[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na Ciemnej Stronie istniejepostać, którą zawsze uważałem za mityczną.Czy legendarny złodziej odważyłby się po-kazać w świetle słońca? zastanawiałem się. A jeśli tak, to po co? Czy to możliwe,że Jonathan Shade jest śmiertelnym wcieleniem Widmowego Jacka? A jeśli nim jestem? zapytał, starając się nie patrzeć w stronę okna, gdzie jakiśkształt przesłaniał większość światła. Czy jesteś przygotowany do tego, żeby mniearesztować? zapytał, przesuwając się powoli w lewą stronę tak, że Quilian musiał od-wrócić głowę. Tak, jestem.Jack spojrzał w stronę okna.Powróciło do niego znane uczucie wstrętu, gdy ujrzał,co się za nim znajduje. Sądzę więc, że masz ze sobą broń? Tak odpowiedział.Wyjął z kieszeni mały pistolet i wycelował w stronę Jacka.69Mógłbym rzucić w niego teczką ryzykując, że trafi mnie jednym pociskiem po-myślał. Ostatecznie to mała broń.Jeśli jednak uda mi się zyskać na czasie i podejśćbliżej światła, nie będzie to potrzebne. Dziwne, że przyszedłeś sam, jeśli planujesz taką rzecz, nawet jeśli posiadaszuprawnienia do dokonania aresztowania na terenie uniwersytetu. Nie powiedziałem, że jestem sam. Gdy się nad tym zastanowić, nie jest to takie dziwne powiedział Jack zbli-żając się o krok bliżej do migoczącego światła. Myślę, że jesteś sam.Chcesz zała-twić tę sprawę w pojedynkę.Myślę, że chcesz po prostu zabić mnie bez świadków albopragniesz, aby zasługa za zatrzymanie mnie przypadła tylko tobie.Myślę, że raczej topierwsze.Zawsze odczuwałeś do mnie niechęć, choć nie wiem dokładnie dlaczego. Obawiam się, że przeceniasz swoją zdolność do wywoływania niechęci, jak rów-nież moją do gwałtownych czynów.Policja jest już w drodze.Zamierzam jedynie za-trzymać cię do ich przybycia. Mam wrażenie, że czekałeś z tym do ostatniego momentu.Quilian wskazał swą wolną ręką na teczkę. Podejrzewam, że gdy twoja ostatnia praca zostanie rozszyfrowana, okaże się, żema bardzo mało wspólnego z socjologią. Jesteś bardzo podejrzliwy.Nie wiem, czy wiesz, że prawo zabrania aresztowanialudzi bez powodów. Dlatego właśnie czekałem do ostatniej chwili.Jestem pewien, że trzymasz dowódw ręku, a również, że znajdzie się ich więcej.Zauważyłem też, że w sprawach bezpie-czeństwa państwa prawo staje się bardziej elastyczne. Pod tym względem masz rację odpowiedział Jack, odwracając się tak, że świa-tło padało mu prosto w twarz. Jestem Widmowy Jack! krzyknął. Władca Strażnicy Cieni, złodziej, któryskrada się w ciszy i półmroku! Zostałem ścięty w Igles i ponownie powstałem z Ot-chłani Aajna w Glyve.Wypiłem krew wampirzycy i pożarłem kamień.To ja złamałemPrzymierze, fałszując imię w Czerwonej Księdze Aokci.To ja byłem więzniem klejnotu.Raz już wystrychnąłem na dudka Władcę Wielkiego Gniewu.Powrócę jeszcze, aby sięna nim zemścić.Jestem wrogiem moich wrogów.Chodz i schwytaj mnie, paskudo, jeślikochasz Króla Nietoperzy i nienawidzisz mnie.Ja jestem Widmowy Jack!Na twarzy Quiliana malowało się zdumienie.Otworzył usta, aby coś powiedzieć, alekrzyki Jacka zagłuszyły jego słowa.Nagle szyba w oknie pękła.Zwieca zgasła i borshin wpadł do pokoju.Quilian odwrócił się i ujrzał pokaleczoną, zlaną wodą postać.Wydał z siebie nie-artykułowany okrzyk i stanął jak sparaliżowany.Jack upuścił teczkę, wyjął buteleczkęz kwasem, odkorkował ją i wylał zawartość na głowę borshina.Nie czekając na skutki,podniósł teczkę i rzucił się do ucieczki, mijając po drodze Quiliana.70Był już przy drzwiach, gdy stwór wydał pierwszy okrzyk bólu.Wybiegł na korytarzi zamknął za sobą drzwi.Zatrzymał się tylko, aby ukraść płaszcz przeciwdeszczowyQuiliana wiszący na wieszaku.Zbiegł już połowę drogi w dół po schodach, gdy usłyszał pierwszy strzał.Potempadły następne, których już nie słyszał, gdy biegł przez teren uniwersytetu, wciągając nasiebie płaszcz i przeklinając głośno kałuże.Poza tym zagłuszyły je grzmoty.Obawiał się,że wkrótce rozlegną się również syreny.Pełen chmurnych myśli biegł naprzód.Pogoda pod pewnymi względami ułatwiała mu zadanie, a częściowo utrudniała.Mimo że ruch na drogach był niewielki, samochody poruszały się znacznie wolniej niżzwykle, a gdy wyjechał wreszcie na otwartą drogę, jej nawierzchnia była zbyt śliska, abymógł rozwinąć pożądaną prędkość.Zapanowała ciemność powodująca, że kierowcyopuszczali ulice przy pierwszej okazji, a ci, którzy byli w domu, pozostawali tam, bez-pieczni przy blasku świec.Nigdzie nie widać było pieszych.Wszystko to ułatwiło mu,zanim odjechał daleko, porzucenie własnego pojazdu i przywłaszczenie sobie innego.Wydostanie się z miasta było łatwe, w przeciwieństwie do wydostania się z zasięguburzy.Wyglądało na to, że porusza się ona w tym samym kierunku, co on
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Clancy Tom Jack Ryan 07 Suma wszystkich strachów tom 1
- Clancy Tom Jack Ryan 03 Polowanie na Czerwony Padziernik
- Cussler Clive, Du Brul Jack Oregon 05 Statek smierci
- Mortka Marcin Karaibska krucjata 01 Płonacy Union Jack
- Robin Cook Nosiciel (Larie Montgomery i Jack Stapelton 04)
- Christin Lovell [Vamp Chronic Hit the Road Jack (epub)
- Higgins Jack Sean Dillon 10.mierć jest zwiastunem nocy
- Morrell Dav
- 05.239.2019
- Piatek Tomasz Ukochani Poddani Cesarza 1. Zmije I Krety
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- andsol.htw.pl