[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dzieciak albo jest kretynem, albo najodważniejszym gościem na ziemi - stwierdziłDonovan, a w jego głosie dało się usłyszeć odrobinę szacunku.Nie wiem dlaczego, alewidząc, jak patrzy na niego z podziwem, poczułem nagłą falę zazdrości.- Raczej kretyn - wymamrotałem.- Zaraz go załatwią.Przywódca Czerepów zrobił krok w stronę Owensa.Chłopak był prawie głowę wyższy od niego, Arnold jednak zdawał się tym nieprzejmować.Z poczerwieniałą twarzą, wyłupiastymi oczyma i pianą na ustach wyglądał tak,jakby za chwilę miał dostać zawału.Złapał Garyego za kołnierz i zaczął na niego wrzeszczeć.Z powodu nie najlepszej akustyki więzienia nie wszystko do nas docierało, ale myślę, żepodobnie jak wszyscy inni więzniowie, którzy oderwali się od zajęć i przyglądali całej scenie,złapaliśmy sedno jego wypowiedzi.- Myślałeś, że możesz tu, ot tak sobie, wejść i przejąć władzę?! - wrzasnął Kevin,ozdabiając swoją wypowiedz kilkoma precyzyjnie dobranymi bluzgami i potrząsającdzieciakiem, na którym nie robiło to najwyrazniej żadnego wrażenia.Owens przyglądał sięCzerepowi z lodowatą obojętnością, mierząc go spojrzeniem, które kojarzyło mi się zewzrokiem pająka czyhającego na swą ofiarę.- Zabiję cię, świeżaku! Poharatam.Kevin odepchnął go od siebie, podczas gdy reszta jego bandy złapała Owensa zakombinezon i przytrzymała w miejscu.W ręce Kevina błysnęło srebrzyste ostrze, którymnatychmiast zaczął wymachiwać przed twarzą nowego więznia.- Nawet twardziele szybko się uczą tutejszych zasad - stwierdził Donovan.Wcale nie byłem tego taki pewien.Gary wyrwał się, gwałtownie skręcając ciało, iposłał jednego z Czerepów na kamienną podłogę, a potem uderzył pięścią prosto w twarzkolejnego napastnika.Siła ciosu była tak wielka, że chłopak nakrył się nogami i upadł wprostw kałużę krwi, która pociekła mu z nosa.Kevin zawył jak rozwścieczone zwierzę i cofnął się, nakazując jednocześnie swoimludziom zaatakować Owensa.Nikt się jednak nie ruszył.Nie byli w końcu żołnierzami mafii,tylko zwykłymi dzieciakami.Gary rzucił się do przodu i złapał Arnolda za rękę, wykręcającją w taki sposób, że zmusił go do upuszczenia noża.Przywódca Czerepów zawył z bólu, ajego gniew zmienił się w przerażenie.- Zabijcie go! - rozkazał.Wszyscy go zignorowali.- Wyrwijcie mu serce!- Cudownie - ucieszył się Donovan.- Należało mu się od samego początku.Wreszcieoberwie za swoje.Mam nadzieję, że ten dzieciak da mu trochę popalić.Gary wciąż wykręcał rękę Kevina, trzymając obiema dłońmi za nadgarstek iwyginając go pod tak niewiarygodnym kątem, że chwilę pózniej rozległ się cichy trzask, aściany więzienia zadzwięczały echem przerazliwego wrzasku.Zapadła całkowita cisza.Wszyscy wpatrywali się w Arnolda, który opadł na kolana, podtrzymując złamaną rękę.Jegotwarz znaczyły ślady łez.Owens postawił stopę na jego ramieniu i pchnął go na ziemię, cozostało powitane ogólnym okrzykiem radości.- Wspaniale! - Donovan nie próbował ukryć podniecenia.- Oto jak wielcy upadają.- Myślisz, że będziemy mieli spokój z Czerepami? - zapytał Zet.- Chyba tak.A może ten koleś załatwi też Pięćdziesiątki Dziewiątki?Gary pochylił się i zdarł chustę z głowy Kevina, zgarniając jednocześnie leżący napodłodze majcher.Podniósł je nad głowę jak jakieś trofea i pozwolił nam się przez chwilęprzyglądać.Kolejne dzieciaki podbiegały do niego, otaczając niczym bohaterskiego piłkarza,zdobywcę zwycięskiego gola w ważnym meczu.Jeden z chłopaków zarzucił mu nawetramiona na szyję, podskakując przy tym w górę.- Dołączamy do świętowania? - zapytał Zet.Nie ruszyłem się jednak z miejsca.Coś tunie grało.Gary wcale się nie uśmiechał i nie wyglądał na kogoś, kto trafił tutaj, żeby nasocalić.Przyglądał się otaczającemu go tłumowi tym samym spojrzeniem, jakim mierzyłuprzednio Czerepów.Nagle błysnęło srebro, szerokim łukiem trysnęła czerwień, a dzieciak,który go przed chwilą obejmował, uciekł na drugą stronę placu, patrząc z niedowierzaniem naranę w swoim ramieniu.Zszokowani więzniowie przyglądali się Gary emu, jakby chcieli sięupewnić, że nie zaszła żadna pomyłka.Zwieżak jednak kolejny raz zamachnął się nożem,trafiając kolejną ofiarę w pierś.Na placu zapanował kompletny chaos, dzieciaki rozpierzchły się na wszystkie stronyw poszukiwaniu bezpiecznego schronienia.Owens wsunął zakrwawiony majcher podkombinezon i naciągnął na głowę chustę Czerepów.Poczułem, jak krew zamiera mi w żyłach.Nasz domniemany zbawca okazał się psycholem.Znów zawyła syrena, odgrywając marsz pogrzebowy dla chłopaków, którzy wili się napodłodze w kałużach własnej krwi.Donovan odepchnął się od barierki i spojrzał na nas zpobladłą twarzą.- Tak jak mówiłem, Alex - westchnął, patrząc, jak jeden z pokaleczonych dzieciakówpróbuje się pozbierać, wstrząsany gwałtownym płaczem.- Jedyne, co możemy zrobić, tozwinąć się w kącie i czekać na śmierć.DRUGI KORYTARZMyśl o kolejnym wieczorze spędzonym w zamkniętej celi była naprawdę nieznośna,jednak jakaś część mojego umysłu odczuła odrobinę ulgi, gdy zostaliśmy oddzieleni kratamiod Owensa.Kiedy tylko zawyła syrena, na placu zaroiło się od biegnących strażników.Jeden znich znokautował Garyego uderzeniem kolby karabinu, reszta powlokła nieprzytomnegochłopaka i jego ofiary prosto do schronu.Po kilku godzinach bezsensownego krążenia zmiejsca na miejsce zobaczyłem, że potężne drzwi znów się otwierają, wypuszczając dwóchwartowników, którzy prowadzili między sobą posiniaczonego i zakrwawionego Owensa.Odprowadzili go do celi, która na szczęście znajdowała się na drugim poziomie, czyli wbezpiecznej odległości od naszego lokum.Jakiś czas pózniej przywleczono na plac Kevina z ręką w gipsie, który miał taki samodcień szarości co jego twarz.Wystarczyło, że się pojawił, a nękani przez niego mieszkańcyOtchłani zaczęli gwizdać i wrzeszczeć poprzez kraty, obrzucając go inwektywamipodsycanymi przez wściekłość, jaka w nich narosła przez lata dręczenia.Kevin nie próbowałzgrywać chojraka, tylko powlókł się po schodach, nie odrywając przerażonego spojrzenia odpodłogi.Prawie zrobiło mi się go żal.Nie wiedziałem, że już wkrótce spotka go cośzdecydowanie gorszego niż kilka obelg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Peter Berling Dzieci Graala 01 Dzieci Graala
- Marlowe Mia Dotyk złodziejki 01 Dotyk złodziejki
- Brockway Connie Niebezpieczny kochanek 01 Niebezpieczny kochanek
- Carla Neggers Tessa z Somerville 01 Tessa z Somerville
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
- Hauck Rachel Suknia Âślubna 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lastella.htw.pl