[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jasne.Ale Ava się nimi nie przejmowała.Służba nie jest niezastąpiona, a rodzinanigdy nie była jej bliska.Ci, którzy zechcą się odezwać, możeZinnia czy ciotka Piper, pewnie kiedyś to zrobią.Albo i nie.Na raziewszyscy dali jej to, czego najbardziej potrzebowała - święty spokój.Został tylko Dern, mężczyzna, którego z dnia na dzień coraz lepiejpoznawała. Jak dotąd wszystko było na dobrej drodze.Miała nadzieję na wspólnąprzyszłość, kiedy już opadną emocje po ostatnich zawieruchach w jej życiu.Najważniejszy był Noah.Wreszcie trzeciego dnia, gdy już myślała, że oszaleje, zadzwonił telefon.Jej syn wracał do domu, dzięki pomocy Snydera! Miał Cztery lata, odebrano gorodzinie, którą uważał za swoją, więc nie będzie łatwo.Ale Ava potrafi byćcierpliwa.Zaczął się przypływ.Znad oceanu nadciągały chmury.Czekała na Noahana pomoście, starając się omijać wzrokiem ślady kul i plamy krwi/których niedało się do końca doczyścić.Dern stał obok niej.W ciągu dwóch dni, które spędziła w szpitalu, rozgryzłcałą sprawę.- To musiała być Demetria - oznajmił, gdy została wypisana.-Nikt inny niezachowałby tajemnicy, zresztą była najbliższą przyjaciółką Jewel-Anne, jejzausznicą.Jewel-Anne namówiła ją, żeby podczas przyjęcia wyniosła chłopca.Wyatt wiedział o wszystkim.Zaplanowali to tak, żeby zniknął po tym, jakpołożysz go spać.Przenieśli go na łódz, a po drugiej stronie zatoki już czekałaznajoma, która rozpaczliwie pragnęła mieć dziecko.Z małego lotniska odleciałaprywatnym samolotem do Kanady, do Vancouver.Tam Noah rozpłynął się w po-wietrzu dzięki podrobionym dokumentom.Ale teraz już wszystko będzie dobrze.- Objął ją.- Demetria była w strasznym stanie po śmierci Jewel-Anne.Kiedypokazałem jej zdjęcie, które znalazłem, załamała się, opowiedziała wszystko iteraz ma na głowie policję, FBI i władze kanadyjskie.Sprawa nie jest prosta zprawnego punktu widzenia, ale jedno jest pewne: odzyskasz synka.- Dzięki Bogu.- Na początku będzie trudno.Noah nadal uważa, że jego prawdziwa mamamieszka w Vancouver.Ona zresztą też trafi za kratki.- Będzie za nią tęsknił.- Ojciec zmył się rok temu, więc.- Więc tę lukę będzie łatwiej zapełnić.- Kiedy spojrzała na niego, miał natwarzy ten swój zmysłowy uśmiech, który tak bardzo jej się podobał.- Zgłaszaszsię na ochotnika? - Wiesz, co czuję.- Rzeczywiście, wiedziała.Wyznał jej miłość i na raziezamierzał zostać na wyspie, choć miał własną posiadłość w Teksasie.Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, ale miała dobre przeczucia co do ichzwiązku.Bardzo dobre.Teraz jednak najważniejszy był Noah.Właściwie to zawsze on byłnajważniejszy.Aódz była coraz bliżej, przecinała szarą toń, znacząc ją białą smugą.Avaodruchowo zaciskała dłonie.Wiatr bawił się jej włosami, pachniał morzem.Wysoko nad ich głowami krzyczały mewy, drażniąc się z psem, którynajwyrazniej wyczuwał napiętą atmosferę i nie oddalał się od Derna.Ava nie zwracała na to uwagi.Skoncentrowała się na policyjnej łodzi i jejnajważniejszym pasażerze.Z mocno bijącym sercem patrzyła, jak łódz przybija do pomostu.Detektyw Snyder, w przepisowym mundurze, pomagał wysiąśćszczupłemu chłopcu.Serce stanęło jej w piersi.Noah! Był wyższy, niż go pamiętała,szczuplejszy, bez niemowlęcego tłuszczyku, miał gęste, kręcone ciemne włosy,ale rozpoznała go od razu, gdy szedł pomostem, trzymając Snydera za rękę.Coś ściskało ją za gardło, pod powiekami zbierały się łzy.Pamięta ją? Nie,nie wolno jej oczekiwać zbyt wiele.Dern uścisnął jej ramię.Zrobiła krok do przodu.- Noah? - zapytała.Chłopczyk nieufnie zmarszczył brwi.- Mam na imię Peter.- Oczywiście.A ja jestem Ava.- Tłumaczyła sobie, że musi dać mu czas.Boże, oddałaby wszystko, żeby ją rozpoznał, by w jego oczach pojawił się błyskprzypomnienia, gdy spojrzy na dom, na pomost, na jej twarz.Nic z tego.Chłopiec wodził wzrokiem od niej do Derna, zerkając z zainteresowaniem naRovera.- To twój pies? - zapytał.- Tak.- Skinęła głową, starając się nie rozpłakać.Uśmiechnął sięnieśmiało.- Zawsze chciałem mieć psa.- Jest twój - powiedział Dern.- Naprawdę? - Noah rozpromienił się, otwierając buzię ze zdziwienia. - Naprawdę.Podszedł do psa, żeby go pogłaskać, a Rover polizał go po twarzy.- Fuj! - pisnął Noah zachwycony i z jeszcze większym zapałem głaskałpsa.Ava z trudem powstrzymywała łzy.Uścisnęła dłoń Derna, podeszła dochłopca, schyliła się i przytuliła go.- Witaj w domu, Noah - powiedziała głosem łamiącym się ze wzruszenia.-Witaj w domu, kochanie.- Mówiłem, że nazywam się Peter - powtórzył.- Tak, pamiętam.- roześmiała się.- No cóż, Peter, bardzo się cieszę, że tujesteś!Rover zauważył wiewiórkę, szczeknął i popędził w jej stronę.Peterpobiegł za nim.Był o wiele wyższy niż przed dwoma laty, gdy widziała go po razostatni.- Chyba sobie poradzi - stwierdził Snyder, odprowadzając chłopcawzrokiem.Odchrząknął, spojrzał na Avę i skinął głową, wyraznie zadowolony ztego, co zobaczył.- Razem sobie poradzicie.Ava uśmiechnęła się promiennie.- Na sto procent - odparła i, czując się lekka jak piórko, pobiegła za długoopłakiwanym synkiem, który wreszcie wrócił do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki