[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rid odrzuciła włosy dramatycznym gestem.- No ja na pewno nie przyszłam tu z twojego powodu, malutki.Nie pochlebiaj sobie.Naprawdę lubię łazić z takimi ciołkami jak wy, ale przyszłam pomóc kuzynce.- Spojrzała naLiv.- A ty jaką masz wymówkę?- Wierzycie w przeznaczenie? - zapytała cicho Liv.Wszyscy spojrzeliśmy na nią, jakby zwariowała, ale jej to nie obchodziło.- A ja wierzę.Obserwuję niebo Obdarzonych, odkąd pamiętam.I widziałam, jak sięzmieniło.Gwiazda Południa, siedemnasty księżyc, mój selenometr, z którego śmiali sięwszyscy w domu.To jest moje przeznaczenie.Powinnam tu być.Nawet jeśli.Bez względuna wszystko.268 | S t r o n a- Kumam - wtrącił Link.- Nawet jeśli to wszystko zniszczy, nawet jeśli wiesz, że za tobekniesz, czasem po prostu musisz i tyle.- Coś takiego.Link spróbował strzelić palcami.- No to jaki mamy plan?Spojrzałem na przyjaciela, który dzielił się ze mną batonikami w autobusie szkolnym wdrugiej klasie.Naprawdę chciałem pozwolić, żeby poszedł ze mną do tej jaskini na pewnąśmierć?- Nie ma żadnego planu.Nie możecie iść ze mną.To ja jestem przewodnikiem.Odpowiedzialność spoczywa na mnie, nie na was.- Najwyraźniej nikt ci nie wytłumaczył zbyt dokładnie tej całej hecy z przewodnikiem.-Ridley wywróciła oczami.- Nie masz super mocy.Nie możesz przeskakiwać nadwieżowcami ani walczyć z Istotami Ciemności razem ze swoim magicznym kotem.- Lucillełypnęła na nią zza moich nóg.- W gruncie rzeczy jesteś przereklamowanym gościem, któryoprowadza po zabytkach i nie jest lepiej przygotowany do walki z bandą ciemności niżobecna tu Mary P.- Aąuaman! - Link zachichotał i puścił do mnie oko.- Ridley ma rację - Liv nie odzywała się do tej pory.- Ethan, nie możesz tego zrobić sam.Wiedziałem, co robią.A właściwie czego nie robią.Nie odchodzili.- Jesteście totalnymi idiotami.- Pokręciłem głową.- Powiedziałbym raczej, że jesteśmy odważni jak cholera.- Link wyszczerzył zęby wuśmiechu.Trzymaliśmy się ściany jaskini, podążając za promieniem światła wpadającym przezszczelinę w suficie.Kiedy skręciliśmy za róg, blask stał się nieziemsko jasny i zobaczyłempłonący stos przed nami.Ułożono go na środku jaskini.Złote płomienie lizały połamanedrzewa.Na jego szczycie znajdował się odłamek skały, przypominający jakiś indiańskiołtarz.Wyglądał, jakby unosił się na jakichś niewidzialnych linach.Zmurszałe kamienneschody prowadziły na szczyt.Przypominający zwiniętego węża krąg, znak Istot Ciemności,był wymalowany na ścianie za nimi.Ciało Sarafine leżało na ołtarzu, tak jak ukazało nam się w lesie.Nic poza tym nie byłojednak takie samo.Światło księżyca sączyło się przez sklepienie i oświetlało ją, odbijając sięwe wszystkich kierunkach, jakby rozproszone przez jakiś pryzmat.Wydawało się wręcz, żekataklista trzyma światło księżyca, który wezwała przed jego czasem - siedemnastegoksiężyca Leny.Nawet złota suknia Sarafine wyglądała, jakby była utkana z tysiąca lśniącychmetalowych łusek.- Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam.- Liv głośno zaczerpnęła powietrza.Sarafine zdawała się być w jakiegoś rodzaju transie.Jej ciało uniosło się kilkacentymetrów nad kamieniem, a fałdy sukni spływały kaskadami jak woda po obu stronachołtarza.Kataklista zbierała w sobie jakąś potężną moc.Larkin stał u stóp stosu.Patrzyłem, jak powoli podchodzi do kamiennych schodów.Do.Lena!269 | S t r o n aLeżała na ziemi, z rękoma wyciągniętymi w stronę stosu i zamkniętymi oczami.Jej głowaspoczywała na kolanach Johna Breeda.Chyba była nieprzytomna.On wyglądał inaczej -pusto.Jakby pogrążył się w jakimś własnym transie.Lena drżała.Nawet stąd czułem przejmujący chłód bijący od ognia.Musiała zamarzać.Krąg Istot Ciemności otaczał stos.Nie rozpoznawałem ich, ale wiedziałem, po której stroniestoją.Dostrzegłem ich szalone żółte oczy.Leno! Słyszysz mnie?Sarafine otworzyła oczy.Obdarzeni zaczęli jakąś inkantację.- Liv, co się dzieje? - wyszeptałem.- Wzywają księżyc naznaczenia.Nie musiałem rozumieć słów, żeby wiedzieć, co się dzieję.Sarafine wzywała siedemnastyksiężyc, żeby Lena dokonała wyboru, dopóki jeszcze znajdowała się pod wpływem jakiegośzaklęcia ciemności.Albo poczucia winy, które samo w sobie było podobnym zaklęciem.- Co oni robią?- Sarafine używa całej swojej mocy, żeby przesłać moce Ognia Ciemności i swoją doksiężyca.- Liv była skupiona na rozgrywającej się scenie, jakby próbowała zapamiętać każdyjej szczegół, zły czy nie.To dusza strażnika kazała jej zapisywać dziejącą się historię.Wścieki latały dookoła jaskini.Obijały się o ściany i bałem się, że zaraz polecą na naskamienie.Demony wirowały, zbierając siły.- Musimy tam zejść.Liv przytaknęła, a Link złapał Ridley za rękę.Zeszliśmy stromą ścieżką wzdłuż ściany jaskini, trzymając się cienia, aż dotarliśmy domokrego, pokrytego piaskiem dna.Obdarzeni obserwowali w ciszy Sarafine i stos, jakbywszyscy byli pod wpływem jakiegoś otępiającego czaru.- A teraz co? - Link był blady.Jakaś postać wyszła na środek kręgu.Nie musiałem zgadywać, kim jest, bo miał na sobieten sam odświętny garnitur i muchę, co w mojej wizji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Peretti Frank E. Władcy Ciemnoci 02 Synowie buntu
- Władcy Ciemnoci 02 Synowie buntu Peretti Frank E
- Keri Arthur 6 Pocałunek ciemnoci (The Darkest Kiss)
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 05 Pan Ciemnoci
- Meredith Amy Dotyk Ciemnoci 03 Goršczka (2)
- Dennis Lehane Ciemnoci, we mnie za rękę (2)
- Zelazny Roger Stwory wiatła i ciemnoci
- Christopher Bunn [The Tormay The Shadow at the Gate (v5.0) (
- Kraszewski Józef Ignacy 1 Przygody pana Marka Hińczy motyw Dyzmy; 2 Raptularz Jasienieckiego
- 0415191246.Routledge.Humes.Natu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szopcia.htw.pl