[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pożądałem smoków z całej duszy, z samej głębi mej istoty.Oczywiście w swymmdłym ciele nie życzyłem ich sobie w sąsiedztwie, nie pragnąłem, by wtargnęływ mój stosunkowo bezpieczny świat, w którym można było w spokoju i bez lękuczytać sobie opowieści.Zwiat, który zawierał choćby wyobrażenie Fafhira, byłbogatszy i piękniejszy, nawet za cenę utraty poczucia bezpieczeństwa.Mieszka-niec spokojnych i żyznych nizin może słuchać opowieści o udręczonych górachi nieurodzajnych morzach  i tęsknić za nimi w głębi serca.Bo serce jest silne,choć ciało mdłe.Mimo że obecnie rozpoznaję w baśniach ważny aspekt mojej lektury, to nie-prawda, że jako dziecko lubiłem je najbardziej.Prawdziwe zamiłowanie do nichrozwinęło się dopiero po upływie mych  przedszkolnych lat.(Zob.notę D na s.78.)I właśnie to mają dzieci najczęściej na myśli, gdy pytają: Czy to prawda? Ro-zumieją przez to: Podoba mi się ta opowieść, ale czy to moja współczesność? Czyjestem bezpieczny w swoim łóżeczku? Jedyne, co pragną usłyszeć to: Oczywiście,w dzisiejszej Anglii nie ma już smoków.A jakże wydawały mi się długie, kiedyto umiałem już czytać, a jeszcze nie chodziłem do szkoły.W tych czasach (omalnie napisałem  szczęśliwych czy  złotych , choć tak naprawdę były one smutnei niespokojne) lubiłem jeszcze wiele innych rzeczy  niektóre tak samo, a innenawet bardziej niż baśnie: historię, astronomię, botanikę, gramatykę i etymolo-gię.Jeśli miałem coś wspólnego z owym Langowskim uogólnionym dzieckiem,to tylko z czystego przypadku.Byłem na przykład niewrażliwy na poezję i zawszeopuszczałem wiersze wprowadzone do opowiadań.Odkryłem ją dopiero pózniej,za pośrednictwem greki i łaciny i poprzez własne próby przekładu z języków kla-sycznych.Natomiast prawdziwy apetyt na baśnie obudziła we mnie filologia naprogu dorosłości, a wojna przyspieszyła jego wzrost.Myślę, że powiedziałem na ten temat więcej niż potrzeba.W każdym razienie ma już chyba żadnych wątpliwości co do tego, że nie można kojarzyć baśnijedynie z dziećmi.Jeśli dostrzega się jakiś związek między nimi, to jest on: (a)8Sygurd z rodu Wolsungów jest bohaterem m.in.staroskandynawskiej Sagi o Wolsungach ikilku pieśni z Eddy Poetyckiej.Z jego ręki zginął Fafnir  królewski syn, który pod postaciąsmoka strzegł zagrabionego przez siebie złota karłów.Notabene o fascynacji Tolkiena światemnordyckich sag i podań świadczy choćby fakt, iż krasnoludy z Hobbita noszą imiona karłów wy-mienionych w Eddzie  także imię Gandalfa pochodzi z tego poematu  przyp.tłum.27 naturalny, gdyż dzieci są ludzmi, a baśnie mieszczą się w naturalnych ludzkich(choć nie uniwersalnych) gustach; (b) przypadkowy, gdyż baśnie stanowią lwiączęść literackich rupieci, które Europa ostatnich lat upchnęła do lamusa; (c) nie-naturalny, gdyż na młode pokolenie spogląda się z fałszywym sentymentalizmem,który wyraznie rośnie wraz ze spadkiem liczby dzieci.To prawda, że wiek sentymentalnego stosunku do dzieciństwa wytworzył wie-le czarujących książeczek (choć oczarowały one przede wszystkim dorosłych) baśni albo pokrewnych jej gatunków  ale spowodował także straszliwe skarle-nie opowiadań pisywanych bądz adaptowanych na użytek zakładanego poziomudziecięcych umysłów i potrzeb.Zamiast ograniczyć zasięg dawnych opowieści,uładzono je i wycięto z nich co bardziej drastyczne szczegóły.Adaptacje zaś sączęsto albo głupawe w Pigwiggenowskim stylu i w dodatku pozbawione jakiejkol-wiek intrygi, albo traktują dzieci z góry, albo (i to jest najgorsze) skrycie naigra-wają się z samych siebie, z okiem zwróconym na innych dorosłych.Nie oskarżał-bym Andrew Langa o nieprzystojny rechocik, ale na pewno zbyt często uśmiechałsię pod wąsem, zerkając porozumiewawczo na innych mądrych ludzi ponad gło-wami swych młodocianych czytelników i doprowadzając choćby do poważnegookaleczenia Kronik Pantoflii (Chronicles of Pantouflia).Dasent z wigorem i poczuciem sprawiedliwości odpierał pruderyjną krytykęswych przekładów z ludowych opowieści skandynawskich.Jednak popełnił zdu-miewające szaleństwo, zabraniając dzieciom czytać dwa ostatnie opowiadania zeswego zbioru.To wręcz niewiarygodne, by ktoś mógł prowadzić studia nad ba-śniami i niczego się przy tym nie nauczyć.Ani krytyka, ani repliki, ani zakazy niebyłyby potrzebne, gdyby nie uznano dzieci za nieuchronnych czytelników zbioruDasenta.Nie przeczę, że jest pewna prawda w słowach Langa (jakkolwiek sentymen-talnie by one brzmiały):  Ten, kto wejdzie do Królestwa Baśni, musi mieć sercemałego dziecka.Jest to przecież cecha niezbędna, by uczestniczyć w podniosłychprzygodach rozgrywających się w królestwach i mniejszych, i o wiele potężniej-szych niż Królestwo Czarów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki