[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milczenie przerwał kapitan Whittefield. Dziękuję pani, pani Link.Już po raz drugi pospieszyła paniz ratunkiem. Odwrócił się w stronę końca stołu. I panu,pastorze, za to, że jeszcze raz zebrał pan nas wszystkich razem, nimprzyjdzie nam się rozstać. Spojrzał na kapitana Linka. A panui pańskiej żonie, kapitanie, za ocalenie życia naszemu synowi ja i mojażona wdzięczni będziemy dozgonnie. Ponieważ nasze dzieci są już dorosłe i założyły własne rodzi-ny odparła Eleanor Link czas spędzany na pokładzie często namsię dłuży.Pański syn rozjaśnił nam te dni.Dziś, kiedy spoglądamywstecz, wydaje nam się, że upłynęły zbyt szybko. John sprawiał radość nam i całej załodze włączył się kapitanLink. Niech go pan poprosi, żeby odtańczył zuluski taniec, któregonauczył się w Afryce Południowej, i powtórzył, co sądził o pierdnikach. Teodorze! zganiła go z udawaną surowością pani Link, poczym już z uśmiechem dodała: Zapakowałam kuferek książek,które chłopcy powinni przeczytać w drodze powrotnej do domu.Johnmówił mi, że odwiedza z Mungiem tutejszą kolonię orientalną i żeMung uczy go japońskiego. To prawda potwierdził kapitan Whittefield. A Johnw rewanżu szlifuje jego angielszczyznę.Wszyscy wybuchnęli śmiechem.Kapitan Link zabębnił palcami w stół. Słuchajcie, to świetny pomysł! Jeszcze nigdy nie spotkałembiałego, który by znał japoński. Kiedy Japończycy otworzą w końcu drzwi na świat, pański syn122ze swoją znajomością japońskiego będzie dla Ameryki nieocenionymskarbem zauważył wielebny Damon. Chłopcy mają przed sobą niemal cały rok na pokładzie nawspólną naukę powiedział kapitan Whittefield.- Jeśli John zdołaopanować ten język, to gdy za kilka lat stanie przed komisją kwalifi-kacyjną w Annapolis, zostanie z pewnością potraktowany ze specjal-nymi względami.Kapitan Link odsunął krzesło od stołu i wstał. Panowie, zechciejcie nam wybaczyć.Muszę dopilnować załadun-ku i zrobić przegląd maszyn, a przede wszystkim upewnić się, czy mojazałoga nie zeszła aby z tego świata.Potrwa całą wieczność, nimwypocą z siebie to, co tu wyżłopali.Kapitan Whittefield wstał także i obszedł stół z wyciągniętą ręką. Nie ma takich słów, które byłyby w stanie wyrazić mojąwdzięczność.Uratowaliście państwo życie mojemu synowi i nakłoniliś-cie mnie do zaadoptowania półsieroty z obcego, dalekiego kraju.Dziękuję. Pochylił się nad panią Link i pocałował ją w czoło.Niech was Bóg błogosławi.John Whittefield i Mung tak bardzo pragnęli się jak najlepiej poznać,że wkrótce zupełnie zapomnieli o dzielących ich różnicach rasowych,już na pierwszy rzut oka uderzających każdego nieznajomego.Johnmiał jasnoblond włosy, niebieskie oczy, pełne, szerokie usta osadzonenad silnie umięśnioną szczęką i był o pełne trzy cale wyższy od o wieleszczuplejszego, smagłego Japończyka.Widywano ich stale razem.Wspólnie uczyli się, wspólnie łowili ryby, wspólnie spędzali wieleradosnych godzin wśród wyspiarzy, ucząc się od nich pływaniahawajskim stylem i ślizgania na desce po falach.Podczas wizyt w kolonii orientalnej Mung stwierdził, że przy-rządzane tam proste potrawy są równie pyszne jak w domu, a gorącekąpiele równie cudowne.Niestety, od mieszkańców kolonii niewielemożna się było dowiedzieć.Prości, niepiśmienni ludzie, nie mielipojęcia o polityce, handlu i geografii Japonii.Cała ich wiedza o krajuojczystym ograniczała się do rodzinnych wiosek.John zmuszał się dojedzenia surowych ryb, nie dogotowanych warzyw i mdłego ryżu.Siłąwoli powstrzymywał się, żeby nie wyskoczyć z kotła wrzątku zwanegojapońską łaznią, pamiętając o ostrzeżeniu Munga, że w ten sposóbstraciłby twarz w oczach każdego Japończyka.Kapitan Whittefield polecił chłopcom wyznaczyć sobie stałe godzinynauczania się nawzajem języków.Mung i John zaczęli się rozglądać zajakimś cichym, chłodnym zakątkiem, gdzie mogliby się pouczyć i niezapaść natychmiast w drzemkę od usypiającego upału.Na małej,123porośniętej mchem plaży, nad brzegiem ocienionego drzewami jeziorka,które zasilał spływający ze zbocza góry strumyk, natknęli się na dwiemłode Hawajki myjące warzywa.Kiedy podeszli bliżej, dziewczyny,ubrane tylko w króciutkie spódniczki mało, podniosły się z kolanukazując młode, jędrne, sterczące piersi.Poszeptały sobie coś na uchoi zachichotały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Peter Berling Dzieci Graala 01 Dzieci Graala
- Marlowe Mia Dotyk złodziejki 01 Dotyk złodziejki
- Brockway Connie Niebezpieczny kochanek 01 Niebezpieczny kochanek
- Carla Neggers Tessa z Somerville 01 Tessa z Somerville
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
- Prawo rodzinne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wasabi.xlx.pl