[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamknęli moją fabrykę.Wszyscy mówią: przenieś siędo dużego miasta i zbijaj kasę.Nie lubię dużych miast.- Górnikwzruszył ramionami.Przez chwilę obserwował sunącą po niebiechmurę.- Mam rodzinę, którą chcę znów zobaczyć.-Zapalił papierosa.- Dwa lata temu zjawia się stary kumpel z wojska.Prosi mnie, żebymukrył go na parę dni przed policją, kiedy będzie czekał na transport doHongkongu.W zamian zdradza mi największy sekret w Tybecie.Kiedy stopnieją śniegi, mówi, ładuj zapasy na muła i idz według tejtajnej mapy do miejsca zwanego Górą Zpiącego Smoka.Pozbierajzłoto z ziemi i jest twoje.W zeszłym roku przyszedłem i było świetnie.Zebrałem dość, żeby spłacić długi.Ten rok zaczął się tak samo, alepotem zrobiło się parszywie.Mój obóz został obrabowany, połowęsprzętu skradziono.Górnik niedaleko ode mnie obudził się w nocy izobaczył, że wszystkie drzewa w jego obozie płoną.Muł innegogórnika został zabity malowanym palikiem wbitym w gardło.Shan uniósł wzrok z nagłym zainteresowaniem.-Dwa tygodnie temu ktoś zabił mojego drugiego psa i wepchnął mupalik do pyska.- Górnik wydmuchnął kłąb dymu w stronę nieba.- Dlaczego? Czego chcą?- Nikt nigdy nie widział, kto to robi.Kiedy padnie na ciebie,przenosisz swoją działkę i zostawiają cię w spokoju.- Potem sami przejmują działkę?- Nikt jej nie przejmuje.Shan zastanawiał się przez chwilę nad tą odpowiedzią.- Może po prostu za bardzo zbliżacie się do czegoś, czego niepowinniście widzieć.-Tak właśnie myślałem.Ale to wszystko zdarzyło się w różnychmiejscach.Raz wysoko, pod ścianą, która dzieli górę.Raz w lasku przystarej malowanej skale.Raz na skra- ju urwiska.Złota jest dosyć, miejsca nie brakuje, więc nie wartopróbować przeciwstawiać się temu, kto to robi.- Ale potem zabito tych dwóch ludzi.Mężczyzna zaciągnął się głęboko papierosem, przyglądając sięShanowi.- Dzień po tym morderstwie szedłem ścieżką nad stokiem stromymprawie tak jak urwisko, kiedy w górze, może trzysta metrów nad sobą,zobaczyłem dwóch ludzi.Dałem nura w cienie i myślałem, że mnie niezauważyli.Nieśli na ramionach jakieś ciężkie toboły na kijach.Jednemu z nich coś wypadło i potoczyło się ścieżką w moją stronę.Okrągłe jak piłka, w płóciennym worku.Kiedy było tuż przy mnie,sturlało się ze ścieżki i potoczyło żlebem w dół.Niektórzy oznaczająswoje działki sznurkiem.Myślałem, że to kłębek sznurka, dopóki niewypadło z worka.- Ale to nie był sznurek - dopowiedział Shan, delikatnie nakładającmu but na nogę i sznurując go luzno.Podniósł kij mężczyzny i zacząłobrabiać go scyzorykiem.- To było coś, czego wolałbym już nigdy w życiu nie oglądać.Byłopoobijane o skały, jak gdyby ktoś kopał to jak piłkę.Uniosłem wzrok, ajeden z tych ludzi obserwował mnie przez lornetkę.Zerwałem się i jakkretyn zacząłem uciekać w dół stoku.Właśnie wtedy skręciłem kostkę.- Ta głowa w worku - zapytał Shan - była młoda czy stara?- Nie powiem, żebym miał czas się jej przyglądać.Ale widziałemtrochę siwych włosów.Tak więc w zbrodnię zamieszanych było dwóch ludzi, a zwłokirozczłonkowali, żeby się ich pozbyć.- Dokąd byś poszedł, gdybyś miał coś takiego do wyrzucenia?- Tam właśnie, gdzie oni byli.Tam jest rozpadlina w urwisku, takgłęboka, że nie widać dna.- W tym urwisku, gdzie górnika przepędzono z działki? Mężczyznazamyślił się na chwilę.- Teraz, kiedy o tym wspomniałeś.tak, to było to samo miejsce.- Rozpoznałeś tych ludzi?- Byli za daleko.Ale mieli lornetkę.Widzieli mnie. Shan dalej strugał kij.- Byłeś tu w zeszłym roku, kiedy zabito człowieka?- To skończona sprawa.- Co masz na myśli?- Sukinsyn był złodziejem działek.Znalezliśmy w jego obozie palikizabrane czterem z nas.Nikt nie żałował, że już go nie ma.Alewystraszyło nas to.- Dlatego, że zginął w taki sposób?- Dlatego, że znaleziono go pod jednym z tych malowanychdemonów, tym w postaci niebieskiego byka, a na obrazie była świeżakrew, jak gdyby demon ożył.Dlatego, że miał odcięte dłonie.Ale todawne dzieje.Kapitan Bing wykrył, kto jest zabójcą, i przepędził go.Tym razem to Shan zerknął z trwogą na ścieżkę.- Kapitan? Chcesz powiedzieć, że zajęło się tym wojsko? Górnikuśmiechnął się kwaśno.- Nazwij to górniczą milicją.Bing odkrył, że sukinsyna zabił jegowłasny partner.A potem nieboszczyk sam zatroszczył się o resztę.- Nieboszczyk?- Pochowaliśmy go w płytkim grobie pod stertą ciężkich głazów.Dwa tygodnie pózniej na grobie pojawił się szkielet.Niektórzy mówili,że to zmarły wstał z grobu, że był zbyt wściekły, by leżeć pod ziemiąniepomszczony.Ale potem zauważyliśmy palce kościotrupa.- Palce?- Na jednym z nich był pierścień jego partnera - odparł mężczyzna,wzdrygając się.- Szkielet należał do partnera nieboszczyka, tego, którygo zabił.Widziałem to na własne oczy.Nieboszczyk naprawdę wstał zgrobu i zemścił się.Nikt już nie zbliża się do tego miejsca.Mamy dośćrozsądku, by nie mieszać się w sprawy zmarłych.- Gdzie jest ten zakazany teren?- Grób jest na długim, czarnym grzbiecie, który sterczy na zachód.Jakieś półtora kilometra na północ od Małej Moskwy.- Mężczyznadostrzegł zakłopotanie na twarzy Shana.-A jeśli jeszcze o niej niesłyszałeś, lepiej, żeby tak zostało.Oni nie lubią obcych.W zeszłymroku, po tych zabójstwach, kapitan Bing zaprowadził porządek. Mała Moskwa.Kapitan Bing.Samotna góra okazywała się corazbardziej zatłoczona.- Nie zadzieraj z Bingiem.Przeżuje cię i wypluje twoje kości.- No więc w zeszłym roku zabito przynajmniej jednego człowieka.Aw zeszłym tygodniu dwóch.Kogoś jeszcze?- Czemu cię to interesuje?- Zbieram historie o zmarłych.Nabrałem tego zwyczaju w więzieniu.Górnik przemyślał tę uwagę, spojrzał na swą wprawniezabandażowaną kostkę, wreszcie skinął głową.- Młody górnik, nowicjusz, prawie nastolatek, został zabity przedmalowidłem z błękitnym demonem-bykiem.Ciało zniknęło takszybko, że nikt właściwie nie wie, co się stało.Tylko jeden z górnikówwidział je, zanim je sprzątnięto.Paskudna sprawa.Mówił, że wpierwszej chwili myślał, że chłopak po prostu leży i pali cygaro.- Cygaro?- Ale kiedy podszedł bliżej, zobaczył, że to jest kijek wetknięty wusta trupa.Nie palik do znakowania działek.Miał wyryte oczy.Wszyscy byliśmy przerażeni, biorąc pod uwagę wszystko, co dzieje sięna tej górze.- Masz na myśli szkielety?- Szkielety.Duchy.Te cholerne malowidła.Ludzie mówią, że to jestmiejsce, gdzie ściągają wszystkie stare demony, by ukryć się przedresztą świata, że nocą malowane demony ożywają.Shan podał mężczyznie kij, nad którym pracował.Odciął sterczące zjałowcowego konaru kikuty gałązek i wystrugał na górnym końcugładką, wygiętą podpórkę.Kij stał się kulą.Górnik podziękował pełnym uznania skinieniem głowy, po czymzaczął gmerać w pakunkach na grzbiecie muła.- Jeśli czegoś nie wezmiesz, nie będę miał spokoju.-Wydobyłniebieski, ściągany sznurkiem nylonowy woreczek, zawahał się, poczym rzucił go Shanowi.- Wez to.Nie gustuję w takich ozdóbkach.Zaczął nagle unikać spojrzenia Shana, krzątając się koło bagaży,przemawiając łagodnym tonem do swych zwie- rząt.Sprawiał wrażenie zadowolonego, że pozbył się woreczka.- Z tego rozwidlenia - zauważył Shan  najkrótsza droga w dółprowadzi prosto, przez Drango.Dlatego twój muł się tu zatrzymał.Znadrogę.- Nie dzisiaj - odparł górnik, rzucając nieufne spojrzenie w stronęwioski.- Jakbyś spotkał tego kutasa Chodrona, przekaż mu wiadomość- dodał, wstając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki