom.Skoro już wyjąłmu pan tego kleszcza.- Pogadam z Tomem.Chcesz jechać z Benem?- Bardzo bym chciała, ale.- Nie ma żadnych ale.Powiedziałem, że pogadam z Tomem i zrobię to.Spojrzał na Kirsty i znowu się uśmiechnął." - Doktor Maine i ja byliśmywłaśnie na pierwszej randce, kiedy wynikła ta sprawa z kleszczem.Teraz,jak tylko wsadzimy ciebie i Bena do samolotu i zawiadomimy o wszystkimToma, wrócimy z powrotem na nasze dawne miejsce przy molo i będziemykontynuować naszą pierwszą randkę.Mary przeniosła wzrok na Kirsty, a potem znowu spojrzała na lekarza.Kirsty poczuła, że robi się purpurowa.- Tam jest bardzo pięknie, tam nad morzem - powiedziała po chwili wzamyśleniu Mary.- Tom, kiedy się do mnie zalecał, też mnie zaprosił dorestauracji nad morzem.Kiedy światła małego samolotu sanitarnego zniknęły w mroku nocy,chciała wracać do domu, ale Reid jej nie pozwolił.- Teraz pojedziemy na chwilę do Toma Harshama.Nie chcę do niegodzwonić, bo nie da mi dojść do słowa.Nie jest zbyt mądry, szczerzemówiąc.Muszę z nim porozmawiać w cztery oczy, jak mężczyzna zmężczyzną.A ponieważ obiecałaś, że spędzisz ze mną ten wieczór, musiszze mną pojechać.Przyrzekłaś mi i już, więc teraz usiądz sobie wygodnie irozkoszuj się przejażdżką.Usiadła wygodnie, ale o rozkoszowaniu się czymkolwiek nie było mowy.Noc była ciepła, lecz nią raz po raz wstrząsały dreszcze.Reid zerkał w jejstronę od czasu do czasu i nic nie mówił.W milczeniu dojechali do domu Harshamów.Została w samochodzie,zdając sobie sprawę, że takie rozmowy najlepiej przeprowadza się w czteryoczy.Czekała, nie wiedząc, na co właściwie czeka.Znowu wstrząsnął nią dreszcz.Otarła z policzka łzę.Skąd te głupiereakcje? Zachowuje się jak zakochana nastolatka, i to przerażona,zakochana nastolatka.RS 93Reid wrócił do samochodu i spojrzał na nią.Było bardzo ciemno, widziałtylko zarys jej twarzy.- Kirsty.- Zawiez mnie do domu.Bardzo proszę, zawiez mnie do domu, Reid.Janie chcę.- Nie chcesz być ze mną? Nie odpowiedziała.Nie mogła.Znowu na nią spojrzał i bez słowa włączył silnik.Po chwili jechali wolno drogą wiodącą wzdłuż wybrzeża.Widok byłcudowny.Dokoła nic tylko morze, blady księżyc i gwiazdy, świecącejaśniej niż światła pozostawionego w oddali miasta.Nieziemski krajobrazzalany poświatą księżyca.Niech mnie odwiezie do domu.Niech mnie jak najszybciej zawiezie dodomu, pomyślała Kirsty, sama nie wiedząc, do kogo kieruje tę modlitwę.Niech mnie jak najszybciej zostawi samą.Stało się inaczej.Kilometr za miastem Reid zjechał na plażę i zatrzymałsamochód.Spojrzał na księżyc, potem na rozciągający się przed nimi ocean.- A tak wygląda ocean w świetle księżyca.- Reid.- Nic ci nie zrobię.Myślę po prostu, że powinniśmy raz na zawsze to zsiebie wyrzucić.- Co masz na myśli?- Pozbyć się tego całego napięcia.Nie wiem, jak to nazwać.Tej dziwnejatmosfery, która zaczyna panować zawsze, kiedy tylko jesteśmy razem.Sztywniejesz, kiedy się pojawiam, a ja myślę o tobie bez przerwy, nawetgdy cię nie widzę.Prześladuje mnie twoja obecność.Bardzo bym chciał,żebyś się do mnie od czasu do czasu uśmiechnęła.- Reid, ja nie.Wysiadł z samochodu i stanął przy drzwiczkach od jej strony.Otworzyłje i podał jej rękę.- Chodz i spójrz na gwiazdy.Wysiadła i poszła z nim w stronę morza.Puściła jednak jego rękę.Zawsze tu kończysz swoją pierwszą randkę? - zapytała.- Nazywają to Przylądkiem Zakochanych - powiedział z uśmiechem.-Podobno kochankowie przychodzą tu umierać z miłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki