[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odczuwa tremÄ™.Simon byÅ‚ naderpowÅ›ciÄ…gliwy w opisie caÅ‚ej sprawy, ale fakty mówiÄ… same za siebie.Powierzono jego opiececzÅ‚owieka, którego byt, dzieÅ‚o i obecność tutaj sÄ… wynikiem zawiÅ‚ego splotumiÄ™dzynarodowych ukÅ‚adów decydujÄ…cych w tej chwili o życiu każdego mieszkaÅ„ca tejplanety, i Jack zaraz pozna go osobiÅ›cie.Bierze gÅ‚Ä™boki oddech.Waha siÄ™, czy zapukaćjeszcze raz.Cierpliwość Jacka zostaje wynagrodzona.Po drugiej stronie ktoÅ› gmera przy drzwiach,sÅ‚ychać szczÄ™k zwalnianej zasuwy, gaÅ‚ka siÄ™ obraca i drzwi uchylajÄ… siÄ™ na dziesięćcentymetrów.Ponad Å‚aÅ„cuchem w szczelinie ukazuje siÄ™ skrawek biaÅ‚ego oblicza, migajÄ…rzadkie siwe wÅ‚osy.Okulary.- Herr Fried? Jestem Jack McCarthy.Wilkommen in Kanada.Drzwi zamykajÄ… siÄ™.SÅ‚uchać chrobotanie odczepianego Å‚aÅ„cucha i drzwi otwierajÄ… siÄ™ponownie, nieco szerzej.Jack wyciÄ…ga rÄ™kÄ™.- Moje uszanowanie panu.Oskar Fried Å›ciska mu lekko dÅ‚oÅ„.Sprawia wrażenie sÅ‚abowitego.Jack patrzy na jego jasne szare oczy.Ma twarz, lekko zarysowanÄ… zmarszczkami,niczym pergamin, bladÄ….Równie dobrze może mieć pięćdziesiÄ…t co siedemdziesiÄ…t lat.- MogÄ™ wejść? - pyta Jack, ponieważ Fried nie wykonaÅ‚ żadnego ruchu.Wydaje siÄ™porażony.Musi mieć za sobÄ… straszliwe przejÅ›cia.Fried odwraca siÄ™ i powoli, niemal powłóczÄ…c nogami, zmierza w kierunku salonu, aJack za nim.Zapach tytoniu.Znajomy.Zgaszone Å›wiatÅ‚a, zaciÄ…gniÄ™te zasÅ‚ony, jakby siÄ™ukrywaÅ‚ przed Å›wiatem - bo wÅ‚aÅ›ciwie tak jest, chociaż Sowieci na pewno nie majÄ… zielonego pojÄ™cia, gdzie go szukać.Jack rozglÄ…da siÄ™ dookoÅ‚a: mdÅ‚e zielenie i brÄ…zy w peÅ‚niumeblowanego mieszkania.TytoÅ„ ma za zadanie zagÅ‚uszać odÅ›wieżacz powietrza, który maza zadanie zagÅ‚uszać samotność - typowy zapach wiodÄ…cego samotnicze życie mężczyzny.Nijaki klosz z upÅ‚ywem lat przyżółcony od nikotyny, tania reprodukcja z wodospademNiagara nad caÅ‚kiem porzÄ…dnÄ… sofÄ….Jack bÄ™dzie musiaÅ‚ jak najszybciej zaprosić tegoczÅ‚owieka do prawdziwego domu.- Jak siÄ™ panu tu mieszka? - pyta Jack.- Ee, brauchst du, ee, brauchsten Sie etwa?Fried przyjmuje jego nieporadnÄ… niemczyznÄ™ bez uÅ›miechu i odpowiada pytaniem: -PrzyniósÅ‚ pan pieniÄ…dze?GÅ‚os ma cienki, mówi po angielsku z wyraznym niemieckim akcentem, wyrazniejszymniż Henry Froelich.Bez naleciaÅ‚oÅ›ci.Jack uÅ›miecha siÄ™.- OczywiÅ›cie, mam dla pana pieniÄ…dze.Wyjmuje brÄ…zowÄ… kopertÄ™ z wewnÄ™trznej kieszeni marynarki i wrÄ™cza jÄ… OskarowiFriedowi.Fried bierze jÄ… i dziÄ™kuje z lekkim ukÅ‚onem gÅ‚owy, charakterystycznym dlamieszkaÅ„ców Starego Zwiata, i Jackowi znów przypomina siÄ™ Froelich.- Ależ nie ma za co - odpowiada Jack.Oskar Fried jest chudy i blady - jakby ktoÅ› nakreÅ›liÅ‚ jego postać ołówkiem.Jegookulary majÄ… druciane oprawki, a nie grube czarne ramki, w jakich wyobrażaÅ‚ go sobiewczeÅ›niej Jack.Nie myliÅ‚ siÄ™ co do muszki, ale poza tym Fried nie ma nic wspólnego zwizerunkiem, jaki stworzyÅ‚ sobie Jack - tÄ™giego, wypomadowanego fizyka.BiaÅ‚a koszulaFrieda zapiÄ™ta jest pod szyjÄ…, ale jej luzny koÅ‚nierzyk nie zasÅ‚ania wÄ…skich Å›ciÄ™gien i obwisÅ‚ejskóry, skutku niedożywienia i podeszÅ‚ych lat.Fried przedstawia znajomy Jackowi widokzagÅ‚odzonego Europejczyka, któremu żadna ilość pożywienia nie jest w stanie wynagrodzićlat wojny.Podobny wyglÄ…d ma Henry Froelich, ale jego twarz, przy caÅ‚ej jego przygarbionejposturze i mimo zapadniÄ™tych policzków, sprawia wrażenie ciepÅ‚ej i żywej.Oblicze Friedawydaje siÄ™ wyryte w piaskowcu.SiedemnaÅ›cie lat życia za żelaznÄ… kurtynÄ… odcisnęło na nimswe piÄ™tno.Jego garnitur uszyty jest z niezniszczalnej brÄ…zowej weÅ‚ny, wyprodukowanej wciÄ…gu ostatniego półwiecza, trudno okreÅ›lić kiedy.Ale nawet w fartuchu laboratoryjnymwyglÄ…daÅ‚by jak.urzÄ™dnik.Jack jest rozczarowany, lecz zaraz opadajÄ… go wyrzuty sumienia.Facet jest kraÅ„cowo wyczerpany.Sponiewierany.Obcy w obcym Å›wiecie.Jack podchodzi do okna.- MogÄ™.? - i rozsuwa zasÅ‚ony, mrużąc oczy przed blaskiemsÅ‚onecznym.Fried zrywa siÄ™ na równe nogi.- Nein, bitte. Jack zaciÄ…ga zasÅ‚ony, odwraca siÄ™ i widzi, że Fried trzyma w rÄ™ku kubeÅ‚ek od lodu.Kiedy jego wzrok znów dostosowuje siÄ™ do półmroku, Jack spostrzega, że kubeÅ‚ekwypeÅ‚niony jest kawaÅ‚kami kory i kamykami.A spoÅ›ród nich wyrasta kwiat, przywiÄ…zany dopodpórki z wieszaka.Purpurowy, niemal czarny.- Storczyk - mówi Fried.Jack kiwa gÅ‚owÄ… z uÅ›miechem.- Dunkel.Nie Å›wiatÅ‚o.- RoÅ›nie w ciemnoÅ›ci - domyÅ›la siÄ™ Jack.Fried kiwa gÅ‚owÄ…, niemal siÄ™ uÅ›miecha.Jacka ogarnia nagÅ‚a litość dla tego nieszczęśnika, rzuconego przez los tak daleko odrodzinnych stron.Ciekawe, czy w ZwiÄ…zku Radzieckim choć przez chwilÄ™ czuÅ‚ siÄ™ jak usiebie? Niewykluczone, że pod koniec wojny znalazÅ‚ siÄ™ w niewÅ‚aÅ›ciwej części ojczyzny,uwiÄ™ziony w powstaÅ‚ych z dnia na dzieÅ„ Niemczech Wschodnich.Zmuszony jakoÅ› sobieradzić.Dopóki nie pojawiÅ‚a siÄ™ szansa wyrwania siÄ™ na wolność.ChwytajÄ…c siÄ™ jej, ten strzÄ™pczÅ‚owieka wykazaÅ‚ nie lada odwagÄ™.A może i wielkoduszność.- Herr Fried, chciaÅ‚bym, żeby pan wiedziaÅ‚, jak bardzo cenimy to, co pan robi.Fried sÅ‚ucha uważnie, kiwajÄ…c gÅ‚owÄ….- PragnÄ™ panu podziÄ™kować za przybycie do nas - ciÄ…gnie z namaszczeniem Jack.- ProszÄ™ bardzo - odpowiada Fried.Biedny skurczybyk, zapuszkowany tutaj, odbierajÄ…cy podziÄ™kowania w imieniuwolnego Å›wiata, które skÅ‚ada na jego rÄ™ce jakiÅ› obcy kanadyjski lotnik, nieznajÄ…cy nawet jegoprawdziwego nazwiska.- ProszÄ™ posÅ‚uchać, kiedy siÄ™ pan urzÄ…dzi, zadzwoni pan do mnie do pracy, dobrze?Jack bierze od Frieda kopertÄ™ z pieniÄ™dzmi i zapisuje na niej numer sÅ‚użbowegotelefonu, a pod spodem domowego.- To jest mój domowy numer - wyjaÅ›nia Jack, wskazujÄ…c palcem.- Na wszelkiwypadek, w razie nagÅ‚ej koniecznoÅ›ci, verstehen Sie?- Ja.W razie nagÅ‚ej koniecznoÅ›ci.Potem, gdy Fried odwiedzi ich w Centralii - może uda siÄ™ go Å›ciÄ…gnąć na lunch wnajbliższÄ… niedzielÄ™ - nie bÄ™dzie przeszkód ku temu, żeby dzwoniÅ‚ do Jacka do domu.Aledopóki Jack nie wymyÅ›li wiarygodnej historyjki o znajomym znajomego i nie przedstawi przyjezdnego wykÅ‚adowcy" swojej żonie, najlepiej niech Fried kontaktuje siÄ™ z nim tylko wpracy.- Ma pan ochotÄ™ na maÅ‚Ä… rundÄ™ po mieÅ›cie?- RundÄ™? Jack przesuwa rÄ™ce, jakby krÄ™ciÅ‚ kierownicÄ….- Ein Auto.OprowadzÄ™ pana.- Tak, ja prowadzÄ™.- Nie, czy chce pan pojechać ze mnÄ…? Teraz?Fried potrzÄ…sa przeczÄ…co gÅ‚owÄ….- Może kiedyÅ› zmieni pan zdanie, okolica jest piÄ™kna - sehr schön.- Jack wskazujesmÄ™tne malowidÅ‚o na Å›cianie.- Wodospad Niagara.WspaniaÅ‚y.A skoro lubi pan kwiaty -Fried kiwa potakujÄ…co - w Bajkowych Ogrodach jest palmiarnia.Nie zdziwiÅ‚bym siÄ™, gdybymieli tam storczyki.Jack zaciera rÄ™ce i rozglÄ…da siÄ™ - sprzÄ™t hi-fi, to dobrze, ale nie ma telewizora, chociażna parapecie stoi pokojowa antena.Szkoda, bo Herr Fried mógÅ‚by poćwiczyć swój angielski.- Ma pan dość jedzenia?Jack wchodzi do ciasnej kuchni i otwiera lodówkÄ™.Fried staje przy nim.Jest dobrzezaopatrzona - Simon o to zadbaÅ‚ - ale facetowi na pewno sprzykrzÄ… siÄ™ te samotne posiÅ‚ki,dzieÅ„ po dniu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki