[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W istocie była to kolejna katastrofa.Kiedy przeczytał kilka zdań, ugięły siępod nim nogi tak, że musiał usiąść.Z żalem zawiadamiam o śmierci lorda Killrenana, który został zamordowanywczoraj na pokładzie swojego statku.Najszczersze kondolencje.List w drodze.Forbes, kapitan Roberta-Bruce'a.Aldo bez słowa podał telegram markizie, która uniosła brwi ze zgrozą.- Jak to? I on również?.Tak jak twoja matka.Kto mógł tego dokonać?- Być może dowiemy się tego z listu kapitana.Dobrze pani zrobiła, Mino,przyjeżdżając do Paryża! Dziękuję.Proszę spokojnie wypić herbatę.Tymczasemja idę się przebrać.Aldo mówił nieskładnie, gdyż chciał jak najszybciej zostać sam, by dać upustpowstrzymywanym łzom po stracie tego nieocenionego i życzliwego człowieka.Stary i wierny przyjaciel rodu, zakochany w księżnej Izabeli, dołączył do niej naRLT drodze, gdzie przemoc zbyt często zadaje cios niewinności.Może był terazszczęśliwy?.%7łycie bez ukochanej księżnej, obiektu jego jedynej miłości, musia-ło mu ciążyć jak ołów.Siedział pogrążony w myślach na brzegu łóżka, zapomniawszy odkręcić ku-rek w wannie.Ta śmierć była dla niego zbyt bolesna i przygnębiająca, leczwkrótce odkrył, że również stawia przed nim niełatwe zadanie.Bransoleta księż-niczki Mumtaz Mahal nie została jeszcze sprzedana.Zgodnie z prawem Aldo zo-stał spadkobiercą lorda.Lecz życzeniem starego Killrenana, które jeszczebrzmiało w jego uszach, było:  Niech pan ją sprzeda, komu chce, byle nie które-muś z moich współziomków!".Wtedy nie zrozumiał woli lorda, lecz teraz, przy-pomniawszy sobie śliczną twarz Mary Saint Albans podczas aukcji klejnotówksiężnej Apraksyny, trawioną przez zachłanność i na koniec wykrzywioną wkonwulsjach wściekłości, zrozumiał zamiary lorda Killrenana.Należało jak najszybciej znalezć chętnego, sprzedać bransoletę i wysłać pie-niądze do notariusza.Przez chwilę pomyślał o Ferralsie: ta olśniewająca ozdobawyglądałaby idealnie na nadgarstku Anielki! Na nieszczęście sir Eryk równieżbył Anglikiem, chociaż został naturalizowany we Francji, a zatem należało gowykluczyć.Potem pomyślał o wiecznym nieobecnym: przebogatym MoritzuKledermannie.Dla takiego jak on kolekcjonera klejnot ten byłby czymś niezwy-kłym, ale myśl, że zdobiłby Dianorę, tę zachłanną i nieczułą Dianorę, była nie dozniesienia.Ta kobieta nie zasługiwała na taki dowód miłości.W końcu przyszło mu do głowy, żeby samemu kupić klejnot, tym bardziej żeodczuwał taką pokusę, kiedy sir Andrew przekazał mu bransoletę.Aldo, zadowolony z rozwiązania, które łączyło jego poczucie obowiązku zprzyjaznią z lordem Killrenanem i szacunkiem dla legend, zszedł na kolację, poktórej, przy zamkniętych drzwiach i pod nieobecność Marii An-dżeliny przeby-wającej w kościele na adoracji, odbył z ciotką i Miną swoistą naradę wojenną.RLT Markiza zgodziła się chętnie na przechowanie  skarbu rodzinnego", lecz Minanie rozumiała powodu postoju w Paryżu.- Mam nadzieję, że pan wraca do domu? - spytała pracodawcę.- Czy nie naj-prościej byłoby, żeby pan sam go zawiózł do Wenecji?- Niewątpliwie, ale ja nie wyjeżdżam natychmiast, Mino.Nie mogę wrócić,nie wiedząc, co się stało w zamku, i opuścić mego przyjaciela yidal-Pellicorne^.Natomiast chyba zmienię miejsce zamieszkania.Przypuszczam, ciociu Amelio -dodat - że wkrótce rozpoczniesz letnią eskapadę?- Och, to nic pilnego! Dopóki u mnie zostaniesz, nie ruszam się z miejsca! Too wiele bardziej zabawne, niż granie w bezika lub domino z wiekowymi rówie-śnicami!- Dziękuję cioci! Muszę przyznać, że słowa cioci sprawiają mi przyjemność.- Jeśli dobrze rozumiem, muszę wracać sama - żachnęła się młoda Holender-ka.- W takim razie nic prostszego: to ja zawiozę szafir do domu.Niech mi pantylko powie, gdzie mam go schować.- Mina ma rację, Aldo - przerwała markiza.- Im szybciej pozbędziesz się sza-firu, tym lepiej dla wszystkich! Zwłaszcza że jeśli Ferrals dowie się przypad-kiem, iż jego  talizman" znowu go opuścił.- Niewątpliwie, lecz jak powierzyć tę istną laskę dynamitu młodej, samotnejkobiecie udającej się w tak długą podróż?- Ależ, proszę pana - wtrąciła się Mina z cieniem uśmiechu.- Niechże panwreszcie spojrzy prawdzie w oczy! Czy jeszcze do niedawna nie miał mi pan zazłe mojego sposobu ubierania się?- Niczego pani nie zarzucałem! Dziwiłem się jednak, że w pani wieku.- Nie wracajmy do tego! Niech mi pan jednak powie, kto by się domyślił, żew bagażach kogoś, kto wygląda jak.angielska guwernantka - to są chyba pań-RLT skie słowa? - bezbarwnej i nierzucającej się w oczy, znajduje się królewski klej-not? Myślę, że nie znajdzie pan lepszego ode mnie posłańca!Po tych słowach, nie czekając na odpowiedz, Mina wstała, prosząc, by po-zwolono jej udać się na spoczynek.- Wspaniała dziewczyna! - westchnęła markiza, patrząc za wychodzącą.- Odkiedy ją poznałam, podczas mojego ostatniego pobytu u ciebie w zeszłym roku,myślę, że miałeś szczęście, trafiając właśnie na nią.- To nie ja na nią trafiłem, to zasługa losu.Dobrze ciocia wie, że mimo iż jąwyłowiłem z rio dei Mendicanti, do której ją niechcący wrzuciłem.- Pamiętam.Lecz ona powiedziała przed chwilą coś, co mnie uderzyło: bez-barwna i nierzucająca się w oczy.A czy chociaż raz przyjrzałeś się jej dokładnie?- Oczywiście, ponieważ czyniłem uwagi na temat jej stroju.- Chyba się nie rozumiemy.Chciałam przez to powiedzieć, czy naprawdę sięjej przypatrzyłeś? Na przykład, czy choć raz widziałeś ją bez okularów?Morosini pomyślał przez chwilę i pokręcił przecząco głową.- Na Boga, nie! Nawet kiedy wpadła do kanału, udało się jej utrzymać okularyna nosie! Dlaczego ciocia o to pyta?- %7łeby sprawdzić, do jakiego stopnia interesujesz się nią.Przyznaję, że ubierasię bez gustu i że jej bryle nie mają wdzięku, ale dobrze ją obserwowałam dzi-siejszego wieczoru.-No i.?- No i, wystaw sobie, mój chłopcze, że gdybym była mężczyzną, chciałabymsprawdzić, co znajduje się pod tymi szatami kwakierki i tymi binoklami! Wierzmi, że mogłaby cię spotkać miła niespodzianka!Nagłe wejście Marii Andżeliny przerwało rozmowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki