[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Davidzie, po co przyjechałeś? - spytała wprost.Mężczyzna odwrócił wzrok, na jego twarzy malowało się napięcie.ChybaAbbie miała rację, mówiąc, że David się opamięta.Może te kwiaty, któreprzysłał, nie były zwiastunami śmierci ich związku, ale początku nowego życiawe dwoje?!Niespodziewanie chwycił ją mocno za ramiona, jego palce wpiły sięboleśnie w jej ciało.- Di, musisz wrócić ze mną do domu.- Dlaczego? Czy coś jest nie w porządku?- Tak, wszystko! Od kiedy ciebie tam nie ma! - wykrzyknął i przyciągnąłDianę do siebie.Potem pocałował dziewczynę z niepohamowaną pasją, któranatychmiast się jej udzieliła.- Di, musimy porozmawiać - wyszeptał, gdywreszcie oderwał wargi od jej ust.Osłabiona pocałunkiem kiwnęła głową i skonstatowała, że złość naDavida gdzieś się rozpłynęła.- Chodzmy na zewnątrz - zaproponowała i pociągnęła go za rękę.Wyszli na werandę i usiedli na huśtawce, trzymając się za ręce.- Przede wszystkim - zaczął David - chcę cię przeprosić za wszystko, copowiedziałem i zrobiłem, żeby cię zranić.Zamieniłem ci te wakacje w piekło.- Tu gorzko się zaśmiał.- Ciągle nie mogę uwierzyć, że tak podlepotraktowałem cię podczas naszego pierwszego spotkania.Byłem taki nadęty i.- Przestań, Davidzie.To już przeszłość.- 144 -SR- Tak.Ale mimo to chcę cię przeprosić.Za to, że uparcie odtrącałemtwoją pomoc, i za bezpodstawne oskarżenia wtedy w stajni.Za wszystko, cowtedy plotłem.- Uciekł w bok ze spojrzeniem pełnym bólu.Chociaż jego skrucha była szczera, Diana postanowiła go pogrążyćjeszcze bardziej.- O, tak.Przedwczoraj przeszedłeś samego siebie.Lecz przyznam, żemiałeś powody, by właśnie mnie podejrzewać - powiedziała i dodała jużłagodniej:- Przecież to ja namówiłam cię na to przyjęcie, ja wysyłałam zaproszenia.Twoje założenie było całkiem logiczne.David podniósł na nią wzrok, starając się odgadnąć jej intencje i naglewyraz jego twarzy uległ zmianie.- Boże, jaka jesteś piękna! - westchnął.Ten nieoczekiwany komplement wywołał rumieniec na policzkachdziewczyny.- Nie chcę, byś odchodziła z mego życia.Diana z westchnieniem oparła głowę na jego ramieniu.- Tak wiele się zmieniło w czasie tego lata - mówił, głaszcząc jej włosy.-Z trudem nadążałem za tymi zmianami, zawsze byłem dwa kroki z tyłu, ale wkońcu zawsze udawało mi się dopasować.Uciekałem, buntowałem się, alewracałem, czyż nie? Pojawienie się Waltera i Glendy było największymszokiem.Czułem, jak coś we mnie eksplodowało.- Tak bywa, jak człowiek tłamsi w sobie nie rozwiązane problemy.Moibracia często mnie irytują, ale jest coś, co w nich uwielbiam.Zawsze każą miopowiadać o swoich kłopotach i cierpliwie wysłuchują moich żalów, pretensji,krzyków.Nie pozwolą mi cierpieć w samotności.- Masz rację.Walter i ja powinniśmy zamknąć tę sprawę dawno temu.- Ja zawsze mam rację.Jeszcze do ciebie to nie dotarło?- 145 -SRCień uśmiechu rozjaśnił przystojną twarz Davida.Przez chwilę milczeli,wsłuchując się w skrzypienie huśtawki.- Dlaczego wczoraj przed przyjęciem nie przyszedłeś do mnie i niepowiedziałeś tego wszystkiego?- Bałem się, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać.Po południuzajrzałem do ciebie, ale nie zastałem nikogo.Zdecydowałem się zaczekać doprzyjęcia.Miałem plan, że najpierw oczaruję cię.Chciałem cię zwalić z nógmoim urokiem osobistym i błyskotliwą konwersacją.- Przerwał i nachmurzyłsię.- Dlaczego wyjechałaś, Di?Diana zdała sobie sprawę, jak nietypowo przebiega ta rozmowa.To Davidmówił, pytał, wyjaśniał, prosił - po raz pierwszy w ciągu ich znajomości.- Miałaś mnie już dosyć? Postanowiłaś się poddać? - kontynuował zposępną miną, przygotowany na najgorsze.Diana podniosła głowę i wzięła głęboki oddech.- To.przez Glendę.David zamilkł.- Coo? - zapytał w końcu nienaturalnie wysokim głosem.- Wiem wszystko - wyjaśniła, ściskając jego dłoń.- Już nie musisz udawać.Oglądałam zdjęcia, czytałam wycinki z gazet.Wiem, jak bardzo ją kochałeś i jak cierpiałeś, gdy cię zostawiła dla Waltera.Domyślam się, że to ona była głównym bodzcem twojego sukcesu.Stałeś siębogaty, by jej zaimponować i pokazać, ile straciła.Z jej powodu nie związałeśsię nigdy z żadną kobietą.- Ale ja jestem związany z inną kobietą.- Jesteś z inną kobietą? - wyszeptała Diana.- No, dalej.Co jeszcze wiesz o mnie i o Glendzie? Umieram z ciekawości.- Zmrużył oczy i zacisnął szczęki.- To jasne, że ciągle ją kochasz.Gdybyś widział swoją twarz, kiedyprzyjechali, zrozumiałbyś, co mam na myśli.- 146 -SRDavid złapał się za głowę.- Na litość boską, Diano! Tych dwoje zdradziło mnie, upokorzyło.Zburzyli całe moje życie i nagle po trzynastu latach przyjechali do Przystani nadUrwiskiem.Możliwe, że zobaczyłaś coś na mojej twarzy, ale wierz mi, to byłażądza zemsty, nic więcej.- Ale.ale widziałam potem was razem na spacerze.Zaśmiał się zgoryczą.- Słyszałaś o czym rozmawialiśmy?- Nie, ale wyglądałeś na szczęśliwego.- I tym razem oko cię nie zawiodło, panno Wszystkowiedząca! Byłemzadowolony, bo w końcu wyrzuciłem z siebie wszystkie złe myśli i uczucia,które żywiłem do Glendy i mojego brata.Udało mi się to, chociaż pewniejeszcze miesiąc temu nie zdobyłbym się na to.Czułem się wolny.- To wszystko?!- Tak.- I co? Pogodziliście się? - Diana jeszcze nie była przekonana.- Czy ja wiem? Przeprosili mnie i Evelyn, co było nie lada zaskoczeniem.Walter zaprosił mnie do Klonowej Zagrody do Pensylwanii.Możezachowujemy pozory ze względu na Cissy.Sam nie wiem.Czas pokaże.-Przerwał i jego niebieskie oczy zajaśniały uśmiechem.- Naprawdę myślisz, żeprzez tyle lat kochałem się w żonie mojego brata?- Tak właśnie myślę - odparła Diana, nerwowo przygryzając wargi.- Muszę przyznać, że kiedyś miała na mnie duży wpływ.Kiedy zerwałazaręczyny, bardzo cierpiałem i byłem wściekły jak diabli.Stałem sięzgorzkniały i rzuciłem w wir nic nie znaczących przygód.Nie trwało to długo.Niestety, niektórzy postarali się o reklamę mojej osoby jako pożeracza serc.Uwierz mi, ten rozdział mego życia jest już dawno zamknięty.Owszem, stałemsię nieufny i ostrożny.Lecz Glenda przyczyniła się do tego w niewielkimstopniu.Doszedłem po prostu do takiego punktu w życiu, że nie chciałem- 147 -SRnikogo dopuścić bliżej.To cała tajemnica.Tak czy inaczej, nie powinnaśmyśleć, że grasz drugie skrzypce po jakimś duchu z przeszłości.Dawno temuwyleczyłem się z miłości do Glendy.- Ciekawe, skąd ja to miałam wiedzieć? Nigdy o tym nie mówiłeś.Wogóle nie chciałeś o niej rozmawiać.- Wiem.Liczę jednak, że rozumiesz dlaczego.Dawno temu przestałemrozmawiać o swoich sprawach osobistych.Kiedy dobiegałem dwudziestki,przeżywałem trudne chwile.Wtedy jeszcze udzielałem wywiadów, ale częstomoje słowa przeinaczano albo błędnie cytowano.Poza tym, bolało mnie, żemoje życie osobiste stało się sprawą publiczną.Odtąd przyjmowałem postawęobronną, kiedy ktoś interesował się moim życiem.W efekcie stałem sięnieprzyjemny.Nie zdawałem sobie sprawy, że moja postawa spowoduje tylenieporozumień między nami, Diano.Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.Hej! - Wziął ją pod brodę i spojrzał głęboko w oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Woods Sherryl Miasteczko Trinity Harbor 03 Bezpieczna przystań
- Lindqvist John Ajvide Ludzka przystań
- Niziurski Edmund Przystań Eskulapa(1)
- 34. Shannon Drake Powiernica królowej
- Graham Heather (Drake Shannon) Oczarowana
- Prawo+Bankowe+ +Komentarz+%28719+Stron%29
- Huntington Geoffrey Kruczy Dwor 03 Krwawy księżyc
- Stelios Galatopoulos Maria Callas. Boski potwor
- Balch James Super Antyosydanty
- Christopher, Paul Rembrandt's G
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elanor-witch.opx.pl