[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli ktoś takimiałby kogokolwiek śledzić, w dodatku w aucie bez jednego światła, to jest też najgorszymśledzącym na świecie. Skrzywiła się zabawnie. Właściwie, jeśli się nad tym chwilęzastanowić, to mógł być ten sam gość, ale co z niego za gość? Raczej ostatnia pierdoła. Jeżeli zabił Williama, nie taka znowu pierdoła. Trudno się sprzeczać przyznała Katie gładko. Jeżeli zabił Williama, zasłużyłna medal. Rozdział 16Jill zaparkowała na ciemnym podjezdzie i wyłączyła silnik.W drodze do domu niewidziała ani jednego ślepika i zaczynała skłaniać się ku przekonaniu, że Katie miała rację codo paranoi.Wysiadła z auta, odetchnęła chłodnym nocnym powietrzem, wilgotnymod deszczu, zatrzasnęła drzwiczki i popatrzyła na koniec ulicy, gdzie nie tak dawno widziałaczarnego suva.Musiała się chwilę zastanowić.Po raz pierwszy zobaczyła suva przed domem Bakerów, ale oni przecież nie mieli takiegosamochodu.Nie myśląc, co robi, przeszła pod ich ogrodzenie.W oknach domu zbudowanegow stylu holenderskim jarzyły się światła, a przez zasłony w salonie mrugał telewizor, więcśmiało podeszła do drzwi i głośno zapukała.Po chwili w progu stanęła Janet Baker, miłastarsza pani o twarzy jak księżyc w pełni. Dobry wieczór odezwała się Jill przepraszam, że przeszkadzam& Nie przeszkadzasz przywitała ją sąsiadka z uśmiechem. Co tam u ciebie,kochanieńka? Chciałam zapytać, czy wczoraj wieczorem, w czasie burzy, był u was ktoś, kto jezdziczarnym suvem.Widziałam taki samochód przed waszym domem. Nie, nie& Janet ściągnęła brwi i pokręciła głową. Nie mieliśmy wczorajżadnych gości.Byliśmy w domu sami. A nie wiesz może, czy był ktoś u DiLoriosów albo u Jacksonów? Nie mam pojęcia, kochanieńka. Rozumiem, dziękuję.Jeszcze raz przepraszam za zawracanie głowy.Dobrej nocy.Zeszła ze schodów pogrążona w myślach.Szybko wywnioskowała, że kwestiasamochodu nie ma większego znaczenia.Wróciła pod swój dom, zabrała z auta kartonz laptopem oraz dokumentami Williama, zatrzasnęła drzwiczki na dobre i skierowała siędo wejścia, żonglując torebką i pudłem, by wyciągnąć klucze, i oczywiście akurat wtedyodezwała się komórka.Sygnał zapowiedział Megan. Jasna żeż&Weszła do domu przy akompaniamencie jednego z przebojów Lady Gagi, odstawiłapudło na stolik przy wejściu i dopiero wtedy sięgnęła po telefon.Wyjmując go, wdusiłaprzycisk umożliwiający odebranie rozmowy. Cześć, słoneczko, jeszcze nie jesteś w domu? Nie, zostałam u Courtney.Mogę u niej przenocować? Znowu?Przysiadła na krześle.Od razu znalazł się przy niej Pulpet i merdając radośnie ogonem,trącił nosem karton, w którym na papierowym talerzu zawiniętym w folię spożywcząznajdowały się placki. Wiem, że długo u niej siedzę, ale jeszcze nie skończyłyśmy tego projektuz angielskiego. A co to właściwie za projekt? W tle Jill słyszała telewizor. Przerabiamy Romea i Julię i mamy się nauczyć odgrywać scenę, więc musimyćwiczyć we dwie, ja jestem Julią. Ile wam to jeszcze zajmie? Nie wiem, mamo& ! odparła Megan z ostentacyjnym zniecierpliwieniem.Jill nie drążyła tematu. To może wróć, jak skończycie? Przywiozę cię, wystarczy, że zadzwonisz. Dlaczego nie mogę zostać? Rodzice Courtney są w domu. Stęskniłam się za tobą, kochanie.Masz za sobą sporo przejść, troszkę się o ciebiemartwię. Nic mi nie jest sapnęła Megan.W tle dał się słyszeć niewyrazny głos Courtney.Jill postanowiła spróbować z innej strony, chociaż dni, kiedy można było przekupićMegan smakołykami, dawno odeszły w przeszłość.Pizza i bajgle przestały odgrywać rolę kartyprzetargowej. Mam świeże placki ziemniaczane& Zaraz, chwileczkę, czy ty przypadkiem nie maszjutro zawodów? Tak, mam, ale wyśpię się porządnie, obiecuję. Dobrze wobec tego, możesz zostać u Courtney, tylko niech ci to nie wejdziew nawyk. Dzięki.Mama Courtney zawiezie nas na basen.Podrzucisz mi worek ze strojem?Będzie mi potrzebny na dwunastą.Aha, i jeszcze jedno.Zamówiłaś mi tę książkędo opracowania?Kompletnie zapomniała. Jeszcze nie, ale zaraz ją kupię.Na kiedy ci potrzebna? Na poniedziałek.Courtney wszystko kupuje w sieci, w dodatku sama, z iPhone a.Dlaczego ja nie mogę? Bo nie masz iPhone a. Zabawne jak nie wiem co.Jill uśmiechnęła się do siebie. Kupię ci tę książkę, kochanie. Dzięki.Muszę kończyć.Buziaki, musiu, pa! Do jutra, kochanie, śpij dobrze, moja maleńka.Rozłączyła się, odłożyła aparat na stół i pogłaskała Pulpeta po kosmatym łbie.Ogon,rzecz jasna, natychmiast poszedł w ruch.Dziwne, że Sam nie przyszedł się przywitać.Swoją drogą, winna mu była przeprosiny.Wstała, przeszła do salonu i tam go znalazła.Spał na kanapie.Na piersiach miałotwartą książkę, a okulary zsunięte na czoło tak wysoko, że między motylkami utrzymującymije na nosie teraz sterczała kępka szpakowatych włosów.Z włączonego telewizora dobiegałyprzyciszone dzwięki.Niespodziewanie Jill ujrzała oczyma wyobrazni scenę odmalowaną przez Abby: martwyWilliam leżący w łóżku przed włączonym odbiornikiem telewizyjnym. To nie były jego leki.Podrzucił je morderca.Zadrżała bezwiednie.Przeszła do kuchni.Tam obdarowała Pulpeta kawałkiem placka, a resztę wstawiłado lodówki.Wróciła do holu, zabrała stamtąd karton z laptopem i dokumentami Williama,zaniosła wszystko do kuchni, postawiła na wyspie i zaczęła przeglądać zawartość pudła.Na wierzchu leżała żółta teczka oznaczona naklejką z napisem Inf.medyczne.W środku Jill znalazła wyniki badań krwi Williama, wszystkie w granicach normy.Odnotowano, że pacjent przyjmuje regularnie crestor, dziesięć miligramów, oraz Co Q 10,suplement diety powszechnie stosowany w razie podwyższonego poziomu cholesterolu.Niebyło żadnej wzmianki na temat leków recepturowych, z czego należało wnioskować, że albotakich nie przyjmował, albo skłamał w wywiadzie.Poza żółtą teczką w kartonie były tylko stare rachunki, więc dość szybko zamknęłapudło i podłączyła laptop do gniazdka zamontowanego pod blatem wyspy.Spędziła przykomputerze godzinę i nie znalazła w nim niczego szczególnego.Była tam korespondencjaelektroniczna z kolegami od golfa, z Abby i Victorią, z Neilem Straubem oraz kilkomakobietami, posty na różnych blogach, artykuły, linki do YouTube, w kalendarzu zaznaczonoplanowane spotkania przy golfie i umówione kolacje.Najistotniejsze w tym wszystkimwydawały się e-maile, głównie ze względu na to, czego w nich brakowało.Nie byłomianowicie ani słowa na temat jakichkolwiek inwestycji, które mogłyby zapewnić wpływyśrodków na opłacenie domu, utrzymanie odpowiedniego poziomu życia oraz na potrzebydziewcząt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Smith Lisa Jane Wizje w mroku 01 Tajemnicza Moc
- Smith Lisa Jane Tajemny kršg 1 Inicjacja. Zakładniczka
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 4 Mrok
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 1 Przebudzenie
- Nie chcesz wiedzieć Jackson Lisa
- Lisa Gardner Trzecia ofiara
- Lisa Jackson Nie chcesz wiedzieć
- Lisa Gardner Druga córka
- Lisa Henry The Island c
- Jackson Lisa Intymnoć
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl