[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Boże, on ją kocha! Aadnahistoria! Mógłby być jej ojcem, a tymczasem siedzi tu, w siodlarni, drżąc jakchłopiec, któremu dopiero zmienia się głos.Nie chciał doprowadzić jej dołez.Boże, nie.nie chciał, żeby płakała.Widok tych łez sprawił, że chciał jąprzytulić, przeprosić i zapewnić, że wcale tak nie myślał.Ale co z tym Lawrence'em? Co to za jeden? Kim dla niej jest? Zapewnego zostawiła, sądząc z jej reakcji na to imię.Kimś, kto sprawił, żezaczerwieniła się jak zachodzące latem słońce i gorąco przekonywała, że nicdla niej nie znaczy.Tyle że żadna dziewczyna tak się nie denerwuje nawspomnienie jakiegoś mężczyzny, chyba że był dla niej kimś.Teodor miotał się po siodlarni, dopóki nie był pewien, że Linnea poszłaspać.Rozmyślał o tym, że wróci do radosnego życia w mieście ze wszystkimijego udogodnieniami, wróci do dawnych przyjaciół.I porówna jakiegośosiemnasto- czy dwudziestoletniego chłopca z takim starym osłem jak on.Wkońcu przeciągnął się i westchnął, czując w ociężałości serca i sztywnościkości każdy rok ze swych trzydziestu czterech lat.Pozwól jej jechać i dokonaćtych porównań, postanowił ze smutkiem.Tak będzie najlepiej dla wszystkich.Następnego ranka żadne ani słowem nie odezwało się przy śniadaniu.Nie rozmawiali też jadąc po Johna.Ani przez całą długą drogę do miasta.Słońce świeciło wprost oślepiająco, odbijając się od migotliwego śniegu.Dzwoneczki zostały w siodlarni, a konie wydawały się bez nich mniej rącze.Jakby wyczuwając ich napięcie, John również milczał.Anula & ponaousladansc Po przyjezdzie na miejsce obaj weszli z Linneą do budynku stacyjnego, agdy ruszyła w stronę zakratowanego okienka kasy, Teodor nieoczekiwaniechwycił ją za łokieć. Ja to załatwię.Poczekaj tutaj z Johnem.Linnea weszła do toalety i zdjęła szal z kapelusza z piórem.Po powrociedo poczekalni patrzyła na szerokie bary Teodora i podniesiony kołnierz jegogrubej wełnianej kurtki.Ze świątecznego nastroju ubiegłego wieczoru niezostało nic  tylko pustka.Jedno słowo Teodora mogło przywrócić ów nastróji odpędzić od niej tę straszliwą ochotę, by znów się rozpłakać.Ale Teodorodwrócił się i wręczył jej bilet, nawet na nią nie patrząc.John sięgnął powalizkę, po czym ruszyli w stronę długiej drewnianej ławki z miejscamiprzedzielonymi oparciami na ręce.Kiedy trącili się łokciami, Teodor szybkosię odsunął.Gdzieś na stacji tykał wahadłowy zegar, poza tym wszędzie panowałagłucha cisza. Czy coś się stało, panno Linneo?  zapytał w końcu John.Poczułasię tak, jakby ziarno kukurydzy utkwiło jej w gardle.Jeszcze chwila iwybuchnie płaczem. Nie, John, nic się nie stało.Jestem po prostu trochę umęczona, towszystko.Ostatni tydzień w szkole był bardzo trudny, a wczoraj wróciliśmypózno do domu.Znów zapadła cisza.Kątem oka zobaczyła, że Teodor zacisnął zęby takmocno, aż mięśnie mu się naprężyły.Dłonie trzymał splecione na brzuchu,kciukami nerwowo kręcił młynka. Pociąg nadjedzie za minutę  obwieściłzawiadowca, wyszli więc na peron.Teodor chmurnie spojrzał na tory.Z oddali dobiegł gwizd, potem drugi.Linnea sięgnęła po walizkę, chcąc wyjąć ją z ręki Johna, i zobaczyłazmartwienie w jego oczach i smutek na pociągłej twarzy.W jej oczachAnula & ponaousladansc błyszczały łzy; nie zdołała nad tym zapanować.Impulsywnie zarzuciłaJohnowi ręce na szyję i przytuliła się do jego chłodnego policzka. Wszystko w porządku, John, naprawdę.Będzie mi cię bardzobrakowało.Dziękuję za prezent.Podarunek od ciebie obejrzę w pierwszejkolejności. John na chwilę przygarnął ją ramieniem.Pocałowała go wpoliczek. Wesołych świąt, John. Wzajemnie, panienko  odpowiedział burkliwie z emocji.Nieśmiało odwróciła się do Teodora. Wesołych świąt, Teodorze  rzekła drżącym głosem, wyciągającrękę w rękawiczce. Tobie także dziękuję za pre.prezent.Jest za.zapakowany w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki