[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tymczasem studia szły swoją drogą.Jeśli chodzi o botanikę, to wyżywałem się zwłasz-cza na ćwiczeniach i wycieczkach z zakresu systematyki roślin.Tak zapalczywie się uczyłem, żemogłem rozpoznać znacznie więcej gatunków roślin niż większość studentów.Dr Krupko prosiłmnie często o zebranie i przywiezienie na ćwiczenia niektórych świeżych okazów roślin.Mo-głem to robić beż kłopotu, bo mieszkałem pod Warszawą i dojeżdżałem codziennie na Uniwersy-tet.Miałem w związku z tym pewnego razu przykre zdarzenie.Jest taka roślina - mącznica - nazywająca się po łacinie bardzo pięknie Arctostaphylosuva ursi, podobna do borówki brusznicy, o liściach wiecznie zielonych.Nie jest tak pospolita jakborówka, ale wiedziałem, że rośnie tu i ówdzie na piaszczystej glebie w zagajnikach sosnowychmiędzy Radością a Międzylesiem.Dr Krupko prosił, abym mu przyniósł parę okazów tej roślinyna najbliższy poniedziałek.Powinienem zerwać je w niedzielę, ale zapomniałem o tym.Wstałem więc w poniedziałek bardzo rano, chyba o czwartej.Było już widno, jak to wpołowie maja.O tej porze młode sosenki są mokre od rosy, więc włożyłem na siebie jakieś naj-gorsze łachy, żeby dobrego ubrania nie zniszczyć.Chodzę po zagajniku, pochylony, wypatrujęmojej mącznicy, aż tu przed sobą słyszę ostry głos  Stój.Wyprostowuję się i widzę przed sobąpolicjanta mierzącego do mnie z rewolweru. Czego tu szukasz? - woła.Byłem tak zdumiony i 51przerażony, że jedynymi słowami, jakie zdążyłem z siebie wyrzucić, były:  Arctostaphylos uvaursi.Otrzymałem błyskawiczne pchnięcie lufą rewolwerową w pierś. Odwróć się ! Ręce dogóry! - pada komenda.Po pośpiesznej rewizji znowu uderzenie, tym razem kolbą rewolwerowąw plecy. Naprzód marsz! Ręce trzymaj do góry! Zrobiłem kilka kroków, odzyskałem wreszciemowę i próbuję coś powiedzieć, ale nowy cios w plecy i dodane:  Jeszcze jedno słowo, a za-strzelę, jak psa, ty s.synu! Drżąc ze strachu, ociekając potem, z rękami ciągle trzymanymi dogóry, a nie wiedziałem wtedy, że mogłem je założyć na głowę, maszerowałem przed siebie.Naszczęście nie daleko.Doszliśmy na polankę, na której zebrał się sztab policyjny.I tam się wszystko wyjaśniło.Poprzedniego wieczora pewien młody mieszkaniec Radościwpadł w szał, zastrzelił przodownika policji, który romansował z jego żoną, podobno bardzozasłużonego, postrzelił jakiegoś księdza i jeszcze dwie osoby, a sam uciekł do lasu.Zgromadzo-no silne oddziały policji i zaczęło się przeszukiwanie okolicznych lasów.Policjant, który mniespotkał i usłyszał  Arctostaphylos uva ursi nie miał żadnych wątpliwości, że udało mu się takłatwo wariata złapać.Na szczęście był na polance miejscowy policjant, który mnie znał, potwier-dził, że jestem normalny i puszczono mnie do domu, dodając do asysty innego policjanta, abymnie jakiś patrol znowu po drodze nie schwytał.Spózniłem się na ćwiczenia poranne, ale dr Krupko łatwo mi wybaczył kiedy opowie-działem, co się mi przydarzyło, a studenci odrabiający ćwiczenia, nazwę mącznicy po łaciniezapamiętali na długie lata.W gmachu dawnej Szkoły Głównej w Katedrze Botaniki Ogólnej odrabialiśmy ćwiczeniaz anatomii roślin pod kierunkiem doc.Skupieńskiego, który po wojnie kierował Katedrą Botanikina Uniwersytecie Aódzkim.Na codzień botanicy posługują się łacińskimi nazwami roślin, bo tesą zawsze jednakowe, podczas gdy nazwy polskie mogą być różne.Tak więc roślina noszącałacińską nazwę Vaccinium myrtillus znana jest w Krakowie pod nazwą czernicy, a w Warszawiepod nazwą czarnej jagody.Ci z nas, którzy przyszli na studia po gimnazjach humanistycznychnie mieli z nazwami łacińskimi trudności, ale biedniejsi byli studenci po klasach matematyczno-przyrodniczych, gdzie łaciny nie uczono.Oto co zdarzyło się na egzaminie z anatomii roślin u doc.Skupieńskiego.Ustawił w pra-cowni na stole jedenaście mikroskopów, pod każdym z nich tkankę studiowanej przez nas rośli-ny.Wzywał pojedynczo, prosił zajrzeć do jednego z mikroskopów i powiedzieć, co tam jest.Mówiło się więc, że jest to Zea mays, czyli kukurydza, albo Aristolochia sipho, czyli kokornak iopisywało się wystawiany tam przekrój tkanki.Na korytarzu przed drzwiami zorganizowała sięjuż  giełda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki