[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas wieczerzy weselnej Francesco, spoglądając ku szczytowistołu, gdzie siedzieli młodzi, przechylił się w moją stronę i spytałpółgłosem: Czyż to nie byłoby piękne, gdyby przez całą resztę życia darzyli sięwzajemnie takim uczuciem jak w tej chwili? To nie jest wykluczone, jeśli ona będzie miała dość rozumu, by niepozwolić mu otrząsnąć się z oczarowania,337 by sprawić, żeby czuł się prawdziwym mężczyzną, i jeśli nie będziewymagać zbyt wiele. A jeśli nie? Jeśli nie, też da sobie radę.Zawsze zostaje jej malarstwo.Podając mi na widelcu kawałek karczocha i uśmiechając się,powiedział: Tak więc od tej chwili, moja piękna, utalentowana i pełna wdziękudamo, jesteś wolna od trosk macierzyństwa.Możesz być bez reszty sobą.Możesz. Nigdy nie będę wolna od trosk macierzyństwa.Palmira na zawszepozostanie moją córką.Grazie a Maria, zawsze miała możliwośćwyboru.Dziś wieczór i zawsze będę modlić się, by o tym pamiętała. A komu jeszcze jesteś wdzięczna za to, że mogła poślubićmężczyznę, którego sobie wybrała?Spojrzałam na niego z ukosa i trąciłam kieliszkiem jego kieliszek. Tobie, don Maringhi, mojemu wspaniałemu mediatorowi. Mediatorowi? Tylko tyle?Zamknęłam oczy, uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami. Chciałbym tylko, żebyś podczas pobytu w Anglii, podczas tejbezsensownej wyprawy wiedziała, że czekam na twój powrót.by nadalsłużyć ci wiernie. To nie jest bezsensowna wyprawa. Cóż więc? Spełniasz swój obowiązek jako córka? Nie jestem pewna. Po co więc tam jedziesz? %7łeby się przekonać, na co mnie jeszcze stać, choćby po to.-Wypiłam łyk wina, odwracając się nieco w jego338 stronę. Nie zapominaj, że to w końcu on, mój ojciec, nauczył mnietej sztuki, z której i ty korzystasz.Ksiądz powrócił z sypialni znajdującej sie ponad salą jadalną;spryskał właśnie łoże małżeńskie świeconą wodą. Wszystko gotowe  oznajmił.Przyjaciele Andrei zaczęli zachowywać się hałaśliwie, rzucającdocinki pod adresem młodych; poczęli śpiewać sprośne piosenki miłosne,wskazując pełnymi kieliszkami na sufit.Młode kobiety, którym niewolno było uczestniczyć w mszy ślubnej, ale pojawiły sie na weselu,rozsypały czerwone płatki róży na schodach wiodących do ich sypialni.Nagle uświadomiłam sobie, co symbolizują: dziewiczą krew mojej córki.Młodzi ludzie skupili sie wokół Palmiry i Andrei, ponaglając ich, by udalisie do swej łożnicy.Przepchnęłam sie przez tłumek, stanęłam obokAndrei i pociągnęłam go za łokieć.Schylił sie, tak że mogłam wyszeptaćmu do ucha: Nie bądz zbyt gwałtowny.To delikatny kwiatek.Została mi tylkokrótka chwila, by objąć Palmiręramionami i powiedzieć cicho: Aatwiej będzie, kiedy się rozluznisz.Nic się nie stanie, jeśli mupowiesz, żeby się zbytnio nie spieszył. Nie martw się, mamo.On mnie kocha. Zmiej się choć trochę każdego dnia, cokolwiek by się działo. Si, mamo.W następnej chwili Palmira i Andrea zostali wydzwignięci na ramionamłodych mężczyzn, którzy nieśli ich na górę po schodach.Palmira rzuciłami pożegnalne spojrzenie, gardenia wysunęła się nieco z jej włosów, a natwarzy malowało się rozbawienie i udawana trwoga.Gardło ścisnęło misię ze szczęścia i wzruszenia.Posłałam jej pocałunek.339 PAOLAPowóz dowiózł mnie do głównej stacji pocztowej w Rzymie.Minęłydopiero dwa tygodnie, a ja już stęskniłam sie za Palmirą.Nic dziwnego do jej ślubu nie było dnia, którego nie spędziłybyśmy razem.Oddałamskrzynie i torbę do przechowalni, by ruszyć od razu do Santa Trinita.Paola otworzyła bramę- Pobladła, nie cofnęła sie, by mnie wpuścić. Co sie stało? Musze ci coś powiedzieć. O Grazielli?Skinęła głową i rozejrzała sie niespokojnie dookoła. Nie mamy dokąd pójść  powiedziała.Wydało mi sie, żezastanawia sie nad jakimś miejscem, gdzie Graziella nas nie znajdzie. Może do kościoła? Nie, chyba najlepiej tutaj. Wskazała na krużganek.Usiadłyśmyna tej samej ławeczce, co ostatnio z Graziellą.Wzięła głęboki wdech,jakby chciała nabrać sił. Powiedz mi. Umarła.Osłupiałam.Nie mogłam tego pojąć.Nie byłam w żaden sposób na toprzygotowana. Kiedy?340 Wykonała niejasny ruch ręką. jak to się stało? Twarz Paoli wykrzywił ból. Wyszła na zewnątrz. I to ją zabiło? Wychodziła z klasztoru.Wiele razy. Jak często? Wiele razy.Zazwyczaj miedzy jutrznią i laudą.Chciała zobaczyćRzym.Poczułam, jak wyrzuty sumienia wkradają sie w mój umysł niczymjadowity wąż. Chodz, skosztuj zakazanego owocu.Okażnieposłuszeństwo świętemu zakonowi". Ale w jaki sposób to ją zabiło? Zaraza. To nie do wiary.Zaraza? Czyżby nie wiedziała? Oczywiście, że wiedziała.Ale to było silniejsze od leku.Kiedy razwyszła poza mury klasztoru, nie mogła przestać.Widziała rzeczy, któryczyniły ją szczęśliwą. Wpatrywała się we mnie załzawionymi oczami,jakby bała się, że nie zrozumiem. Za każdym razem czuła się potemlepiej przez jakiś czas.Zrobiło mi się słabo, wpiłam dłonie w brzeg ławki.Próbowałam pojąćogrom jej pragnienia i przypominałam sobie, jak je w niej podsycałam. Dlaczego nie napisałaś do mnie? Wybacz, Artemizjo.Nie potrafiłam. W jaki sposób wydostawała się na zewnątrz? Paola przesuwałapaciorki różańca. Słyszałam, jak płacze po nocach.Jej zduszone szlochanie.Próbowała je stłumić.Nie mogłam już tego słuchać  podniosła głos opół tonu, jakby broniła się przed nie wypowiedzianym oskarżeniem.Była moją341 najukochańszą przyjaciółką przez dwadzieścia lat.Najczystsza dusza,jaką znałam.Jak mogłam jej tego odmówić? Wiec ją wypuszczałaś? Schyliła głowę. Modliłam sie w każdej minucie, kiedy jej nie było. I nie kładłaś sie, by móc ją wpuścić z powrotem? Z pobladłych ustPaoli dobył się cichy okrzyk. Czyniłam pokute już następnego dnia i od tamtej pory czynie jącodziennie. Ale jak to sie stało, że.że sie me zaraziłaś? Nie było w tym mojej woli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki