[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.GÄ™sty las z jednéj strony, dozwalaÅ‚ siÄ™ podkraść niemal do samego obozowiska w dolinie.Ludzie na ziemiÄ™ siÄ™ pokÅ‚adÅ‚szy, peÅ‚znÄ™li cicho na brzuchach.Obóz Pomorców byÅ‚ dla nich Å‚akomÄ… zdobyczÄ…, choćby siÄ™ nieobciążyÅ‚ Å‚upami.Lud tam siÄ™ do nich kupiÅ‚ z caÅ‚ego wendyjskiego wybrzeża, aż do ujÅ›cia Aaby, zbóje i Å‚otry ze szerokiegoÅ›wiata.Pomorcy wojownicy razem i przekupnie, mieli téż u siebie doma, czego dusza zapragnęła.W Winedzie mieniali swojeskóry i bursztyny na żelazo, na miecze, sukna i towary idÄ…ce z poÅ‚udnia, wschodu i zachodu.Choć mowÄ™ mieli sÅ‚owiaÅ„skÄ…, aleserca już niemieckie, byle Å‚upu dostać gotowi byli iść na swoich, sÅ‚użyć każdemu, palić i zabijać choć braci rodzonych.Chciwość ich ciÄ…gnęła i zwierzÄ™ca dzikość.PrzebiegÅ‚szy kawaÅ‚ kraju, w którym tylko zgliszcza i pustkÄ™ zostawili po sobie, zniszczywszy osad kilka, zÅ‚upiwszy dworówwiele, poÅ‚ożyli siÄ™ wÅ‚aÅ›nie obozem u lasu; w miejscu bezpieczném.OsÅ‚aniaÅ‚a ich puszcza, jezioro i bÅ‚ota do koÅ‚a.Spoczywali bezstraży.JadÅ‚o siÄ™ warzyÅ‚o w kocioÅ‚kach, tarcze i miecze leżaÅ‚y porozrzucane po ziemi.Pozdejmowali pasy, pociskali żelazneblachy, aby im lżéj dychać byÅ‚o.I leżąc Å›piewali dziko, a wÅ›ród pieÅ›ni, straszne krzyki a woÅ‚ania sÅ‚yszeć siÄ™ dawaÅ‚y.Pastwili siÄ™ nad niewiastami i dziećmi pozabieranemi w drodze.Nieopodal od obozu ich, widać byÅ‚o skupionÄ… gromadÄ™ ludziÅ‚ykami i powrozami pokrÄ™powanych; jeÅ„cy to byli, którzy gÅ‚odni, pokrwawieni, pobici leżeli na piasku, a nikt im chleba nawet nierzuciÅ‚.Stado psów ujadaÅ‚o nad niemi.JÄ™czeć nie Å›mieli, bo sÅ‚abych zabijano.Niewiasty na rÄ™kach trzymaÅ‚y martwe już dzieciżywi i trupy razem leżeli.Ludzie Dobkowi podpeÅ‚znÄ…wszy z przerażeniem poznawali swoich, miÄ™dzy niewolnikami  w sercu siÄ™ im gotowaÅ‚o.OpodaltrochÄ™ stali kaszubowie i niemcy, a tych mniéj byÅ‚o.Dobrze uzbrojeni, dodani przez dziada wnukom Sasi trzymali siÄ™ na uboczu,straż przy nich odbywajÄ…c.Sami kneziowie na pagórku, pod szaÅ‚asem odpoczywali bezpieczni.W obozie Å›miechu, ryhotania i pieÅ›ni peÅ‚no byÅ‚o.Czasem tylko dwu zbójów przemówiwszy siÄ™ porwaÅ‚o z ziemi i cisnÄ™li siÄ™ nasiebie, chwycili za bary, padajÄ…c, gniotÄ…c i tarzajÄ…c.Inni z nich stroili Å›miechy.Czasem wstaÅ‚ który, aby do jeÅ„ców pójść i Å‚ukuna nich spróbować.Polanie mieli czas dobrze siÄ™ rozpatrzeć i rozmyÅ›leć.Pomorcy, którzy najbliżéj ich leżeli, cale siÄ™ niczego nie spodziewajÄ…c,tak zawodzili i wrzeszczeli, iż zbliżajÄ…cych siÄ™ posÅ‚yszeć nie mogli.Aamane gaÅ‚Ä™zie i szmer pochodu, wiatru szum gÅ‚uszyÅ‚ i pieÅ›ni.Dobek ze swojemi zbliżyÅ‚ siÄ™ na sam kraj lasu, kilka kroków go dzieliÅ‚o od najezdnika.Konie jazdy opodal nieco siÄ™ pasÅ‚y na Å‚Ä…ce.Dobek, który jak bartnik na drzewa Å‚azić umiaÅ‚, z wierzchoÅ‚ka staréj sosny, obejrzaÅ‚ dobrze jak byÅ‚ obóz rozÅ‚ożony i kazaÅ‚ swoim wprzód nimby siÄ™ na odpoczywajÄ…cych rzucili, starać siÄ™ ich osaczyć dokoÅ‚a jak zwierza w ostÄ™pie, drogÄ™ im zapierajÄ…c do ucieczki.StaÅ‚o siÄ™ tak, z jednéj tylko strony od pola zająć ich nie byÅ‚o można, boby zawczasu popÅ‚oszono, na dany dopiero znakzabiedz i z téj strony mieli ludzie, aby nikt nie uszedÅ‚ z życiem.JednÄ… część oddzieliÅ‚ Dobek, by siÄ™ natychmiast do jeÅ„ców podkradÅ‚a i pÄ™ta ich poprzerzynaÅ‚a.Oni téż mieli na wroga paśći swoim dopomódz do rzezi.Gdy wszystko byÅ‚o gotowém, przemyÅ›lny Dobek stanÄ…Å‚ z mieczem na przedzie i od pasa róg wziÄ…wszy, daÅ‚ znak, aby siÄ™rzucono na Pomorców.W obozie choć usÅ‚yszano gÅ‚os ten, nikt siÄ™ nie ruszyÅ‚, sÄ…dzili, że który ze swoich znak daje, nie ulÄ™kli siÄ™ i nie spÅ‚oszyli.Gwari Å›miechy szÅ‚y górÄ….W tém z lasu posypali siÄ™ Polanie pÄ™dem lecÄ…c i spadajÄ…c na karki leżącym, wprzódy nim za broÅ„ pochwycić mogli.Krzyk straszliwy ze stu wrzasków zÅ‚ożony rozlegÅ‚ siÄ™ jak grzmot po lesie i już rzez rozpoczynaÅ‚a okrutna.JeÅ„cy téż zokrzykiem ruszyli zbrojÄ…c siÄ™ w gÅ‚ownie i koÅ‚y, bliższych niewiasty zrozpaczone chwytaÅ‚y za gardÅ‚a rÄ™kami i dusiÅ‚y nim na nogiporwać siÄ™ uspieszyli.Tylko daléj leżących gromada wstaÅ‚a, lecz w zamiÄ™szaniu i popÅ‚ochu gniotÅ‚a siÄ™ sama, zabywszy broni i lecÄ…c to ku jezioru,to na las, gdzie im zastÄ™powano drogÄ™.Choć ze wszech stron razem napadniÄ™to na obozowisko, do pagórka na którym stali kneziowie i niemcy dobiedz tak rychÅ‚onie pospieli, ani Dobek, ani jego kmiecia drużyna.Z góry spostrzegli niemcy, że na Pomorców uderzono i mordowano, chwycili wnet za miecze ludzie żelazni  ale już byÅ‚o zapózno.Pomorcy Å›ciÅ›niÄ™ci wili siÄ™ bezbronni padajÄ…c pod oszczepami i mÅ‚otami.Niektórzy peÅ‚zajÄ…c uchodzili w zaroÅ›la i ginÄ™li podrodze, inni na ziemi leżąc o darowanie życiem prosili daremnie.Kaszuby stojÄ…cy téż daléj, podnieÅ›li siÄ™ zrazu za broÅ„ chwyciwszy, ale na nich rzuciÅ‚a siÄ™ nawaÅ‚a wielka, zagnaÅ‚a ich napobojowisko i trupy, na ciaÅ‚a pobitych, ku lasowi, od którego na nich drudzy czekali.Niemcy sami jedni zostawszy garstkÄ… niewielkÄ…  opasali Leszka i PepeÅ‚ka, których konie u szaÅ‚asu staÅ‚y i z niemi co tchu isiÅ‚y uciekać zaczÄ™li na pole.Ciemna noc ucieczce sprzyjaÅ‚a.W pogoÅ„ za niemi puÅ›ciÅ‚ siÄ™ Dobek w kilkanaÅ›cie koni, leczpierzchali tak szybko, iż dogonić ich najmniejszéj nie byÅ‚o nadziei [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki