[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy jakiś czas potem Matt wychodził na zebranie starszegopersonelu, zdążyła już dojść trochę do siebie.- Matt - powiedziała.Zatrzymał się i spojrzał na nią pytająco.-Popełniłam błąd i bardzo mi przykro, że sprawiłam tyle kłopotu.Zrobię wszystko, żeby to naprawić.Ale niewiele zdziałam, skorojesteś taki zły, że nie możemy nawet o tym porozmawiać.- Wiesz co, bosmanie? - mruknął po chwili zastanowienia.- Cośmi się wydaje, że trochę za wiele rozmawialiśmy.Potrząsnęła głową.- Nie rozumiem.Ale on był już za drzwiami.- Spieszę się na zebranie - usłyszała jeszcze.W środę sytuacja wyglądała jeszcze gorzej.Nawet Honey Evanszauważyła to przy lunchu.Przerwała swoją opowieść o jakimśAnulaouslaandcs emerytowanym agencie CIA, tak samotnym, że dzwonił do BiałegoDomu, by pogawędzić, i spytała:- Co z tobą, Carey?- Nie wiem, czy nie będę musiała zrezygnować z pracy -odrzekła Carey.Tak się szczyciła swoim profesjonalizmem, a teraz,kiedy Matt stracił do niej zaufanie, wszystko leciało jej z rąk.- Nie gadaj! - Honey o mało nie oblała się colą.Odstawiłaprzezornie puszkę.- Dlaczego?Carey zawahała się.- A obiecasz, że nikomu nie powiesz?- No, nie jestem paplą, która miele ozorem na prawo i na lewo.No i Carey opowiedziała jej - nie o operacji Proteusz, rzeczjasna, lecz o kolacji i pocałunku.Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jakbardzo pragnęła zwierzyć się komuś z tego.Rita Winfield, jej drugabiurowa powierniczka, miała na głowie ważniejsze sprawy - sprawywagi państwowej.No i była przyjaciółką Matta.Honey była przyjaciółką Carey.To nie ulegało wątpliwości.Tylko prawdziwa przyjaciółka mogła odstawić puszkę z colą z takimrozmachem, że piana wylała się z sykiem na wieczko.- A to łobuz!- Obiecałaś, że nikomu nie powiesz - przypomniała jej Carey.- Wiem, że obiecałam, i nie powiem.Ale on najpierw molestujecię.- Honey, on do niczego takiego się nie posunął!Anulaouslaandcs - A potem postanawia cię ukarać pod byle pretekstem.Kto mudał prawo?- On mnie nie karze, Honey.Ale nie pozwala mi zostawać pogodzinach, co zupełnie dezorganizuje mi pracę.Dzisiaj od samegorana nadganiam zaległości z wczoraj i jeszcze się z tym nie uporałam.Nie oddzwania tak szybko jak kiedyś, kiedy wywołuję go przez pager,zupełnie jakby bał się ze mną rozmawiać.Prędzej czy pózniejwynikną z tego poważne kłopoty.Zastanawiam się.zastanawiam się,czy nie powinnam odejść, zanim to się stanie.Honey pociągnęła długi łyk coli, popatrzyła na puszkę,marszcząc nosek, i powiedziała:- Słyszałam, że jeśli zamiast sama składać wymówienie,zaczekasz, aż on cię wyleje, to zyskujesz na świadczeniachprzysługujących bezrobotnym.A takie wylanie nie musi być wcaleprzykre, jak dobrze to rozegrasz.Carey roześmiała się.- Bezrobocie mi nie grozi - oznajmiła.- Nie będę miała trudnościze znalezieniem innej pracy.I to zapewne lepiej płatnej.- Co? Chcesz się wymeldować z Białego Domu? Z kim ja się tupożywiam?Sama myśl o tym, że widywałaby nadal Matta, tyle że z daleka,była dla Carey nie do zniesienia.- Nie mogę tego załatwić połowicznie.Honey nachmurzyła się, by po chwili się rozpromienić.- Carey, to genialne!Anulaouslaandcs Entuzjazm Honey nie wiedzieć czemu wywoływał zawsze uCarey dreszcz niepokoju.- Co jest genialne?- Jak już nie będziesz pracowała pod Tynanem, to możesz go zczystym sumieniem uwieść.Fakt, wyłazi z niego teraz ostatni palant.Ale to seksowny palant.Carey nie podchwyciła sugestii przyjaciółki.Wątpiła, czy Mattzechciałby się z nią umówić, nawet gdyby nie była już jegopodwładną.Zresztą swoim zachowaniem tak ją zranił, że nie byłapewna, czy sama chciałaby się z nim umawiać.Pomimo tamtegopocałunku.Musi się z tym przespać.Chociaż tyle jest im obojgu winna.- Przepraszam cię, Jake powiedział Matt, spacerując w czwartektam i z powrotem po gabinecie.Nie cierpiał tego krążenia na uwięzispiralnego przewodu telefonicznego, ale bezpieczne linie wyposażonebyły wyłącznie w takie aparaty.- W każdym razie twoje nazwisko niepadło, a  Inąuisitor" ma wiarygodność brukowca.Rita nie zaszczyciłaich nawet formułką  bez komentarza", po prostu ich olała.- Nic takiego się nie stało - powiedział Jake Ingram.- Naprawdę.- I jeszcze jedno.Od tego tygodnia twoja sprawa będzie sięposuwała wolniej.Odsunąłem od niej Carey.- Coś się wydarzyło? - Jake zdołał w jakiś sposób zawrzeć wtym pytaniu wiele emocji.Wyczerpanie, zrezygnowanie, niepewność,podejrzliwość.Swoją drogą, w co on się u diabła wplątał?Anulaouslaandcs Matt przymknął oczy i potrząsnął głową, by pozbyć się pewnychdaleko idących przypuszczeń.- Nie, nic.W każdym razie, jeśli chodzi o to, czym sięzajmowała.Jake milczał przez chwilę.Potem podjął:- Chyba żartujesz.Nie mów mi tylko, że Carey też [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki