[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widziałam, jak czerwonemu pick-upowi udaje się w końcu oderwać od przedniegozderzaka terenówki.Samochód miał przebite obie tylne opony, więc gwałtownie skręcił nadrugi pas, obrócił się dookoła własnej osi i zatrzymał nagle na poboczu.- Jeden z głowy - stwierdził Liam.Popatrzyłam do tyłu, spodziewając się, że zobaczęwycelowaną we mnie strzelbę Roba.On jednak siedział za kierownicą.To Cate zajmowała fotel pasażera, a w dłoniach mocno ściskała karabin.- Proszę, wypuśćcie mnie - powiedziałam, chwytając Liama za ramię.- Wrócę z nimi inikomu nie stanie się krzywda.- Właśnie! - powiedział Pulpet.- Zatrzymaj się, wypuść ją!- Zamknijcie się oboje! - rzucił Liam, wjeżdżając na prawy, a potem z powrotem nalewy pas.Terenówka jechała za nami, jednak nie siedziała nam na zderzaku.Nie wiedziałam,czy to my zwolniliśmy, czy może to oni wcisnęli gaz, ponieważ po chwili ich pojazd wbił sięw tył Czarnej Betty z taką siłą, że mimo przytrzymujących nas pasów polecieliśmy do przodu.Liam wymamrotał coś pod nosem, jednak nagłe oberwanie chmury i huk deszczuzagłuszyły jego słowa.Opuścił szybę i wystawił rękę, jakby chciał dać znać kierowcyterenówki, żeby nas objechał.- Zrób coś! - wrzasnął Pulpet, kurczowo chwytając kierownicę.- Przecież próbuję! Nie mogę się skupić!Mimo przerażenia zdałam sobie sprawę, że chłopak próbuje użyć swoich zdolności.Tłuste krople deszczu rozbryzgujące się na szybie spowodowały, że porastające drogędrzewa zmieniły się w rozmyte smugi, jednak Liam nie włączył wycieraczek.Gdyby tozrobił, może zauważylibyśmy samochód pędzący na nas z naprzeciwka.Dopiero ryk klaksonuwyrwał Liama z transu.Nasz minivan wjechał z powrotem na swój pas, w ostatniej chwili unikając czołowegozderzenia z sedanem.Gdyby kierowca małego samochodu nie wcisnął hamulców, terenówkaprzecięłaby go na wylot.Zu i ja obróciłyśmy się do tyłu w samą porę, by zobaczyć terenówkęwjeżdżającą z powrotem na prawy pas.Cate szybko się opanowała i zanim zdołaliśmyodetchnąć, znów pędzili w naszą stronę.- Liam - błagałam - proszę, zatrzymaj się.Nie pozwolę, by coś wam zrobili!Nie chcę tam wracać.Nie chcę tam wracać.Nie chcę.Zacisnęłam powieki.- Zielona! - głos Liama wyrwał mnie z zamyślenia.- Umiesz prowadzić?- Nie.- Masz lepszy wzrok niż Pulpet?- Chyba tak, ale.- Super - powiedział, odwracając się, by chwycić mnie za ramię.- Przesiądz się doprzodu.Parsknął, mimo że kolejna kula drasnęła właśnie metaliczną skórę Czarnej Betty.- No już, to proste jak jazda na rowerze.Prawy pedał to gaz, a lewy hamulec.Skręcaszkierownicą.I tyle.- Zaraz! - krzyknęłam, jednak najwyrazniej nie miałam tu nic do powiedzenia.Liamznów gwałtownie skręcił na lewy pas, w momencie kiedy terenówka szykowała się dokolejnego natarcia.Zamiast przyspieszyć, z całej siły wcisnął hamulec.Czarna Bettyzatrzymała się z piskiem opon, a terenówka minęła nas z pełną prędkością.Wszystko stało się zbyt szybko, bym zdążyła zaprotestować.Liam odpiął pas iwciągnął mnie na siedzenie kierowcy, jednocześnie sam się z niego wysuwając.Samochódpotoczył się do przodu, a ja spanikowałam i z całej siły wcisnęłam pedał gazu, przekonana, żeto hamulec.Czarna Betty skoczyła do przodu i tym razem to ja krzyknęłam.- Hamulec jest po lewej! - Liam wpadł na deskę rozdzielczą.Rob tymczasemzorientował się w sytuacji i zawrócił samochód z piskiem opon, a następnie docisnął gaz.- Szybciej!- Dlaczego to on nie może prowadzić? - zapytałam zduszonym głosem.Pulpet opuścił oparcie fotela tak nisko, że przeszedł po nim do tyłu, a Liam zajął jegomiejsce.- Ponieważ - odparł, opuszczając okno - on ledwo widzi to, co znajduje się półtorametra przed nim.Wierz mi, skarbie, nie chcesz, żeby to on prowadził.Teraz! Gazu!Zrobiłam, co mi kazał.Samochód znów wyrwał do przodu z taką siłą, że żołądekpodszedł mi do gardła.Koła z chrzęstem ruszyły po mokrym asfalcie.Liam pół wisiał, pół siedział na oknie.- Przyspiesz! - rzucił.Krople robiły wrażenie grubych i ciężkich, jednak kiedy skierowałam samochódprosto na terenówkę, jej przednie światła przedarły się przez zasłonę deszczu.Jechaliśmy takszybko, że kierownica drżała mi w dłoniach i podskakiwała tak, jak gdyby obdarzona byławłasnym życiem.Zdusiłam pełen frustracji krzyk, który rósł mi w gardle, i próbowałam zdjąćnogę z gazu, ale Liam mi na to nie pozwolił.- Nie! Jedz!- Lee - odezwał się skulony na fotelu Pulpet - oszalałeś? Co ty wyprawiasz?Dotąd zachowywał się tak cicho, że niemal o nim zapomniałam.Strzałkaprędkościomierza zbliżała się do stu trzydziestu, stu czterdziestu, stu pięćdziesięciukilometrów na godzinę.Miałam pustkę w głowie.Wtedy rozpętało się prawdziwe piekło.Usłyszeliśmy okropny huk - tysiąc razy gorszy niż odgłos pękającego balonu - i naszminivan zaczął się kręcić wokół własnej osi.Straciłam panowanie nad kierownicą.- Prosto! - krzyczał Liam.- Wyprostuj kierownicę!- Cholera! - Pas bezpieczeństwa ścisnął mnie tak, że zabrakło mi tchu, jednak udałomi się zapanować nad kierownicą i wyprostować koła.Pojazd przechylił się do tyłu, sypiąciskry na asfalt.Znów jechaliśmy wprost na terenówkę.- Jedz prosto na nich.Nie zatrzymuj się! - krzyknął Liam.Ale co z oponą?, pomyślałam, z całej siły zaciskając dłonie na kierownicy.Co zoponą.Pulpet chwycił Liama za nogi, unieruchamiając go tak, by chłopak nie wypadł przezokno.- Ruszaj! - rzucił.- Tym razem mi się uda!Nie wiedziałam, co Liam miał na myśli, mówiąc to , dopóki w tylnym lusterku niezobaczyłam ciemnego zarysu drzewa, które machnięciem dłoni wyrwał z ziemi i rzucił tużpod koła terenówki.Skupiony na minivanie pędzącym w ich kierunku, Rob nie zdążył zjechać z drogi, byuniknąć zderzenia z drzewem.Na oślep kręciłam kierownicą, tak że po chwili znalezliśmy siętyłem do wraku terenówki.Słyszałam chrzęst rozbitego szkła i zgrzytanie metalu, kiedy Robgwałtownie skręcił koła, ale stracił panowanie nad pojazdem.Kiedy spojrzałam w bocznelusterko, terenówka leżała na boku, a wokół unosiła się chmura dymu.Roztrzaskany pieńdrzewa nadal toczył się po jezdni.- Coś ty zrobił? - musiałam podnieść głos, żeby przekrzyczeć wycie wiatru i odgłoskół jadących po asfalcie.- Myślałam.Z odpowiedzią pospieszył mi poszarzały na twarzy Pulpet.- Zrozumiałaś w końcu? Oni wcale nie zamierzali się zatrzymywać.Liam wsunął się z powrotem do wnętrza samochodu i z westchnięciem opadł na fotel.W jego zmierzwionych włosach tkwiły liście i połamane gałązki.- Dobrze, Zielona - powiedział stanowczo.W jego głosie nie było zdenerwowania.-Przestrzelili nam tylną oponę, więc je-dziesz na feldze.Jedz cały czas prosto i zacznijzwalniać.Skręć w następny zjazd.Zacisnęłam zęby tak mocno, że poczułam ból.- Jak się czujesz, Zu? - zapytał.Dziewczynka wystawiła dwa kciuki na znak, żewszystko w porządku.Jej żółte rękawiczki stanowiły jedyną barwną plamę w całymsamochodzie.- U mnie też dobrze, dzięki, że pytasz - powiedział Pulpet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Peter Berling Dzieci Graala 01 Dzieci Graala
- Marlowe Mia Dotyk złodziejki 01 Dotyk złodziejki
- Brockway Connie Niebezpieczny kochanek 01 Niebezpieczny kochanek
- Carla Neggers Tessa z Somerville 01 Tessa z Somerville
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
- Whyte Jack Templariusze 2 Honor Rycerza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cukrzycowo.xlx.pl