[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie czułem się w pożyteczniejszy sposób władcą.Nazbyt często pokój jest dla armii tylko okresem niesfornego nieróbstwa międzyjedną walką a drugą: kolejnym następstwem bezczynności albo bezładu jest szykowanie siędo nowej określonej wojny, po czym wojna.Zerwałem z tymi zwyczajami; moje stałewizytacje najdalej wysuniętych placówek były tylko jednym środkiem spośród wielu nautrzymanie tej pokojowej armii w stanie pożytecznej aktywności.Wszędzie, na równinie jak iw górach, na skrajach lasów jak i w szczerej pustyni, legia rozrzuca albo skupia swojebudynki, zawsze podobne, swoje pola ćwiczeń, swoje baraki, stawiane w Kolonii jakoschronienie przed śniegiem, w Lambaesis - przed piaskową burzą, swoje magazyny, z którychkazałem sprzedawać niepotrzebny sprzęt, swój klub oficerski, któremu przewodniczy, posągwładcy.Ala ta jednostajność jest tylko pozorna: te niezmienne kwatery służą za każdymrazem innej ciżbie pomocniczych wojsk; wszystkie rasy przynoszą wojsku swoje cnoty iswoje właściwe bronie, swój duch piechura, jezdzca albo łucznika.Odnajdywałem tam wstanie surowym tę różnorodność w jedności, jaka była moim cesarskim celem.Pozwoliłemżołnierzom na używanie swoich narodowych wojennych zawołań i komendę w ich językach;usankcjonowałem związki weteranów z barbarzyńskimi kobietami i zalegalizowałem ichdzieci.Starałem się złagodzić w ten sposób dzikość obozowego życia, potraktować tychprostaczków jak ludzi.Ryzykując, że staną się przez to mniej do przerzucania z miejsca namiejsce podatni, chciałem, by przywiązali się do skrawka ziemi, który mieli za zadaniebronić; nie wahałem się zregionalizować armii.Spodziewałem się, że, w skali cesarstwa,stworzę przez to odpowiednik milicji młodej Republiki, gdzie każdy człowiek broniłwłasnego pola i zagrody.Przede wszystkim dbałem pilnie o rozwinięcie technicznejsprawności legionów; chciałem zrobić sobie z tych wojskowych ośrodków dzwigniecywilizacji, klin dosyć mocny, by się wbijać powoli tam, gdzie delikatniejsze narzędzia życiacywilnego stępiłyby się.Armia stawała się łącznikiem między ludem lasu, stepu i bagniska awyrafinowanym mieszkańcem miast, elementarną szkołą dla barbarzyńców, szkołą hartu iodpowiedzialności dla wykształconego Greka czy młodego rycerza przywykłego do wygódRzymu.Znałem z własnego doświadczenia uciążliwe strony tego życia, a także i jego radości,i sposoby, żeby się w nim urządzić.Zniosłem przywileje; zakazałem zbyt częstych urlopów,dawanych oficerom; kazałem pokasować w obozach sale uczt, pawilony zabaw i kosztowneogrody.Te niepotrzebne budynki zamieniłem na szpitale i schroniska dla weteranów.Braliśmy żołnierzy w wieku zbyt młodym i trzymaliśmy ich w wojsku do póznej starości, cobyło zarazem i nieekonomiczne, i okrutne.Zmieniłem to wszystko.Boskiej Dyscyplinie teżprzystoi uczestnictwo w humanitaryzmie czasów.Jesteśmy urzędnikami państwowymi, nie jesteśmy cezarami.Miała słuszność kobieta,której skargi nie chciałem kiedyś wysłuchać do końca: zawołała, że jeśli nie mam czasu jejwysłuchać, nie mam czasu rządzić.Przeprosiłem ją, i nie dla czystej formy.A przecież czasubrak: im bardziej się cesarstwo powiększa, tym bardziej rozmaite dziedziny władzy majątendencję do koncentrowania się w rękach najwyższego urzędnika; ten śpieszący się człowiekz konieczności musi zdawać na innych część swoich zadań; jego geniusz będzie corazbardziej polegał na umiejętności otaczania się ludzmi, na których może liczyć.Wielkązbrodnią Klaudiusza czy Nerona było, że przez lenistwo pozwolili, by ich wyzwoleńcy iniewolnicy przywłaszczali sobie te role agentów, doradców, rzeczników władcy.Duża częśćmego życia i moich podróży była poświęcona wybieraniu szefów siatki nowej biurokracji,kształceniu ich, dobieraniu możliwie rozumnie talentów do zajęć, otwieraniu pożytecznychmożliwości zatrudnienia dla tej klasy średniej, od której jest zależne państwo.Widzęniebezpieczeństwo tych cywilnych armii: streszcza się w jednym słowie - rutynizacja.Temechanizmy zmontowane na stulecia paczą się, jeśli ich nie pilnować; do władcy należyustawiczne regulowanie ich ruchu, zapobieganie zużyciu albo naprawianie zużycia.Aledoświadczenie uczy, że pomimo naszej największej pieczołowitości w dobieraniu sobienastępców cesarze przeciętni będą zawsze najliczniejsi i że w każdym stuleciu panujenajmniej jeden obłąkany.W czasie kryzysu te dobrze zorganizowane biura będą mogły nadalzajmować się najważniejszym, wypełnić interregnum, dosyć długie niekiedy, między jednymwładcą rozumnym i drugim władcą rozumnym.Niektórzy cesarze ciągną za sobą orszakibarbarzyńców powiązanych za szyje, nie kończące się pochody zwyciężonych.Elitaurzędników, której utworzenie przedsięwziąłem, jest moim orszakiem, nieco innym.Radacesarska: to dzięki tym, którzy do niej wchodzą, mogłem wyjeżdżać z Rzymu na lata i wracaćtam tylko w przejezdzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Kraszewski Józef Ignacy Jaszka, Orfanem zwanego, żywota i spraw pamiętnik
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 4 Mrok
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 1 Przebudzenie
- L.J.Smith Pamiętniki Wampirów 07 Dusze cieni
- de Gaulle Charles Pamiętniki wojenne 1940 1941(1)
- Prof. Szczepan Pieniazek Pamietnik Sadownika
- Barbara Dawson Smith Pamiętniki księżnej
- Zapolska Gabriela Z pamiętników młodej mężatki
- Meg Cabot Pamietnik Ksiezniczki 3. Zakoch
- Personality Disorders Mario Maj
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvm.keep.pl