[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lily przysłuchiwała się tej wymianie zdań, myśląc, jak szybko opuściłoich szczęście.Jeszcze niedawno, nawet mając świadomość, iż Edward wie o jejpowrocie, czuła się względnie bezpieczna.Z powrotem z babcią, w rodzinnymdomu, pośród odzyskanych przyjaciół, u boku Liama, z którym dośćnieoczekiwanie bardzo się zbliżyli, w miejscu, które chyba i on pokochał,297RLTgotowa wyjść za niego za mąż zyskała niesłuszne poczucie własnej mocy iniezwyciężoności.Ale teraz Edward zamierzał wciągnąć sąd w swoje podłe gierki.Lilydobrze pamiętała, jaki był z dziećmi, kiedy jeszcze mieszkali razem.DzieciBay były wtedy malutkie i często przybiegały do nich wprost z plaży, pytając,czy mogą się pobawić na skałach za domem.Ilekroć ona i Edward przyjeżdżaliz wizytą z Hawthorne, Lily wyczekiwała tych spotkań, zawsze się na nieciesząc.Miała w pogotowiu worek z suchym pieczywem do karmienia łabędzi,swoje dawne utensylia do połowu raków, wędki z patyków, które dzieciakimogły zarzucać do wody, próbując coś złowić.Spoglądała na dwiedziewczynki i chłopca, potomstwo swojej najlepszej przyjaciółki z dzieciń-stwa, i zastanawiała się, jak to będzie, kiedy ona i Edward dochowają sięwłasnych pociech, zakładając wreszcie prawdziwą rodzinę.Ile będą mielidzieci? Czy maluchy od razu zapałają miłością do oceanu i plaży, jak ona? Czyteż raczej będą miłośnikami gór i lasów, jak Edward?Spodziewała się, że Edward ma podobne myśli.Dzieciaki Bay byłyurocze, bystre, zabawne.Uwielbiały żartować i przekomarzać się i nigdy niemarudziły na pełzające wszędzie kraby, wszechobecne wodorosty anioślizgłość przynęty.Były uśmiechnięte i kochane, lecz Edward nawet niechciał z nimi rozmawiać. No prosiła go Lily, ciągnąc za rękę urządzmy konkurs pływacki.Możemy ustalić metę przy tej wielkiej skale, o, tam.Jest idealna do opalaniapo męczącym kraulu. Tam jest pełno ptasiego łajna mówił, opędzając się od niej izasiadając w fotelu na ganku, gdzie zostawił swojego laptopa.Wlepiał wzrok298RLTw ekran komputera, nie widział więc, jak najpierw ogarnia Lily poczuciedesperacji, a pózniej podejmuje ona naglą decyzję. No dobrze mówiła, próbując podejść go z innej strony. W takimrazie zabierzmy je na nurkowanie.Wczoraj jak pływałam, widziałam całemnóstwo małych homarów niedaleko brzegu. Pracuję właśnie nad najnowszą wersją swojego CV warczał. Możeraczyłabyś to wreszcie zauważyć?Lily wiedziała, że to nieprawda.Edward włączył jakąś grę komputerową nie miała co do tego wątpliwości, ponieważ odwrócony od niej ekran laptopaodbijał się wyraznie w szybie.Chciała nawet z przekąsem zapytać męża,dlaczego zasiada do stworzenia idealnej wersji swojego życiorysu wyłączniewtedy, kiedy przychodzą do nich w odwiedziny dzieci jej przyjaciół.Normalnie poszukiwanie pracy jakoś nie spędzało mu snu z powiek.Trzymałsię doradztwa finansowego jak rzep psiego ogona, chociaż nie był w tymdobry, i ani myślał poszukać zajęcia, które dawałoby mu prawdziwąsatysfakcję.Po prostu dryfował od jednego biura maklerskiego do drugiego,zaczepiając się na krótko.Zdarzało się i tak, że zmieniał firmę, zanim jeszczezdążył otrzymać pierwszą wypłatę.Wiedząc to wszystko, Lily zaczerpnęłagłęboko powietrza, jakby miała rzucić się głową w dół na głęboką wodę.Zawszelką cenę chciała spędzić miło tamten dzień. Edwardzie powiedziała.Milczał i nie patrzył na nią. Proszę, Edwardzie. Och, idz już i zajmij się tymi swoimi małymi gośćmi burknął. Tak właśnie zrobię poddała się w końcu. Mam tylko nadzieję, żekiedy będziemy mieli swoje dzieci, zechcesz się z nimi bawić.299RLTEdward nie przestawał walić z furią w klawisze.Lily pokręciła nad nimgłową, czując, jak ogarnia ją frustracja i smutek.Dzieciaki stały w dole naskałach, zadzierając głowy i czekając, aż do nich dołączy.Sama.Były dobrymiobserwatorami i nie miały złudzeń co do Edwarda.Była już w pół drogi do nich, na poły schodząc, na poły ześlizgując się poporośniętych mchem kamieniach, kiedy Edward krzyknął za nią: Hej, wiesz co?Lily obróciła się z nadzieją.Musiała przyłożyć dłoń do oczu, ponieważsłońce świeciło jej prosto w twarz. Zwietnie wyglądasz! zawołał do niej i uśmiechnął się.Miała na sobie jednoczęściowy błękitny kostium kąpielowy, który opinałsmukłe, umięśnione ciało. Dziękuję! odkrzyknęła.Nie miała pewności, czy Edward w tensposób proponuje jej zawarcie rozejmu, ale i tak na wszelki wypadekodwzajemniła uśmiech. Kobiety na ogół strasznie się zapuszczają, będąc w ciąży dodał głośnoi uśmiechnął się jeszcze szerzej.Lily poczerwieniała na twarzy, zamarła w bezruchu.Dlaczego musiałpowiedzieć coś takiego w obecności dzieci jej przyjaciół? Dlaczego w ogólemusiał powiedzieć coś takiego? Pod powiekami zapiekły ją łzy.Odwróciła się inie bacząc na grożący jej w każdej chwili upadek, zbiegła zgrabnie na dół.Tam pochyliła się i długo gmerała przy zapięciu klapków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Clarence Lusane Colin Powell and Condoleezza Rice, Foreign Policy, Race, and the New American Century (2006)
- Rice Anne Kroniki wampirze 5 Memnoch diabeł
- Rice Anne Kroniki wampirze 3 Królowa potępionych
- Anne Rice 2 Kara dla Spiacej Krolewny
- Burroughs, Edgar Rice Ksiezniczka Marsa
- Edgar Rice Burroughs Księżniczka Marsa
- Anne Rice 3 Wyzwolenie Spiacej Krolewny (3)
- Anne Rice 2 Kara dla Spiacej Krolewny (2)
- Mercedes Lackey The Phoenix Endangered
- Spotkanie na Montmartre Gustaw Gorecki, Alojzy Nowicki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anieski.keep.pl