[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dajesz mi siłę, Andreo, dajesz mi wszystko, co niezbędne do życia, więcbyłoby tchórzostwem z mojej strony, gdybym o ciebie nie walczył - szeptał Jo-chen do ucha Andrei skulonej na jego kolanach i opartej plecami o kaflowy piec.- To nie może się skończyć, to się dopiero zaczęło.Czekał na jakieś słowa, które dałyby mu nadzieję, ale Andrea milczała.Jejmilczenie przedłużało się i oznaczało, że wyrok zapadł i ich arka bierze terazkurs na skały.- Andreo?- Nie odejdę od Franka.- Ale przecież.Położyła mu palce na ustach i powtórzyła:- Nie odejdę od Franka.I obiecaj mi, że nigdy się nie dowie, co się stało.Niechcę mu sprawiać bólu.- Co za dziwna logika! Zdradzasz go przecież, zdradzasz go ze mną, i to z du-żym zapałem, ale nie chcesz mu sprawiać bólu, więc sprawiasz go mnie.CoFrank ci daje, czego ja ci nie daję?- Przede wszystkim dwanaście szczęśliwych lat.Za nie jestem mu coś winna.- Ze mną nie byłaś szczęśliwa?- Ależ tak! Najszczęśliwsza.Ale to jeszcze nie upoważnia nas do zabraniaFrankowi jego szczęścia.Jochen zrozumiał, że była to decyzja nieodwołalna i jedyne, co mu teraz po-zostało, to zapominanie.Odtąd czas będzie już tylko czekaniem na chwilę, kiedyuda mu się o niej przestać myśleć, co potrwa długo, bardzo długo, a zanim nastą-pi, Andrea wciąż będzie powracała w jego myślach, będzie stała przed jegooczami, śmiejąc się, zdmuchując włosy z czoła, płacząc i krzycząc w jego ramio-TLRnach, ciągle i ciągle, jak w zwolnionym filmie.Kiedyś się od niej pewnie uwolni,ale kiedy?- Och, Andreo - powiedział ze smutkiem - jak szczodrze dajesz i jak łatwozabierasz!Po powrocie z Lermoos Jochen przez długi czas nie tracił nadziei.Każdegodnia czekał na listonosza, stało się to istotną częścią jego codziennego programu.Z reguły długo zwlekał z otworzeniem skrzynki na listy, odsuwając w ten sposóbmoment rozczarowania.Niekiedy wracał w ciągu dnia do domu, żeby sprawdzić,czy nie było poczty.Wielokrotnie sprawdzał, czy telefon działa i czy nie zepsułsię dzwonek u drzwi, dwa razy sprowadził technika, twierdząc, że nie dochodządo niego majle.Może była chora? Leżała zupełnie sama w chałupie, wstrząsanakaszlem i rozpalona gorączką, skończyły jej się zapasy i wyładowała komórka.Nawet na pewno była chora - kiedy wyjeżdżał, skarżyła się na ból głowy.W tymwypadku mógłby się nią zająć, nawet powinien.Ale ktoś ze znajomych wspomniał mimochodem, że Andrea znowu jest wHamburgu, a kiedy w końcu zdecydował się wystukać jej numer telefonu, usły-szał spokojny głos:- Andrea Jacobi.Odłożył słuchawkę.Traktował swój stan jak chorobę i zdawał sobie sprawę, że tak długo nie wy-zdrowieje, jak długo będzie trwało to szaleństwo czekania, ale cóż miał zrobić?Czekał - a Andrea milczała.Po jakimś czasie zaczął odczuwać złość.Zakpiła z niego, zabawiła się jegokosztem! Postanowiła przeżyć romantyczną przygodę w alpejskiej scenerii, gdy-by nie przyjechał, wzięłaby sobie do łóżka Antona albo Seppa, albo innego opa-lonego na brąz osiłka.Może robiła to co roku? Może wszyscy o tym wiedzieli -Effi Trautmann, Ledbetterowie, listonosz, chłopak ze stacji benzynowej i lekarz zTLRpogotowia - wszyscy, tylko nie on? Zmiali się za jego plecami, wytykali go sobiepalcami, nazywali między sobą tegorocznym ogierem pani Jacobi"? Dziwka,dziwka, przeklęta dziwka!Andrea w miłosnym zapamiętaniu.Andrea zdmuchująca włosy z czoła.Andrea przytulona do jego piersi.O Andreo, Andreo, Andreo, rzuć mi jakąkolwiek jałmużnę!Wiosna nadeszła, jak zwykle, nieoczekiwanie.Jeszcze wczoraj piętrzyły sięna Aabie zwały kry, a już nabrzmiewały forsycje i rozkwitały w parkach pierw-sze krokusy.Do tej pory Jochen przeszedł przez wszystkie fazy nadziei, rozpa-czy, wściekłości i rezygnacji, ale wciąż jeszcze serce stawało mu w piersi, kiedydzwonił telefon.Także i tego dnia.Ale i tym razem nie była to Andrea, tylkoFrank, który powiedział:- Słuchaj no, Jochen, sądzę, że powinieneś o tym wiedzieć: Andrea jest w cią-ży.Z tobą.*Rok 1989 był dla wielu początkiem końca.W Polsce oznaczał on pożegnanie z Peerelem, dyktaturą proletariatu i real-nym socjalizmem, chociaż miały przecież trwać wiecznie.W Berlinie towarzyszHonecker u boku towarzysza Ceausescu po raz ostatni pobłogosławił z trybunysto tysięcy młodych aktywistów, maszerujących z okazji czterdziestych urodzinNiemieckiej Republiki Demokratycznej.Więcej urodzin nie było.TowarzyszCeausescu nie doczekał końca roku, a co się stało z młodymi aktywistami, niewiadomo, być może zasilili szeregi Junger Union.TLRDla Franka Jacobi początkiem końca stał się dzień urodzin Andrei
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- prawo+rzymskie+publiczne+iwona
- Klštwa utopców Iwona Banach (2)
- Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
- Menzel Iwona Szeptucha
- Przeznaczenie Jedi III Otchlan Troy Denning
- James Barclay Saga o Krukach 02 Cień w południe
- Howe Katherine, Zaginiona księga z Salem, 2011
- Lonsdale Gordon Najwyższa stawka
- Jordan Chris Porwany(1)
- dystrybucja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nela2809.opx.pl