[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Byłaś w Adanie? Tamsię wydarzyły straszne rzeczy. To się już wkrótce skończy powiedziałTaifun, wstając. Chodz, Fatimo, powinniśmy już iść.Lecz Fatima nie wstała. Poczekaj, proszę, jeszcze chwileczkę powiedziała.A potem ponowniezwróciła się do złotnika. Co się wtedy stało z moimi rodzicami? Naprawdę chcesz wiedzieć, moja córko?Fatima skinęła głową.Złotnik głęboko wciągnął powietrze. To straszna historia.Dokonano ataku na skład broni, który Kurdowiemieli na skraju wioski.Cała stodoła wyleciała w powietrze.A potem doszłodo strzelaniny na ulicach.Jeszcze tej samej nocy przybyli żołnierze, by dokonać zemsty.Spalili wszystko.Poza mną przeżyły tylko dwie kobiety i kilkoro dzieci.Fatima odstawiła szklankę z herbatą i patrzyła na krwistoczerwoną wiśnię, którą wciąż trzymała w dłoni.Musiała zadać jeszcze jedno pytanie, choć odpowiedzi na nie lękała sięniewymownie.258 A kto dokonał ataku na skład broni? Dokładnie nie wiadomo odparł złotnik. Ale przy stodole znaleziono zwłoki mężczyzny, który prawdopodobnie. umilkł, nie dokończywszy zdania. Kto to był? zapytała Fatima.Złotnik spuścił wzrok, by nie patrzeć jej w oczy. Ormiański nauczyciel powiedział tak cichym głosem, że ledwo gobyło słychać. Ojciec twojej przyjaciółki.W warsztacie szczęknął jeden z zegarów, który zaraz potem zaczął wybijać godzinę.Fatima zamknęła oczy.Czuła się tak, jakby ktoś usunął jej ziemię spodstóp. Ormianin powiedział Taifun. Jak zwykle.Co za bezbożne świnie.Jego słowa niczym echo rozbrzmiały w jej sercu, a dłoń zwinęła się w pięść.Teraz wiedziała już wszystko, choć wolałaby nigdy się nie dowiedzieć.Chwilę trwało, zanim zdołała otworzyć oczy.Taifun czekał na nią, stojącw drzwiach.Powoli, jakby do jej członków poprzyczepiano ciężary, wstałaz pufy, by pożegnać się ze złotnikiem. Musisz mi powiedzieć jeszcze jedno, moja córko powiedział starzec. Czy powinienem dalej wyrabiać te paciorki? Mimo tego, co się wydarzyło? Mnie pan pyta?Złotnik skinął głową.Nadzieja w jego oczach migotała niczym ledwowidoczna iskra, rozpływając się w blasku szkieł okularów.Gdy Fatima spojrzała mu w oczy, zapragnęła powiedzieć coś, co nie ugasi tej iskierki.Leczzanim zdążyła otworzyć usta, Taifun chwycił ją za rękę. Na miłość boską, coś ty zrobiła? Ty krwawisz!Fatima otworzyła pięść i zerknęła na wnętrze swej dłoni.Wyglądało niczym ziejąca czerwona rana.10ar karmazynowego słońca na bezchmurnym niebie spływał na ziemię, nabrunatną pustynię z kamienia i kurzu, która rozciągała się aż po hory%7łzont.Powietrze migotało w upale, a bezkresną pustkę wypełniało tylko granie259cykad, kiedy Eliza unosiła kamień, którego zamierzała użyć jako broni.Kilkakroków od niej znajdowało się obozowisko, na którym niedawno zatrzymałasię karawana, prawdopodobnie wczoraj w nocy, ślady wciąż były świeże.Teraz jakiś pies szperał w odpadkach, które leżały wokół ogniska.Eliza opuściła Konstantynopol przed kilkoma tygodniami, lecz wciążbłąkała się bez celu.Buty już dawno podarły się jej na strzępy, więc owinęła stopy szmatami.Skórę, mimo okrywających ją jedwabnych tkanin, miałaspaloną i pogryzioną przez komary.Minęła dziesiątki wiosek i zagród.Pukała do wszystkich drzwi, lecz niktnie chciał z nią mieć nic wspólnego.Nauczyła się żebrać i kraść.%7ływiła siętym, co rosło na skraju drogi, jagodami, trawami, korzonkami, a czasem,gdy dopisało jej szczęście, owocami i warzywami.Wykopywała bulwy z ziemii szukała grzybów w lesie, żeby potem zjeść je na surowo.Jadalne odróżniałaod trujących, opierając się na opisach, które kiedyś przeczytała w książkach.Nocą wspinała się na drzewa, by ukryć się przed obcymi ludzmi i dzikimizwierzętami, a pod dachem zamiast pod gołym niebem spała tylko wtedy,gdy znalazła jakąś opustoszałą szopę lub pustą stodołę.Nie spuszczając oczu z psa, uniosła kamień, wzięła zamach i cisnęła nimprzed siebie.Pies zawył z bólu.Gdy uciekał z podkulonym ogonem, podbiegła do obozowiska, by poszukać wśród odpadków czegoś do jedzenia.W popiele ogniska znalazła kilka osmolonych kości.Jednak były obgryzione docna i nie udało jej się odgryzć nawet najmniejszego włókna.Odwróciła się rozczarowana.Za jednym z drzew uczestnicy karawany załatwiali swoje potrzeby, miejsce to znaczyło stado błękitnych much.Eliza nagle przystanęła.Spod stosu wysuszonych liści kukurydzy, tuż pod jej stopami,wystawało coś ciemnoczerwonego.Czy naprawdę widzi to, co jej się wydaje?Naprawdę.Gdy przykucnęła, trzymała w dłoniach kawałekpastirmy, nacieranej pomidorami szynki wołowej.Nie mogła uwierzyć w swe szczęście.Kiedyostatni raz jadła coś takiego? Podejrzliwie powąchała swój skarb.Doskonaleznała ten zapach.W pałacu zawsze doprawiali pastirmę czosnkiem, paprykąi kminkiem oraz szczyptą cynamonu.Ta tutaj miała jeszcze słodszy zapach.Aapczywie odgryzła wielki kawałek.Z pełnymi ustami przyglądała sięszynce.Na ile posiłków jej wystarczy? Będzie bardzo oszczędna, nie wiadomo, kiedy znowu trafi jej się takie znalezisko.Nagle poczuła skurcz żołądka.Mięso w jej dłoni ożyło, z tysięcy porów wynurzyły się białawe czerwie.Zewstrętem upuściła szynkę na ziemię, ale zanim zdążyła wypluć to, co miała260w ustach, poczuła kolejny skurcz i zwymiotowała z taką siłą, że pobrudziłasobie ręce aż po łokcie.Tuż za ogniskiem stał drewniany mostek.Eliza zbiegła ze skarpy.W wysuszonym korycie płynęła wąziutka struga strumienia.Elizie udało się obmyćdłonie i przedramiona i wypłukać usta.Czuła się tak brudna, że najchętniejrozebrałaby się do naga, aby umyć się cała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Peter Berling Dzieci Graala 01 Dzieci Graala
- Mercedes Lackey Cykl Heroldowie z Valdemaru (06) Ostatni Mag Heroldów (3) Cena Magii
- Saga Wspólnoty Gwiazda Pandory Inwazja 02 Peter Hamilton
- Hamilton Peter Saga Wspólnoty Gwiazda Pandory Inwazja 02
- Peter Hamilton Saga Wspólnoty Gwiazda Pandory Ekspedycja01
- Fitzsimons Peter Nietzsche, Ethics And Education. An Account Of Diference
- Peter de Rose Namiesticy Chrystusa ciemna strona papiestwa
- Gallo Max Napoleon 4 Niesmiertelny ze Swietej Heleny
- ÂŚmierć w Dallas
- Roberts Nora Trzy Siostry [Siostry z klanu MacGregor]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- natiwa.pev.pl