[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I dopiero kiedy to powiedział, zdał sobie sprawę, jak dziwnie to za-brzmiało, choć tego dnia już ze sto razy pomyślał o Conawago, pozo-stawionym z umarłymi przy Kominach, szykującym się, by zostać jednym znich.- Zastanawiałem się nad żelazem pozostawionym przy grobach - rzekłDuncan.- To mi przypomina moją ojczyznę.On to zrobił? - zapytał, ru-chem głowy wskazując w kierunku chłodni.- Przychodzą inni - powiedziała dziewczyna, teraz patrząc na cmentarz.- Zazwyczaj zjawiają się o świcie, wypalają kilka fajek z moim ojcem i od-chodzą.Gawędzili sobie.Duncan wskazał na szybującego nad polem jastrzębia.306- Byłaś tu w zeszłym roku, kiedy przybyli zaklinacze duchów?Dziewczyna zadrżała i bez słowa skinęła głową.- To było na drugi dzień po tym zabijaniu.%7łołnierze w czerwonychkurtkach przyprowadzili ich jak jeńców.- Major Pike?- Och tak - odparła z rozmarzeniem.- Na swoim pięknym koniu.Do-pilnował, żeby panna Ramsey dostała łóżko i prawdziwą suknię.Jedną zmoich.Chętnie ją oddałam.- I Adam Munroe?Dziewczyna znów skinęła głową.- Kiedy tu przybył, miał włosy splecione w warkoczyki i namalowanena skórze zwierzęta.Myślałam, że się bawił, tak jak czasem moi bracia i jana karczowisku.Jedni z nas udają Indian, a inni dzielnych żołnierzy wczerwonych kurtkach.- Czy słyszałaś, żeby chłopak kiedyś coś powiedział?- Dwa razy.- Tylko dwa?- Jego usta były otwarte, potem się zamknęły i otworzyły jeszcze raz,zanim zamknęły się na zawsze.Z początku, po przybyciu tutaj, chciał opo-wiadać wszystkim o plemionach.Potem, kiedy panna Ramsey porozmawia-ła z nim po tym, jak pobito pana Munroe, zamilkł.Duncan spojrzał na nią ze zdziwieniem.- Biedny pan Munroe, modlimy się za jego duszę.Tamtej pierwszej no-cy pan Munroe i Alex uciekli.Jednak straże ich złapały, ponieważ chłopiecupadł i skręcił sobie nogę.%7łołnierze przywlekli ich obu i pobili pana Mun-roe kijami, obcięli mu warkocze i zmyli malowidła.Panna Ramsey mówiłacoś do chłopca po indiańsku, jak matka karcąca syna.Jednak kilka tygodnipózniej, kiedy przybył wielki lord, Alex dużo mówił.Dali mu słodycze izapłacili mojej matce, żeby uszyła dla niego nowe ubranie.On mówił i mó-wił, a oni notowali.Potem, pewnego dnia, kiedy jeszcze tu byli, przyszedłstary zwiadowca, pytając o tych, którzy zginęli, oraz o kupców, którzy przy-szli z północy, i Alex znowu przestał mówić.Od tego czasu się nie odzywa.Mój brat mówi, że kiedy Alex będzie starszy, będzie można zaprząc go dopługa jak muła, a on nic nie powie, myśląc tylko o gęsiach i jastrzębiach.- Ten stary zwiadowca zwał się Fitch?Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się.307- Miły człowiek.Wyrzezbił dla mnie ptaka.Z największej chaty wyszedł wielebny Zettlemeyer, trzymając w dłoniBiblię.Gdy Duncan wstał, aby pójść za nim do chłodni, schował do kieszenikulę z muszkietu i odwrócił się do piegowatej dziewczyny.- Kiedy bawicie się na karczowisku, kto wygrywa? - spytał.- No, żołnierze, oczywiście.Zawsze żołnierze.Po raz drugi w tym miesiącu wszedł do pomieszczenia pełnego cichychkobiecych modlitw szeptanych po niemiecku.Jednak tym razem leżący tammężczyzna, chociaż nieprzytomny, był żywy.Duncan przeszedł obok czyta-jącej grubą Biblię żony pastora i dopiero teraz zauważył wiszący na ścianiedługi łuk oraz kołczan z pierzastymi strzałami.Odsunął wiszącą na kołkuładownicę i zamarł.W pochwie nie było noża, którego zimne ostrze dotyka-ło teraz jego uda w miejscu, gdzie znajduje się tętnica.- Nie pamiętam, żebym obiecywał zapłacić mojemu rzeznikowi - po-wiedział suchy, ochrypły głos.Szkot był przytomny i zaskakująco sprawny.Duncan nie puścił skórzanej ładownicy, tylko powoli przesunął palcempo zdobiących ją dwóch zaśniedziałych mosiężnych cyfrach.- Czterdziesty drugi przeżył ciężkie chwile pod Ticonderogą.Mężczyzna nie odpowiedział, ale nie próbował użyć noża, gdy Duncanprzesunął się i uklęknął, żeby sprawdzić szwy.- Musisz pić dwa razy więcej niż zwykle.Połowę wody, połowę mleka.Irobić okłady na ranę.- Przerwał, patrząc przez okno na dojarkę.Powinienzadać jej inne pytanie.Skąd wiedziała, że Adam Munroe nie żyje? Odwróciłsię do swojego pacjenta.- Przez tydzień nie próbuj chodzić, a potem używajkuli.Jeśli rana się otworzy, może zacząć gnić.- Racja - mruknął mężczyzna.- A wtedy tu wrócisz i oznajmisz, że i takczas uciąć nogę.Znam ja lekarzy.Odejdę stąd jutro rano i potnę każdego,kto spróbuje mnie zatrzymać.- Pani Zettlemeyer - spokojnie powiedział Duncan, odwróciwszy się dokobiety.Oderwała oczy od Biblii.- Kiedy skóra na jego nodze zżółknie, gdyza wcześnie zacznie chodzić, trzeba będzie zanieść go do drewutni, gdziejeden z pani chłopców odrąbie mu nogę.- Duncan pochylił się nad stoją-cym pod ścianą chłodni kamiennym korytem z zimną wodą, zanurzył palce,308po czym dotknął nimi ziemi.- W tym miejscu - rzekł, kreśląc linię na nodzepacjenta, tuż nad kolanem.Mężczyzna zbladł i spróbował odsunąć się poza zasięg jego rąk.Kobietaścisnęła dłonią jego zdrową nogę i przestał się szarpać.- Jeśli sądzisz, że to było bolesne - rzekł Duncan - to zaczekaj, aż od-rąbią ci nogę.Zanim to zrobią, będziesz wrzeszczał z bólu, ilekroć ktoś jejdotknie.Potem przez kilka godzin będziesz czuł potworny ból, a jeszczepózniej zapewne i tak umrzesz.- Odwrócił się do krępej Niemki.- Pocho-wajcie go obok jego przyjaciół zwiadowców.Szkot nie ruszał się, tylko jak urzeczony spoglądał na linie nakreślonena nodze.- Byłeś pod Ticonderogą? - zapytał Duncan.Mężczyzna wziął kubek z wodą od pani Zettlemeyer.- Cały regiment był pod Ticonderogą - odparł ponuro.- Byłem sier-żantem.To sierżanci dowodzą bitwą.- Kto był na wzgórzu?- Onondagowie.Potem zobaczyliśmy Huronów na skalnej półce nadnimi, skąd w pięć minut mogli ogniem z muszkietów załatwić starego iinnych Irokezów.- Tashguę? Byli tam jego ludzie?Szkot skinął głową.- Chcesz powiedzieć, że Huroni szykowali się do ataku na oddziałTashgui?- Tak sądziliśmy, że po to tam weszli.Jednak oni nie atakowali, tylkoczekali.- Jeśli Tashgua nie przybył tam walczyć, to po co?Szkot wykrzywił cienkie wargi.- Nie zrozumiałbyś tego.Nikt z nas nie rozumiał przez wiele miesięcy.- Spróbujmy.- Nowe twarze bogów.- Nie mów zagadkami o takich ważnych sprawach.Muszę to wiedzieć!Odpowiedział mu wielebny Zettlemeyer z ciemnego kąta, w którym sie-dział.- Tak właśnie robi Tashgua - rzekł strapionym głosem.- Stoi międzyswym ludem a ich bogami i wyjaśnia ziomkom, czego chcą duchy.Jeśli309zawiedzie, duchy ich opuszczą i jego lud zginie.On jednak wie, że duchymogą się zmieniać, tak jak ludzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Enoch Suzanne Rodzina Griffinów 02 Zaproszenie do grzechu
- Linden Caroline Skandale 01 Pięćdziesišt twarzy grzechu(2)
- Keri Arthur Zew Nocy II Całujšc Grzech (2)
- Bower Sarah Grzechy rodu Borgiów
- Tomasz z Akwinu ST12 Wady i grzechy
- Wendy Webb Duchy przeszłoÂści
- leslie m. lecorn autohipnoza
- Eo Nemcova, Bozena Avinjo
- [Polish] Harary K. Weintraub P. Panowac Nad Snem
- prawo+ +zagadnienia+%28chyba+wszystko%29
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvm.keep.pl