[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pra­wie nie sÅ‚yszaÅ‚a, co mówi do niej Susan Formantle.CoÅ› o ogrodnictwie,ale nie byÅ‚a pewna.Po półgodzinie do salonu wszedÅ‚ Greeves.WyglÄ…daÅ‚ tak, jak kamer­dyner wyglÄ…dać powinien, pomyÅ›laÅ‚a Sara.ByÅ‚ Å›redniego wzrostu, z wy­raznÄ… tendencjÄ… do tycia, a gÅ‚owÄ™ jego zdobiÅ‚y starannie uczesane biaÅ‚ewÅ‚osy.KierujÄ…c siÄ™ wewnÄ™trznÄ… potrzebÄ… obserwowaÅ‚a jego ruchy, do­strzegajÄ…c w nich zarówno różnice, jak i sprawiajÄ…ce jej ból podobieÅ„­stwa do jakże przystojnego jego poprzednika.Greeves podsunÄ…Å‚ Fitzowi srebrnÄ… tackÄ™.Ten ostatni, zaaferowanyrozmowÄ… z Freddym Braithwaite'em o licznych zaletach waÅ‚achów, któ­rych wÅ‚aÅ›cicielem byÅ‚ hrabia Klenych, wziÄ…Å‚ z niej machinalnie kartÄ™wizytowÄ…, ledwie rzuciwszy na niÄ… okiem.- Czy to jakiÅ› żart? - zapytaÅ‚ Greevesa.- Bynajmniej, sir - odpowiedziaÅ‚ kamerdyner.- No, no, ciekawa historia - rzekÅ‚ Fitz, przytykajÄ…c kartÄ™ do czubkanosa.- Wprowadz go zatem i zaanonsuj towarzystwu.Greeves, zÅ‚ożywszy ukÅ‚on, wyszedÅ‚ z pokoju.Po chwili wkroczyÅ‚doÅ„ ponownie.- Sir John Rawlins - oznajmiÅ‚ i wycofaÅ‚ siÄ™ dyskretnie.W salonie pojawiÅ‚ siÄ™ Jack Rawlins, ale takiego Jacka Rawlinsa Sarado tej pory nie widziaÅ‚a.WyglÄ…daÅ‚ niezmiernie elegancko.Ubrany byÅ‚w ciemnozielony dwurzÄ™dowy surdut z naszywanymi kieszeniami, pan­talony ozdobione bÅ‚yszczÄ…cymi frÄ™dzlami, na szyi biaÅ‚y fular.W rÄ™kutrzymaÅ‚ kapelusz i rÄ™kawiczki.Sara, siedzÄ…c obok Susan Formantle naszezlongu, nie mogÅ‚a zapanować nad drżeniem.OniemiaÅ‚a.CzuÅ‚a siÄ™tak, jakby życie z niej uchodziÅ‚o.Dlaczego on tu przyjechaÅ‚? DlaczegoGreeves zapowiedziaÅ‚ go jako  sir Johna Rawlinsa"?Podobne pytania nurtowaÅ‚y zapewne wszystkich obecnych, bo wpa­trywali siÄ™ w niego ze zdumieniem, a gdy podchodziÅ‚ do Fitza, Å›ledzilikażdy jego krok.177 - Jack! - wykrzyknÄ…Å‚ Fitz jowialnie.- Mój aniele stróżu! Jak todobrze, że nas odwiedziÅ‚eÅ›!Freddy, zemocjonowany okrutnie, wykrÄ™caÅ‚ szyjÄ™, przenoszÄ…c cochwila wzrok z goÅ›cia na gospodarza.- DziÄ™kujÄ™, że raczyÅ‚eÅ› mnie przyjąć - powiedziaÅ‚ Jack swoim ni­skim gÅ‚osem, który takie wrażenie wywieraÅ‚ na Sarze.Fitz wstaÅ‚, obdarzajÄ…c go serdecznym uÅ›miechem.- Witaj w moich skromnych progach.Znasz tu wszystkich, jakmniemam?- Co tu, do diabÅ‚a, siÄ™ dzieje?! - wrzasnęła wdowa Formantle.-Jak Å›miesz, mÅ‚ody czÅ‚owieku, podawać siÄ™ za szlachcica?!- SÅ‚uszna uwaga - potwierdziÅ‚ starszy pan Braithwaite.- I cóż pan powie, sir? - zapytaÅ‚ wyniosÅ‚ym tonem książę Somerton.- Istotnie należą siÄ™ paÅ„stwu pewne wyjaÅ›nienia - powiedziaÅ‚ Jack,zwracajÄ…c siÄ™ do wszystkich obecnych, nie rzuciwszy nawet okiem naSarÄ™.- OdgrywaÅ‚em tu rolÄ™ kamerdynera.Spektakl siÄ™ skoÅ„czyÅ‚.Powi­nienem może zacząć od tego, że już od dawna jestem przyjacielem wi­cehrabiego Lyletona.- Najlepszym przyjacielem - wtrÄ…ciÅ‚ Fitz.- I wÅ‚aÅ›nie on poprosiÅ‚ mnie, bym pomógÅ‚ mu w sprawie Danver-sów - oÅ›wiadczyÅ‚ Jack, skupiajÄ…c tym uwagÄ™ wszystkich osób.- W sprawie Danversów? - prychnęła z ironiÄ… wdowa Formantle.-Dlaczego poprosiÅ‚ pana o pomoc, skoro nikt o nic ich nie podejrzewaÅ‚?- Wicehrabia podejrzewaÅ‚ - stwierdziÅ‚ chÅ‚odno Jack, nie dajÄ…c siÄ™ponieść emocji.Sporo to SarÄ™ kosztowaÅ‚o, ale spokojnie skierowaÅ‚a naniego wzrok.- Bardzo byÅ‚ zatroskany faktem, że lord i lady Danvers,znalazÅ‚szy siÄ™ wÅ›ród tak wielu znamienitych i posiadajÄ…cych kosztownÄ…biżuteriÄ™ goÅ›ci, stracÄ… nad sobÄ… panowanie i nie omieszkajÄ… skorzystaćz okazji.PoprosiÅ‚ mnie, bym przyjechaÅ‚ do Charlisle i dostarczyÅ‚ mudowodów przestÄ™pstwa, upoważniajÄ…cych sÄ…d do wydania wyroku.UznaÅ‚,że lepiej bÄ™dzie, gdy nie wystÄ…piÄ™ w charakterze goÅ›cia, tylko sÅ‚ugi, któ­ry ma dostÄ™p do każdego w tym domu pokoju.ZgodziÅ‚em siÄ™.NiedawnowystÄ…piÅ‚em z armii i potrzebna mi byÅ‚a jakaÅ›.rozrywka.- Dobry Boże! - wykrzyknÄ…Å‚ książę Somerton, wprawiajÄ…c tym goÅ›ciw jeszcze wiÄ™ksze zdumienie.- Czyżby pan byÅ‚ majorem Jackiem Raw­linsem, zbawcÄ… z San Miguel?- Nie przypominam sobie, bym poza wÅ‚asnÄ… osobÄ… zbawiÅ‚ tam ko­goÅ› - odparÅ‚ Jack, podczas gdy wszyscy wybaÅ‚uszali na niego oczy.- WiedziaÅ‚em, że znam skÄ…dÅ› to nazwisko - rzekÅ‚ książę, kroczÄ…cku niemu z wyciÄ…gniÄ™tÄ… do uÅ›cisku dÅ‚oniÄ….Sara zamrugaÅ‚a powiekami,178 wÅ‚asnym oczom nie dowierzajÄ…c.- PokazaÅ‚ pan tym przeklÄ™tym żaboja­dom, co znaczy brytyjska armia! CzytaÅ‚em w gazetach o nadanym panuszlachectwie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki