[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdy byłam wciąży, nie chciałam poznać płci.Robili mi tyle badań i testów, pragnęłammieć chociaż jedną niespodziankę. To było dla ciebie zaskoczenie? Wszystko, co się z nimi wiąże, jest dla mnie zaskoczeniem. Głosjej drżał, a twarz jaśniała wielką miłością.Jedno z dzieci skrzywiło się i zakwiliło.Ucisk w sercu Willa jeszcze sięwzmógł.Nie, to niemożliwe, to nie może się stać.A jednak stało się.Tracigłowę  dla Sarah i dla tych maleńkich istotek. Jak się nazywają?  zapytał, nie odrywając wzroku od noworodków. Jeszcze się nie zdecydowałam.Tylko proszę, nie popędzaj mnie. Nie miałem takiego zamiaru. Mój brat nie może się doczekać.Muszę coś szybko wymyślić, bo nieda mi spokoju.Przylgną do nich jego określenia. Spokojnie, nie ma pośpiechu.To nic pilnego. Podał jej torbę. Todla ciebie.Od Aurory i ode mnie.Rozpromieniła się, wyjmując pudełko z aparatem.Will, obserwując ją, nagle stracił rezon.Może to nie był dobry pomysł.Może powinien. Will, to wspaniały prezent.Właśnie tego mi teraz najbardziejtrzeba. Uśmiechnęła się do niego. Strasznie ci dziękuję. Proszę. Chętnie bym cię uścisnęła  powiedziała  ale.Dla niego to mogłoby być za dużo, pomyślał.Sarah bezradnie machnęła ręką.Strona 329 z 422LRT 2012-08-30 19:37:59 Jeszcze dzień czy dwa będę tu uziemiona.Mam wypoczywać, alekarze chcą się przekonać, że dzieci potrafią ssać. Dobre podejście. Pchnięty impulsem, ujął ją pod brodę i musnąłustami jej usta.Miał to być tylko lekki pocałunek, lecz stało się inaczej.Dotyk jej ust rozbudził w nim żar.Sarah też to poczuła; widział to po jej gwałtownym oddechu i despe-racji, z jaką zacisnęła palce na jego , rękawie.Powinien lepiej wybrać moment, lecz nigdy nie był w tym dobry.Smakowała cudownie, jak słodki piankowy cukiereczek.Nie chciałkończyć tego pocałunku, lecz zmusił się, by zrobić krok do tyłu.Niesa-mowicie na niego działała.Miał tylko nadzieję, że Sarah nic nie spo-strzegła.Patrzył na jej wilgotne nabrzmiałe usta i marzył, by znów ją pocało-wać. W ten sposób mówisz, że to nic takiego?  zapytała, rumieniąc się. W ten sposób mówię, że się w tobie zakochałem.I to już dawnotemu.Sarah pobladła.Nie takiej reakcji sobie życzył.Cholera.Ale czy mógłsię spodziewać, że straci dla niej głowę? Will, naprawdę masz tupet  wykrztusiła. Wiem, to nie jest najlepsza chwila.Ale długo się nad tym zastana-wiałem i musiałem ci to powiedzieć. Dlaczego?  spytała z rozpaczą. Było tak dobrze.Wiedział, że to może się dla niego fatalnie skończyć.Sarah jest w trakcie rozwodu, dopiero co urodziła dzieci, nie jest gotowana nowy związek.Jednak serce podpowiadało, że warto zaryzykować.Strona 330 z 422LRT 2012-08-30 19:37:59 Byliśmy przyjaciółmi  powiedział. No właśnie.Stałeś się dla mnie najlepszym przyjacielem.Teraz, gdymówisz takie rzeczy.wszystko się zmienia. Sarah, nie chcę cię zranić. Widział po jej twarzy, że jej nie prze-konał.Oczy Sarah napełniły się łzami. Już to zrobiłeś. Posłuchaj mnie  zaczął. To nie jest. Wydaje mi się, że pora zakończyć wizytę  powiedział ktoś odprogu.Will odwrócił się.Mężczyzna stojący w drzwiach miał spodnie od gar-nituru, kosztowne buty, wizytową koszulę z podwiniętymi rękawami.Byłbez krawata.Jedną ręką trzymał przerzuconą przez ramię marynarkę, wdrugiej dzierżył dumnie ciemnoniebieskie pudełeczko od Tiffany'ego.Will zmiejsca się domyślił, kim jest nieznajomy, mimo to odwrócił się do Sarah,szukając potwierdzenia.Krew znów napłynęła do jej pobladłej twarzy, jej oczy zabłysły. Jack  powiedziała.Gdy Will ruszył do wyjścia, przycisnęła do piersi zgniecioną bibułkę, wktórą był zapakowany jego prezent.Will szedł spokojnym, nieśpiesznymkrokiem. Zadzwonię do ciebie  rzucił krótko.Minął Jacka i zniknął za drzwiami.Jeszcze nie otrząsnęła się z szoku po tym, co usłyszała od Willa, leczteraz musiała skupić się na Jacku.Nie wierzyła, że naprawdę przyjechał.Strona 331 z 422LRT 2012-08-30 19:38:00Spięła się.Nie chciała dzielić się z nim swymi dziećmi, choć formalniezgodziła się na ograniczone widzenia. Jack  powtórzyła. Nie spodziewałam się ciebie. Wiem. Odsunął się, przepuszczając swą matkę.Helen Daly weszłado pokoju. Jak tylko się dowiedzieliśmy, złapaliśmy pierwszy samolot. Witaj, Helen. Sarah bezwiednie poprawiła włosy.Dopiero terazuderzyło ją, że w obecności Jacka i jego rodziny zawsze czuła się skrępo-wana, nie pasowała do nich.Nie dość wyrafinowana, nie dość na fali.Nawetteraz, w takim momencie, żałowała, że nie pociągnęła ust pomadką. Sarah, bardzo się cieszymy  odezwała się Helen. Jak się czujesz?Wolała nie zdradzać swego stanu ducha.I nie musiała, bo Helen wlepiławzrok w dziecinne łóżeczka. Jack, chodz, zobacz  wyszeptała z nabożnym skupieniem. Och,moje gwiazdy.Popatrz na nich.Tylko na nich popatrz.Dzieci, fachowo otulone przez pielęgniarki, wciąż spały.Oby tylko sięnie obudziły, bo ich kwilenie natychmiast uruchamiało jej laktację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki