[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aurelia pochyliÅ‚a siÄ™, żeby jÄ… ucaÅ‚ować.- Madame, musi pani odpoczywać - powiedziaÅ‚a cicho.-JeÅ›li pani pozwoli, zabiorÄ™ Charlotte na spacer.- ZechciaÅ‚aby pani? Miggs jest mocno przeziÄ™biona.Charlotte nie powinna siÄ™ z niÄ… zbyt czÄ™sto stykać, bo możesiÄ™ zarazić.- ProszÄ™ siÄ™ nie martwić.BÄ™dziemy siÄ™ dobrze bawić na pla-ży.- PopatrzyÅ‚a na dziewczynkÄ™, która ochoczo przytaknęłaenergicznym ruchem gÅ‚owy.- Nie powinniÅ›my zabierać pani czasu - westchnęła księż-na.- Salterne szukaÅ‚ odpowiedniej guwernantki, ale Charlotteto jeszcze maÅ‚a dziewczynka, a jej stara niania jest zbyt niedo-łężna, żeby z nami podróżować.- ZajmÄ™ siÄ™ pani wnuczkÄ… z prawdziwÄ… przyjemnoÅ›ciÄ…, ma-dame.Charlotte ma mi wiele do powiedzenia i pokazania.-MówiÅ‚a te sÅ‚owa caÅ‚kiem szczerze.W tym momencie nic niemogÅ‚o jej sprawić wiÄ™kszej radoÅ›ci niż spÄ™dzenie paru godzinz maÅ‚Ä… istotkÄ…, którÄ… tak bardzo ciekawiÅ‚ Å›wiat.- UkÅ‚onisz siÄ™ swojej babci? A ja potrzymam ciÄ™ za rÄ™kÄ™.Wykonane przy wsparciu Aurelii dygniÄ™cie udaÅ‚o siÄ™ zna-komicie.- Tak jest Å‚atwiej, bo siÄ™ nie chwiejÄ™ - oznajmiÅ‚a dumnaz siebie Charlotte.- Mam tu swój pÅ‚aszczyk- Umiem już zapi-nać guziki, ale jeÅ›li pani mi pomoże, to bÄ™dzie szybciej.Pięć minut pózniej, trzymajÄ…c siÄ™ za rÄ™ce, wolno szÅ‚y pro-menadÄ….- Nie widziaÅ‚am jeszcze syrenki - wyznaÅ‚a z ożywieniemCharlotte.- Ale jest tu osioÅ‚ek w niebieskim kapeluszu.- RzuciÅ‚a tÄ™skne spojrzenie w stronÄ™ cierpliwie czekajÄ…cegozwierzÄ™cia.- Chcesz siÄ™ na nim przejechać? Ja bÄ™dÄ™ szÅ‚a obok.Za odpowiedz wystarczyÅ‚ jej radosny uÅ›miech maÅ‚ej.Posa-dzona okrakiem na siodle Charlotte zaniemówiÅ‚a z zachwytu,a AureliÄ™ ogarnęła fala czuÅ‚oÅ›ci dla tego odważnego dziecka.- A kimże jest ten nieustraszony jezdziec, który galopuje poplaży niczym wiatr?Książę pojawiÅ‚ siÄ™ tak niespodziewanie, że Aurelia aż pod-skoczyÅ‚a na dzwiÄ™k jego gÅ‚osu.- Tato, nie żartuj! Ten osioÅ‚ek nie galopuje, tylko idzie spo-kojnie, żebym nie spadÅ‚a.- Przepraszam ciÄ™, Charlotte.Musisz mi wybaczyć.To takniezrównany rumak, że moja pomyÅ‚ka jest caÅ‚kowicie uzasad-niona.- Jest piÄ™kny - oznajmiÅ‚a z godnoÅ›ciÄ… Charlotte.Aurelia dyskretnie przyjrzaÅ‚a siÄ™ zwierzÄ™ciu.NieszczÄ™snyosioÅ‚ przedstawiaÅ‚ sobÄ… obraz nÄ™dzy i rozpaczy.Z opuszczenÄ…gÅ‚owÄ… czÅ‚apaÅ‚ noga za nogÄ…, jakby szeÅ›cioletnie dziecko sta-nowiÅ‚o dla niego niewyobrażalny ciężar.UÅ›miechnęła siÄ™ pod-nosem.- Chyba musimy siÄ™ zgodzić, że piÄ™kno rodzi siÄ™ w oku pa-trzÄ…cego, nieprawdaż, panno Carrington? - Rozbawienie na-daÅ‚o rysom ksiÄ™cia Å‚agodny wyraz.Wiatr potargaÅ‚ gÄ™ste czar-ne wÅ‚osy, a kiedy, Å›miejÄ…c siÄ™, odrzuciÅ‚ gÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u, ujrzaÅ‚abÅ‚ysk mocnych biaÅ‚ych zÄ™bów.Kiedy przekomarzaÅ‚ siÄ™ z córka,wyglÄ…daÅ‚ jak mÅ‚ody chÅ‚opiec.- Chcesz siÄ™ przejechać jeszczekawaÅ‚ek, skarbie?Charlotte pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ… twierdzÄ…co, wiÄ™c książę daÅ‚ znakwÅ‚aÅ›cicielowi osÅ‚a, by przejÄ…Å‚ wodze.- Jest pani zbyt uprzejma, panno Carrington.- %7Å‚artobliwy ton wyparowaÅ‚ z jego gÅ‚osu.- Mam nadziejÄ™, że proÅ›ba mojejbabki nie okazaÅ‚a siÄ™ dla pani zbyt kÅ‚opotliwa.Może zanadtoprzejmujemy siÄ™ potrzebami Charlotte.- Wcale nie.Jestem peÅ‚na podziwu za tÄ™ troskÄ™.Uważam,że dzieci zbyt czÄ™sto pozostawia siÄ™ pod opieka sÅ‚użby, a ro-dzice widujÄ… je tylko od czasu do czasu.Wprawdzie jest to po­wszechna praktyka, ale wedÅ‚ug mnie nierozsÄ…dna.- Zgadzam siÄ™ z paniÄ….Tacy rodzice tracÄ… wiele radoÅ›ci,a dzieci pozbawione sÄ… wÅ‚aÅ›ciwego przykÅ‚adu.- SpojrzaÅ‚ nacórkÄ™ z widocznÄ… tkliwoÅ›ciÄ….- ByÅ‚a zbyt maÅ‚a, żeby dobrzezapamiÄ™tać matkÄ™, ale.PoczuÅ‚a niebezpieczne Å‚askotanie pod powiekami.Szcze-rze wzruszona, miaÅ‚a ochotÄ™ jakoÅ› go pocieszyć, przygarnąćdo piersi i pieszczotami ukoić bolesne wspomnienia.RozsÄ…­dek podpowiadaÅ‚ jej, że nie powinna go kochać, ale nie po-trafiÅ‚a usÅ‚uchać rozsÄ…dku.Jak miaÅ‚a sobie wmawiać, że idÄ…cyobok niej mężczyzna jest hultajem i brak mu przyzwoitoÅ›ci,skoro pod maskÄ… cynicznego Å›wiatowca odkryÅ‚a czuÅ‚e serce?Wprawdzie swoje uczucia ulokowaÅ‚ gdzie indziej, ale jego mi-Å‚ość do dziecka dowodziÅ‚a jasno, że nie jest potworem, za ja-kiego jeszcze niedawno go uważaÅ‚a.- Jeszcze, tato! Jeszcze! - Ożywiony dzieciÄ™cy gÅ‚osik wdarÅ‚siÄ™ w jej rozmyÅ›lania.- Nie ma mowy! - Salterne zsadziÅ‚ córkÄ™ z osioÅ‚ka.- Zbytdużo jazdy jednego dnia oznacza, że jutro nie bÄ™dziesz mogÅ‚austać na nogach.- Dlaczego?- JesteÅ› nieprzyzwyczajona do siedzenia w siodle.- Popa-trzyÅ‚ na AureliÄ™.- PomyÅ›laÅ‚em, że mogÅ‚aby mieć wÅ‚asnegokucyka, kiedy wrócimy do Salterne.Co pani o tym sÄ…dzi? Mo-że jest na to za maÅ‚a. Charlotte, podskakujÄ…c z niecierpliwoÅ›ci, czekaÅ‚a na wer-dykt, który miaÅ‚ paść z ust Aurelii.- MyÅ›lÄ™, że to doskonaÅ‚y pomysÅ‚.- Nie byÅ‚a w stania po-wiedzieć nic wiÄ™cej, ponieważ musiaÅ‚a siÄ™ ratować przedupadkiem, kiedy dziewczynka rzuciÅ‚a siÄ™ ku niej i z caÅ‚ych siÅ‚objęła jÄ… za kolana.- WiedziaÅ‚am, że pani siÄ™ zgodzi.DziÄ™kujÄ™, dziÄ™kujÄ™.- Charlotte, gdzie siÄ™ podziaÅ‚y twoje maniery? Nie możeszsiÄ™ tak zachowywać.Panna Carrington z pewnoÅ›ciÄ… nie chcebyć przewrócona na piasek.- Przepraszam.ZrobiÅ‚am pani krzywdÄ™? - Usta dziewczyn-ki wygięły siÄ™ w podkówkÄ™.- Nic mi siÄ™ nie staÅ‚o - zapewniÅ‚a jÄ… poÅ›piesznie Aure-lia.- A teraz daj mi rÄ…czkÄ™.MiaÅ‚yÅ›my poszukać muszelek,pamiÄ™tasz?- Cudownie! MuszÄ™ przyznać, że zbieranie muszelek to mojapasja.PójdÄ™ z wami - oznajmiÅ‚ książę z szerokim uÅ›miechem,odktórego Aurelii zrobiÅ‚o siÄ™ dziwnie ciepÅ‚o w Å›rodku.PrzyÅ›pieszyÅ‚a, żeby nie zobaczyÅ‚ wyrazu jej twarzy.Trud-no, nie mogÅ‚a nic poradzić na to, że go pokochaÅ‚a, ale też niemogÅ‚a siÄ™ z tym zdradzić.- SÄ…dziÅ‚am, że jakieÅ› zajÄ™cia trzymajÄ… dziÅ› pana przy ksiÄ™ciuregencie - odezwaÅ‚a siÄ™ nie do koÅ„ca pewnym gÅ‚osem.- Regent spotyka siÄ™ dziÅ› z czÅ‚onkami opozycji, a ja nie gustu-jÄ™ w takich politycznych rozgrywkach.WedÅ‚ug mnie wprowa-dzajÄ… tylko zamieszanie.- Nie wdajÄ…c siÄ™ w gÅ‚Ä™bsze wyjaÅ›nienia,zmieniÅ‚ temat.- CieszÄ™ siÄ™, że doszÅ‚a pani do siebie.To, czego siÄ™pani dowiedziaÅ‚a, musiaÅ‚o być dla pani dużym wstrzÄ…sem.-Owszem, byÅ‚o.Szczerze mówiÄ…c, zawsze uważaÅ‚am, żeRansome jest zdolny do wszelkiej niegodziwoÅ›ci, ale nie my-siaÅ‚am o zdradzie.Teraz nie mogÄ™ na niego patrzeć. - ZdoÅ‚a jednak pani zachować pozory, jak prosiÅ‚em?- Tak, ale najbardziej bojÄ™ siÄ™ CÅ‚area - wyznaÅ‚a cicho.- JestwyjÄ…tkowo bystry.- Ma pani racjÄ™, ale mimo to nie wolno siÄ™ pani z niczymzdradzić.NiebezpieczeÅ„stwo jest naprawdÄ™ poważne.- Co to jest, tato.i to? - Charlotte podbiegÅ‚a do nichz garÅ›ciÄ… muszelek.Ku jej zachwytowi Salterne potrafiÅ‚ wymienić nazwÄ™ każ­dej z nich.- Teraz panu wierzÄ™.- Aurelia próbowaÅ‚a wprowadzić lżejszynastrój.- RzeczywiÅ›cie musi siÄ™ pan interesować muszelkami.- MiÄ™dzy innymi.- ZachowaÅ‚ nieprzenikniony wyraz twa-rzy.- WÄ…tpiÅ‚a pani w moje sÅ‚owa, panno Carrington? Mamjeszcze raz prosić paniÄ…, by mi zaufaÅ‚a?- Ufam panu.- SchyliÅ‚a siÄ™ po muszelkÄ™, żeby ukryć ru-mieniec.- A teraz proszÄ™ mi wybaczyć.Cassie pewnie siÄ™zastanawia.- Zawsze ta Cassie.Nigdy nie myÅ›li pani o sobie?Już miaÅ‚a coÅ› odpowiedzieć, gdy zobaczyÅ‚a przerażonÄ… mi-nÄ™ dziewczynki.- CoÅ› siÄ™ staÅ‚o? - pochyliÅ‚a siÄ™ nad niÄ… z troskÄ….- Już pani idzie? MyÅ›laÅ‚am, że zostanie pani z tatÄ… i ze mnÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki