[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy była niespokojna? Jak huczne przyjęcie.(Nerwowy śmiech.) Działa się cała masa rzeczy.Czułam się tak, jakbyobok odbywało się przyjęcie, na które mnie nie zaproszono.Budd Hopkins: Przyjęcie towarzyskie?  O, nie. Wobec tego jakie? Wiem tylko, że Jacques'a i Annie także nie zaproszono.Wszystko odbywało się na dole.Musiałam poczekać, aż wszyscy wrócą.(Ponieważ to pytanie, dotyczące czwartego pazdziernika,zostało zadane podczas próby odtworzenia wydarzeń z dwudziestego szóstego grudnia, Annaprawdopodobnie pomyliła daty.Nie można zatem stwierdzić, czy mówiąc o wydarzeniach  nadole , miała na myśli pazdziernik czy grudzień.) Czułam się, jakbym znów była dzieckiem i matkapowiedziała mi:  Nie możesz z nami iść.Poczekaj, aż przyjdziemy do ciebie na górę.Budd Hopkins: Chodziło mi o to, czy kiedykolwiek przedtem doświadczyłaś podobnegouczucia? Jakiego? %7łe dzieje się wokół ciebie coś, czego nie powinnaś oglądać.Coś takiego jak owej nocy. Często wydawało mi się, że z Whitleyem dzieje się coś, o czym nie powinnam wiedzieć.Jamam mu pomagać dojść do siebie, kiedy jest już po wszystkim  to moja rola.Ale sama nie mamwpływu na nic.To zależy tylko od niego. Czy sądzisz, że Whitley sam to wszystko wymyślał? Nie, wcale nie uważam, że Whitley ma halucynacje.Myślę, że oni interesują się nim zewzględu na to, co ma w głowie.A ma rzeczywiście nieprzeciętny umysł.Budd Hopkins: Anno, chciałbym cię o coś zapytać.Pamiętasz noc na La Guardia Place. La Guardia Place? Tak, pamiętam..kiedy coś cię uderzyło? A,  noc białej postaci.Budd Hopkins: Jakie są twoje wrażenia z tamtej nocy? Opowiedz nam o nich. To było gwałtowne szturchnięcie w brzuch, o tu (kładzie ręce nieco poniżej żeber, w samymcentrum brzucha), jakby ktoś dzgnął mnie nie jednym, lecz czterema palcami jednocześnie.Tobyło.Uff! To było jak żart.Ale kto mógł to zrobić? Obudziłam się natychmiast. Otworzyłaś oczy? Nie sądzę.Ale usiadłam na łóżku, wyrwana ze snu.Mój synek obudził się w tym samymczasie pod wpływem koszmaru, że coś uderzyło go w brzuch.A potem Whitley  nie pamiętamdokładnie kiedy  następnego dnia czy kiedyś tam  powiedział mi rano, że coś uderzyło go wbrzuch.Mówił też, że widział małą, białą postać; nasz syn mówił, że widział małą, białą postać ijego opiekunka twierdziła, że widziała małą, białą postać.Budd Hopkins: Spróbuj sobie wyobrazić, jak taka postać mogła wyglądać. Jak mały duszek.Mały, biały duszek o delikatnych stopach.Wszędzie go pełno, znika jak nazawołanie.Przekonasz się, jak cię szturchnie.Opiekunka powiedziała, że z początku sądziła, iż todziecko ubrane w prześcieradło, ale on wyglądał zupełnie inaczej.(Gdy czytałem o  delikatnychstopach , drepczących po naszym mieszkaniu w 1982 roku, przyszły mi na myśl wspomnieniaAnnie Gottlieb, dotyczące  odgłosów stąpania w domku w 1985 roku.Podczas tego seansu mojażona nie znała jeszcze szczegółów relacji Annie Gottlieb.)Budd Hopkins: Inaczej? To znaczy jak? Miał kanciastą głowę, był biały, niemal przezroczysty.Ja go nie widzę, Budd, ja go sobie takwyobrażam.Budd Hopkins: Czy miał jakieś fałdy? Nie.Emanował za to słabą poświatę, ledwie widoczną w ciemności.Inaczej byłbyniedostrzegalny.Budd Hopkins: Czy był kolorowy? Nie, po prostu biały. Budd Hopkins: Czy odzywał się do ciebie w jakiś sposób? Nie.Budd Hopkins: Co, twoim zdaniem, tam robił? Nie wiem, sądziłam, że to żart.Budd Hopkins: Czy posiadał ręce i nogi? Tak.Budd Hopkins: A palce? Tak, chociaż nie wydaje mi się, bym zauważyła palce u nóg.Miał spiczaste stopy.Wydawałosię, że nie ma nic na sobie, a jednocześnie jest czymś okryty.Nie było widać ubrania jako takiego,szwów na materiale ani niczego podobnego, lecz z całą pewnością nie był też nagi.Miał małe,spiczaste stopy.Budd Hopkins: Czy mylisz, że pojawiał się więcej razy? Co masz na myśli?Budd Hopkins: Czy widziałaś go więcej niż jeden raz? Nie, szturchnął mnie tylko raz.Zastanawiam się teraz, czy nie widziałam go już przedtem, wdzieciństwie.Wiesz co.Zaczekaj.(Przerwa.) Wydaje mi się, że go widziałam, choć nie pamiętamdokładnie, kiedy.Wiesz, jako dziecko czułam się bardzo samotna.Zawsze byłam sama, choć terazwydaje mi się, że ktoś mi towarzyszył.Nie miałam nigdy wyimaginowanych przyjaciół, niewierzyłam w to.Zastanawiam się, czy on nie był ze mną w pokoju.Widziałam poświatę.Zupełnienie bałam się tej białej postaci.Budd Hopkins: Czy to było w mieszkaniu na La Guardia Place? Pomyślałam, że to trochę dziwne, iż pokazał się opiekunce.(Zmiech.) Uważam, że to bardzozłośliwe z jego strony.Budd Hopkins: Czy jest w nim coś budzącego strach? Nie.(Najwyrazniej zapomniała już, jak krzyczała obudzona przez uderzenie.To jedynyprzypadek jej koszmaru, jaki pamiętam.)Budd Hopkins: Czy jest w nim coś groznego? Nie.Budd Hopkins: Więc to tylko słodki, kochany mały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki