[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona była bardzo drobna, nie miała jeszcze sie-RLT demnastu lat, ale wyglądała zdrowo.Nikt nie przepowiedziałby jej takich kłopotów zrodzeniem.To było straszne.Cały dom wypełniały krzyki.Państwo mieszkali wtedytutaj, bo jego lordowska mość nie zdążył jej wywiezć na wieś.Ciągle wzywała matkę iprzeklinała męża, krzyczała, że Bóg go pokarze za to, co jej zrobił.Akuszerka i doktorpróbowali ją uspokoić, ale gdzie by tam ich słuchała.- To straszne - powiedziała cicho Rosamunda.- Nie wiem, jak wyjęli z niej to dziecko, ale umarła niedługo potem.Jegolordowska mość był wstrząśnięty.Nie chciał nawet spojrzeć na małą, a tym bardziej jejdotknąć.Potem nie odzywał się do nikogo przez wiele dni.- Urwała.- Może niepowinnam tego milady opowiadać.Rosamunda rozumiała coraz więcej.Wiedziała już, jak trudno będzie Harry'emuotrząsnąć się z tych wspomnień.- Cieszę się, że to usłyszałam, pani Crossley - odrzekła.- Proszę jednak niewspominać o naszej rozmowie jego lordowskiej mości.Przeszkodził im lokaj, który przyszedł powiedzieć, że przyjechała pani Bullivant.Nieco zdziwiona tym Rosamunda poszła do salonu.- Jak się ciocia miewa? - powitała matronę, która z zainteresowaniem oglądałaobrazy i dekorację pokoju.- I skąd ciocia wiedziała, że tu jestem?- Takie wiadomości się rozchodzą, sama wiesz.Twoja kucharka powiedziałamojej, a ona powiedziała pannie Davies, która powiedziała mnie.- Odwróciła się, byzmierzyć bratanicę wzrokiem.- Nie jesteś przy nadziei, Rosamundo?- Jeszcze nie.- Co z tobą?- Nic, czym musiałabym się niepokoić.- Niemożliwe, żeby to była wina jego lordowskiej mości.- Usiadła na kanapiewśród obszernych spódnic.- On już ma córkę.- Nie spieszy się nam.Przypomniała sobie, że to samo powiedziała Maksowi.Ciekawa była, ile osóbwykaże jeszcze dość bezceremonialności, by zadać to pytanie.RLT - Znasz to dziecko? - dopytywała się ciotka.- Mówią, że lord Portman nie chce,żeby córka z nim mieszkała.Czy z nią coś jest nie w porządku?- Wszystko jest jak trzeba - odpowiedziała stanowczo Rosamunda.- Annabellemieszka teraz razem z nami w Bishop's Court.To doprawdy urocze dziecko, bardzo jąpokochałam.- Hmm.- zadumała się matrona.- Mimo wszystko to nie to samo co własne.Przed koniecznością udzielenia odpowiedzi uratowała Rosamundę służąca, któraprzyniosła tacę z ciastkami i herbatę.Wnet jednak ciotka podjęła konwersację.- Cieszę się jednak, że przyjechałaś do Londynu.Już najwyższy czas, żeby hautemonde zobaczył w tobie lady Portman.- Przecież nią jestem.O co cioci chodzi?- Francis Portman opowiada wszędzie, że sprawy między wami nie układają siędobrze.Podobno jego lordowska mość nie może znieść twojego widoku i dlatego takczęsto bywa sam w Londynie.Według kuzyna twój mąż należy do jakiegoś kręguhazardzistów i birbantów, zwanego Klubem Dżentelmenów z Piccadilly.Podobno żadenwystępek nie jest im obcy.Rosamunda była wstrząśnięta, nie dała jednak tego po sobie poznać.- W to nie uwierzę, ciociu.- Ale to prawda.Francis Portman powiedział o tym Maksymilianowi, aMaksymilian mnie.- Francis Portman to intrygant, a Maks nie jest lepszy - odparła bez wahania.- Obajżerują na hojności Harry'ego, a potem oczerniają go za jego plecami.Nie wierzę w anijedno słowo z tego, co powiedziałaś, i dziwię się, że powtarzasz takie plotki.- Powtarzam tylko to, co mówią ludzie.Musisz się postarać, żeby Portman częściejpokazywał się z tobą publicznie.Wiem, że nieczęsto małżonkowie wiodą wspólne życie,ale jeśli chcesz pozostać żoną Portmana, musisz wykazać trochę zdecydowania i pokazaćmu, gdzie jest jego miejsce.- Ciociu, niepotrzebnie tak się przejmujesz.Będę ci wdzięczna, jeśli poinformujeszwszystkich, którzy z nudów plotkują, że nasze małżeństwo ma się dobrze.- To dlaczego nie jesteś jeszcze przy nadziei?RLT - Daj nam czas, ciociu.Nie jesteśmy już tacy młodzi.- Mam na względzie jedynie twoje dobro.- Wiem.- Uśmiechnęła się dzielnie i podała krewnej filiżankę herbaty.- Jeślipoprawi ci to samopoczucie, wiedz, że mamy zamiar wydać w Portman House bal zokazji koronacji.To powinno uciszyć wszystkich krytyków.- Cudownie! - Matrona klasnęła w dłonie.- Opowiedz mi więcej o tym balu.W trakcie rozmowy dam wrócił Harry.Skłonił się przed panią Bullivant i spytał jąo zdrowie, po czym zwrócił się do Rosamundy.- Czy zadzwonić po jeszcze jedną tacę, moja droga?- Bardzo proszę.Właśnie mówiłam cioci Jessice, że planujemy bal.Harry pociągnął za sznur dzwonka i usiadł naprzeciwko dam.- Tak.Przyjęcia i bale odbywają się w tym domu od niepamiętnych czasów, atrudno sobie wyobrazić lepszą okazję niż koronacja.- Kiedy ma odbyć się bal? - spytała ciotka Jessica [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki