[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale gdytylko usiedliśmy, zorientowałem się, że wybór był niemądry.Wystarczyło mi jednospojrzenie na twarze dziewcząt, by zrozumieć, że robią to dla mnie, żeby mi sprawićprzyjemność, podczas gdy ja myślałem, że ja robię to dla nich.Wszyscy troje czuliśmy sięskrępowani, ale jakoś przebrnęliśmy przez trzy daniową kolację, grzecznie rozmawiając iprzeżuwając, podczas gdy pod nami przesuwało się miasto.W pewnym momencie, pomiędzygłównym daniem a deserem, dziewczęta przeprosiły i poszły do toalety, a ja zostałem przystole sam.Patrzyłem na morze, gdzie nieco na prawo wyrastał z wody idealnie symetrycznystożek Rangitoto Island, a żaglówki wpływały i wypływały w niekończącej się paradzie.Waiheke usadowiła się dalej na prawo, zlewając się z zarysami innych wysp spowitychcałunem podwieczornej mgły.Spoglądałem na miasto, myśląc o tym, że przez prawieosiemnaście lat było moim domem, a jednak z tej perspektywy, z wysoka, wydawało siędziwnie obce.Nagle uzmysłowiłem sobie, że nigdy nie zagościło w pełni w mojejświadomości jako moje stałe miejsce zamieszkania.Kiedy się odwróciłem, dziewczęta zajęte poważną rozmową właśnie zmierzały domnie przez salę.Zledziłem je spojrzeniem i gdy usiadły przy stoliku, uznałem, żerozmieszczenie jest odpowiednie.Dziewczęta razem po jednej stronie, a ja po drugiej.Uświadomiłem sobie, że znaczna część życia Mimi przestaje być mi znana.Gdy się pochylałyze śmiechem, ich włosy mieszały się, opadając na ramiona, ciemne włosy Mimi i jasneCharlotty.Po kolacji odwiozłem je do domu Charlotty w Ponsonby.Pomachały do mnie, dwieszczupłe ciemne postacie w drzwiach, podświetlone od tyłu, i ogarnął mnie smutekpomieszany z poczuciem ulgi.I winy.Winy, ponieważ odjeżdżałem, i to odjeżdżałem zuczuciem ulgi.Teraz z perspektywy czasu wydaje się to absurdalne.Co wtedy wiedziałem owinie?W drodze powrotnej usiadłem na promie na górnym pokładzie i patrzyłem, jak miastostopniowo odsuwa się w tył.Było widno, nie zapadła jeszcze całkowita ciemność, choć wmiarę jak zmrok gęstniał, coraz widoczniejsze stawały się miejskie światła.Na górnympokładzie nie było żadnych innych pasażerów i czułem się tak, jakbym samotnie dryfował namorzu.W domu błąkałem się po nieruchomej przestrzeni, nagle uświadamiając sobie każdyjej rys.Przypominało mi to dziwne wrażenie, gdy po raz pierwszy słyszałem szwedzki jakojęzyk obcy, a nie jako fizyczną cząstkę mnie samego.Rytmy, dzwięki - wyraznie słyszałemkażde poszczególne słowo, ale tak, jakbym słuchał jakiejś nieswojej muzyki.Na dwóchróżnych płaszczyznach równocześnie.Z jednej strony czysta ogólna przyjemność, arównocześnie naukowa ocena, wsłuchiwanie się w każdy pojedynczy dzwięk, oddzielanie irozszczepianie, ważenie.Nigdy na serio nie zacząłem uczyć Mimi szwedzkiego, może dlatego, że sammusiałem przyswoić sobie angielski.A może dlatego, że chciałem stworzyć nowy kontekstdla mojego życia i dla życia mojej córki.Nasz wspólny nowy język był zaporą przedprzeszłością.Być może z tego samego powodu matka nigdy nie mówiła do mnie po polsku.Widzęteraz, że te nagłe i całkowite porzucenia naszych ojczystych języków rozrywały komunikacjęmiędzy pokoleniami, rodząc błędne wyobrażenia, półprawdy; może nawet zrodziły kłamstwa.Moja matka wychowywała mnie w milczeniu i ja to samo zrobiłem córce.Nasze istnieniapowstawały bez historii, niczym domy bez fundamentów.Nigdzie nie należeliśmy.I oto mójfizyczny dom, jedyny stały dom, jaki kiedykolwiek stworzyłem, jakby się osuwał, oddalał.Równocześnie stawał się wyraznie widoczny, niczym język przyswojony w wieku dojrzałym:zrozumiały, piękny, ale niezupełnie mój.Nie bardzo wiem, dlaczego dotarło to do mnie akurat tego dnia, gdy stałem na tarasie,obserwując zachód słońca.Nie było w tym nic wyjątkowego; często zabierałem Mimi iCharlotte na kolację do miasta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Howard Linda Saga rodu Mackenziech 03 Barrie, zielonooka
- Linda Francis Lee Diablica W Klubie Kobiet
- Miller Linda Lael miałe posunięcie
- W pajeczynie klamstw Miller Linda Lealin
- Howard Linda Doć już łez
- W dalekim kraju Holeman Linda
- Davies Linda Diamentowa gra(1)
- Linda Holeman Ptaszyna
- Chuck Wendig Miriam Black 01 Drozdy. Dotyk przeznaczenia
- § Olsson Linda Niech wieje dobry wiatr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ko7ko7ko7.htw.pl