[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie lubią tych, którzy przeciwstawiają sięwładzy, ale nie będą tolerować masowych morderstw.Komputer zapiszczał, sygnalizując koniec pobierania pliku.Herbert zakończyłpołączenie i zaczął studiować otrzymane dokumenty.Był wściekły.Nie na samegoHooda, lecz dlatego że Hood miał rację.Jervis Darling prawdopodobnie wywiniesię od najpoważniejszych zarzutów.-Bob?-Co?- Jesteś dziwnie milczący. - Przepraszam.Zastanawiałem się nad tym, co powiedziałeś - odrzekł Herbert.-No i?- Masz rację, podobnie jak Jelbart.I wcale mi się to nie podoba.Czy na tympolega nasze zajęcie? Ryzykujemy życie po to, by uzyskać kompromis?- Na to wygląda - powiedział Hood.- W takim razie nie wygląda to dobrze.- Fakt - przyznał Hood.- Ale taka jest stawka, kiedy nasi przeciwnicygotowi są zaryzykować własne życie.Jeśli już o tym mowa, to w naszymfachu kompromis, który pozwala uniknąć wojny, jest zawsze lepszy niż straty,które niesie za sobą otwarty konflikt.- Bo ja wiem - mruknął Herbert.- Nigdy nie szanowałem drużyn piłkarskichgrających na remis.Mistrzowie tak nie postępują.Hood zachichotał.- Co cię tak rozbawiło?- Skojarzenie.Kiedy byłem burmistrzem, w ratuszu wisiała mała tabliczka zbrązu.Był na niej cytat z Daniela Webstera:  W tym gmachumają się odbywać narady i dyskusje, a nie popisy mistrzów".Też tak uważam.- Naturalnie, Paul.Ty masz cierpliwość do rozmów - powiedział Herbert.Wjego głosie nie było słychać lekceważenia.Naprawdę podziwiałdyplomatyczne umiejętności Hooda.- Rozmowy bywają skuteczne - odrzekł Hood.- Raczej nie zabijesz rozmówcypodczas negocjacji.- Potrafię zrobić jedno i drugie.- Tylko wtedy, gdy wrzeszczysz, a nie negocjujesz - powiedział Hood.Hood znów miał rację.Problem polegał na tym, że Herbert zawsze wolałzałatwiać sprawy po swojemu.Udawało mu się, ale w ustach Hooda nie brzmiało todobrze.- Zresztą, tu nie chodzi o cierpliwość - kontynuował Hood.- Negocjacje tomoja ulubiona metoda.Skuteczna zarówno wobec wyborców, jaki własnych dzieci.Weszło mi to w krew.Nie zmienię się, choćbym chciał.Tyzapewne także nie.Ostatecznie Herbert był skłonny się z tym zgodzić.Hood obiecał, że zadzwoni do Coffeya i poinformuje go o bieżącej sytuacji.Herbert podziękował mu i się rozłączył.Siedział zamyślony, zastanawiając sięnad słowami swojego szefa.%7ładen z nich się nie zmieni.Hood się nie mylił.Jednak, mówiąc to, dał Herbertowi do zrozumienia, żeakceptuje go takiego, jaki jest.Tym samym zapewnił mu pewien margines swobody.Nie powiedział wprost, żeby trzymał się z daleka od przesłuchań i śledztwa.Herbert był wściekły na Jervisa Darlinga, na uprzejmego, choć upartego PeteraKannadaya i na cały ten wersal.Rozumiał znaczenie negocjacji, ale w głębi duszyzawsze wolał wojnę.Kosztowała mniej czasu i o wiele lepiej rozwiązywałasytuacje konfliktowe.Na dobrą sprawę straty, jakie powodowała, nie były wcalecięższe, lecz szybsze.Walczący padali od kul, zamiast w wyniku nieskończonychpodchodów i wyniszczających sporów.Herbert zauważył, że major Loh wpatruje się w niego.- O czym pani myśli? - zapytał.- Zgadzam się z panem - odpowiedziała.- W jakiej sprawie?- Też uważam, że znalezliśmy się w sytuacji patowej.- Nie sądziłem, że to panią obchodzi.- Herbert się uśmiechnął.- Wręcz przeciwnie.Wolałabym raczej walczyć i przegrać, niż miećświadomość, że nie mogę zrobić wszystkiego, co jest w mojej mocy.Herbert wciąż się uśmiechał.To było jak kropka nad i.Major Monica Loh musiałazostać kolejną panią Herbert.Mógł iść o zakład, że jeszcze bardziej niż on sam,Loh nie toleruje kłamstwa i hipokryzji.Odruchowo otworzył plik przysłany przez Hooda.Poprawił nachylenie ekranumonitora.Z wielką uciechą wyobrażał sobie, jak oboje z Monicą przestają byćzapraszani na przyjęcia i bale dobroczynne w Waszyngtonie.Zawartość pliku wyświetliła się na monitorze.Herbert zerknął nań i otworzyłusta ze zdumienia.Wpatrywał się z bliska w ekran. Teraz już wiedział, jak wyładować swoją złość.ROZDZIAA 66Cairns, Australia, Niedziela, 3.56Wciąż nie było żadnej informacji.W pięknej beżowej kuchni Jervis ' Darlingzajadał na stojąco połówkę melona.Po czterdziestu pięciu minutach ćwiczeń namaszynie do wiosłowania wziął prysznic i zamienił szary dres miejscowegojachtklubu na szlafrok.Potem włączył telewizor i przez kilka godzin przerzucałsię niecierpliwie z satelity na satelitę, oglądając jedynie fragmenty programów.Najpierw odczuwał niesmak, pózniej złość, a na koniec zaczął się martwić.Jużdawno powinien otrzymać wiadomość od bratanka albo od samego Johna Hawke'a.Jednak jego telefon milczał jak zaklęty.Darling skończył jeść i wyrzucił resztki owocu do rozdrabniacza.W ciemną nocwszystko wyglądało gorzej, niż było naprawdę.Miał przeczucie, że stało się cośzłego.Mimo to, nawet gdyby nie udało się zatopić jachtu, Marcus powinien się znim skontaktować.Wciąż nie przestawał myśleć o tym cholernym Amerykaninie.Uważał, że tylko idiotyczny, ślepy traf pozwoliłby Herbertowi znalezć jacht.Niepotrafił też sobie wyobrazić, by mógł on powstrzymać Hawke'a.Przecież do tejpory nie dokonał tego nikt.Odpadki zmieliły się, a Darling zastanawiał się, corobić dalej.Jeszcze wieczorem zadzwonił do swojego kolegi ze studiów, Bruce'aPerry'ego, który obiecał mu, że zajmie się Herbertem.Pózniej już z nim nierozmawiał.Nie chciał ryzykować kolejnego telefonu, aby dowiedzieć się, jak muposzło.Stosowanie tego rodzaju nacisku byłoby równoznaczne z przyznaniem się dowiny, a to najpewniejszy sposób na utratę sojusznika.Darling zaczął obmyślać kolejne posunięcie.Być może należało podjąć bardziejzdecydowane kroki zabezpieczające niż zwykły telefon do przyjaciela w BiałymDomu.W ten sposób znalazł się w niewygodnej dla siebie pozycji.Zwykle to onwydawał polecenia szefom koncernów i politykom.Miał wrażenie, że powinien obudzić Jessicę-Ann i wyjechać z posiadłości.Mógłwraz z córką pójść na przystań i odpłynąć j achtem na Siostry.I Ewentualniemogli pojechać na lotnisko i odlecieć samolotem.Wolał utrudnić dostęp dosiebie, w razie gdyby coś poszło nie tak.Siostry należały do Nowej Zelandii, awięc pomiędzy nim a stróżami prawa kładła się granica państwowa.To stwarzałododatkowe możliwości, które mogli wykorzystać jego prawnicy.Wybiegam zbyt daleko w przyszłość, upomniał się w myślach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki