[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Może i jestem tępy.na pewnowpadłem w nawyk zachowywania się jak głupiec  alenie potrafię zrozumie, dlaczego mielibyśmy wiwatowa, bo w torbie ściganego znaleziono notatkę, któramoże się odnosido statku płynącego z Nowego Jorku do Southamptonalbo vice versa! Nie musi to koniecznie oznaczaczegoś ważnego!Anthony uśmiechnął się. Brak panu rozmachu.Nie tak to trzeba przedstawia! Niech pan spróbuje w ten sposób: Eliminującwszystko, co nieistotne, uzyskujemy: 1) hipotezę, żeJanet Murch pod kierunkiem X (dla krótkości Evans)będzie maczała palce w jednej czy kilku zbrodniach, naktóre w całości lub części składa się przypuszczalnieporwanie dziecka 2) od niedawna pewność, że X-Evansjest niebezpiecznym zbrodniarzem 3) pewność że X-Evans albo jego wspólnik zanotował cyfry, które mogąodnosisię do żeglugi przez Atlantyk. Urwał i spokojniewpatrywał się w Garretta. Mam rację?  zapytał.Garrett, wsparty o poręcz kanapy, skinął głową w mil-czeniu. Iw ten sposób  podsumował powoli Anthony zdobywamy 4) pewność, że mamy już na czym się oprze, jeśli piątego bieżącego miesiąca rzeczywiściewypłynął z Nowego Jorku statek i przybył tu jedenastego,a na pokładzie wiózł dziecko bogatych rodziców, któregoopiekunka z wyglądu odpowiada opisowi Janet Murch.Garrett wstał. I możemy zapobiec otworzeniu drzwi stajni, sir.Pike z chichotem zatarł ręce, po czym szeroki uśmiechprzedzielił jego podłużną twarz.Anthony skłonił siędwornie. Dziękuję, panie inspektorze! To dość sensowne!  stwierdził Garrett. NaBoga, bardzo sensowne.Wszystko mi się poplątało.Nieświadomie przyłożył dłoń do pulsującej skroni.Dziś jest trzynasty  mówił dalej szybko. Statek przyszedłzatem dwa dni temu! Wolnego!  rzekł uspokajająco Anthony. Przezostatnie dwa dni Evans nie próżnował. Tak, tak, i owszem.Ale teraz.musimy się spieszy!Przypomniał sobie sen z przerażającą wyrazistością.Pot wystąpił mu na czoło.Pike obserwował gozaciekawiony. Nie tak pochopnie!  powiedział Anthony ujmującGarretta pod ramię i lekko popychając go na kanapę.Wszystko, mówiąc słowami pani Eddy, dobrze sięskończy!Drzwi się otwarły i weszła pokojówka z ciężką, po-brzękującą tacą. Ale musimy dowiedziesię o statek.I dostalisty podróżnych, i sprawdzi.Garrett urwał, bo White wprowadził właśnie małego,schludnego człowieczka ze skórzaną teczką. Pan Perry!  zaanonsował White i wyszedł wraz zdziewczyną. Ziściły się modlitwy dramaturga  rzekł Anthony ipodążył gościowi naprzeciw. Pan Perry?  zapytał.Bardzo uprzejmie z pańskiej strony, że przybył pan takszybko. Skinął ręką. Pan Sheldon Garrett.Pan Pike.Pan Perry z linii Green Star.Napije się pan czegoś, paniePerry?Odblask kominka migotał na pince-nez panaPerry'ego. Owszem  powiedział pan Perry zdumiewającoochoczo. Napiję się.3 Widzi więc pan, pułkowniku  mówił uczynny panPerry  że musi to by Gigantic.Racja, że i  Cunarder zawinął do portujedenastego, ale odpłynął. pan Perry odchrząknął zdumą  o dzień wcześniej niż nasz statek.  Tak  powiedział Anthony. Ma pan listę pasa-żerów? Ależ oczywiście.Zwinne rączki pana Perry'ego odstawiły szklankę i wy-ciągnęły z teczki dokumenty. Doskonale!  Anthony łagodnie uwolnił swe ramięod przytłaczającego ciężaru Garretta. Mógłby panmoże poinformowanas, czy na pokładzie znajdowały się dzieci? Wpierwszej klasie, rzecz prosta.Pan Perry odkaszlnął zdecydowanie, chobez zbędnego hałasu. Muszę się zorientowa.to do pewnego stopnia możliwe.Poprawił pince-nez na nosie i przerzucał kartkiporządnego skoroszytu.Garrett już chciał się wtrąci, lecz Anthony wymierzył mu w bok kuksańca, więczamilkł. Abel, pani  mówił pan Perry jakby do siebie.Aaronson, panna.Arden, państwo.Axel, Herr.Białe palce zwinnie wędrowały po kartkach skoroszy-tu, szelest zaś akompaniował pospiesznemu szmerowigłosu.Co jakiś czas zarówno szelest, jak szept cichły, apan Perry sprawnie i prędko odfajkowywał pewne naz-wiska.Poza tymi odgłosami w pokoju panowała cisza. Witherspoon, sir Guy  mówił pan Perry..Wessex, państwo i panna. Znów przerwał, bybłyskawicznie zrobiznak na bloczku. Walters, pan.Wyatt, wielmożnapani Jeffry.Yoland, państwo.Yeomans, panna.Yule,panna.i  pan Perry zamknął skoroszyt z cichutkimtrzaskiem  książę Zeffatini.Wziął bloczek, na którym w przerwach coś notował, iprzyjrzał mu się uważnie. Od razu dostrzeże pan główną trudność,pułkowniku  rzekł. Mogę powiedziena pewno, że był jeden pasażer pierwszej klasy wbardzo młodym wieku, a mianowicie panicz Kenneth B.Lester, podróżujący z państwem Lester, prawdopodobnieswymi rodzicami.Musiał byjedynym chłopcem w pierwszej klasie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki