[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba jesteśmy teraz kwita.- Nie da się naprawić błędów przeszłości - wyszeptała Leigh, niepodnosząc wzroku.- Nie.I teraz nawet nie zamierzam próbować.Teraz.mamnadzieję zacząć coś od nowa.- Ujął Leigh pod brodę i zmusił, żeby naniego spojrzała.- Przez całą drogę do Raleigh, a potem do Charlotte,myślałem tylko o tobie.Chciałem ci powiedzieć.Może nie potrafię198RStego w pełni okazać, ale.ale moje uczucie do ciebie.nic się niezmieniło.I bardzo chciałbym wiedzieć, co myślisz o tym wszystkim.- Sama nie wiem, Spencer.- Urwała, widząc rozczarowaniemalujące się na jego twarzy.Wyraznie oczekiwał czegoś więcej.- Zadużo się ostatnio dzieje i za szybko.Trudno za tym wszystkimnadążyć, a tym bardziej to ogarnąć.- Nigdy nie przestałem cię kochać, Leigh.Nawet nie wiesz, coczułem, wracając na wyspę tamtego wieczoru, kiedy widziałaś mniepod twoją stancją.Byłem przekonany, że nie mam po co żyć.%7łe niespełni się to, o czym marzyłem przez dwa lata naszej znajomości.Krew napłynęła Leigh do twarzy.Splotła z całych sił dłonie podstolikiem.Spencer wstał, podniósł ją z krzesła, objął i wymruczał doucha:- Odmieńmy nasze życie.Teraz.- Otarł się policzkiem o jejwłosy, wdychając woń soli morskiej i jaśminowego szamponu, apotem spojrzał jej w oczy.Leigh ujęła w dłonie jego twarz.- Tysiące razy torturowałam się tą fantazją - szepnęła i ich ustazłączyły się w długim pocałunku.Pózno w noc, kiedy odpoczywali po którymś z kolei zbliżeniu,opowiedziała Spencerowi o niespodziewanej wizycie Janet Bradley.Spencer leżał obok, wtulony w nią, oparty policzkiem o jej nagieramię.Kiedy skończyła, odwrócił ją do siebie.Twarz miała bladą w księżycowej poświacie sączącej się przezotwarte okno.199RS- Myślisz, że to naprawdę twoja matka? - spytał.Leighwestchnęła.- Nie wiem, Spencer.Wie o mnie rzeczy, których inaczejwyjaśnić się nie da.- Na przykład jakie?- Po pierwsze, kocyk.Wie również sporo o rodzinie taty - żeosiedlili się tutaj na początku dziewiętnastego wieku.Wiedziała, żerodzice mojej mamy pochodzili z kontynentu.- A nie mogła się tego dowiedzieć od kogoś z miejscowych?- Trudno powiedzieć.Nie potrafię tego wyjaśnić.Takprzekonująco opowiadała o adopcji.- Może ma bujną wyobraznię.- Ale po co miałaby to wszystko zmyślać? Co by jej przyszło zpodawania się za moją matkę? Przecież nie jestem bogata, ani nic ztych rzeczy.- Masz ten dom.- Domem wcale się nie interesowała.- Dlaczego skontaktowała się z tobą dopiero teraz? Jak totłumaczyła?- Powiedziała, że ten artykuł wzbudził w niej na nowo nadzieję,którą dawno utraciła.Dała za wygraną, kiedy nie dostała odpowiedzina swój list.- Jaki list?- Napisała do Ośrodka Adopcyjnego tuż przed moimiczternastymi urodzinami, że chce nawiązać kontakt z moimi200RSprzybranymi rodzicami, a Ośrodek Adopcyjny zwrócił się dorodziców z pytaniem, czy wyrażają na to zgodę.Znalazłam to pismow sypialni mamy.Nie mówiłam ci?- Nie.- Gdyby Mary Ann o mnie nie napisała, Janet by się tu niepojawiła.- Masz rację.Ale nadal wydaje mi się to bardzo dziwnymzbiegiem okoliczności.I właściwie nie masz żadnego dowodu.- Dowodem jest to, co mi podpowiada serce, Spencer.Gdybyświdział wyraz jej twarzy, kiedy zobaczyła ten kocyk.Spencer musnął ustami jej kark.- Uhm - zamruczał.- Chciałbym zobaczyć wyraz twojej twarzy,kiedy zacznę robić to, co mi właśnie przyszło do głowy.Połaskotał ją czubkami palców po szyi i zaczął sunąć nimi wdół.Zmiech Leigh przeszedł szybko w zdyszany szept rozkoszy.201RS11- Pobudka!Jęknęła i przekręciła się na plecy.Uchyliwszy jedną powiekę,ujrzała nad sobą twarz Spencera.- Litości! - wymamrotała błagalnie.- Już nie mogę.Uśmiechnąłsię szeroko.- Ja też.Nie mam już dziewiętnastu lat.- Dzięki Bogu.- Co to miało znaczyć? Leigh rzuciła w niego poduszką.- Bo inaczej spędzilibyśmy tu cały dzień, a ja mam robotę.Wyprostował się, zapiął dżinsy i schylił się po leżącą napodłodze koszulę.- Nie da się ukryć? - Wskazał ruchem głowy na drzwi.Leigh uniosła się na łokciach.- O czym ty mówisz? Spencer zapinał już koszulę.- Chyba twoja koleżanka dobija się do frontowych drzwi.Zerknąłem zza firanki.- Jaka koleżanka? - Leigh przesunęła językiem pospierzchniętych wargach.Spencer podszedł do łóżka.- Na pewno dobrze się czujesz? Co z tobą? Kaca chyba nie masz.Po dwóch piwach?Usiadła na łóżku po turecku.202RS- Trzymaj.- Rzucił jej bluzkę.- Ubierz się, bo ta Janet jak-jej-tam prędzej drzwi ci rozwali, niż zrezygnuje i odejdzie.- O, nie! - jęknęła Leigh.- Co ona tu robi o tej porze? Miałanajpierw zadzwonić.- Włożyła bluzkę i zaczęła ją zapinać.Spencer wciągał skarpetki.- Widocznie stęskniła się za twoim widokiem.Jeśli mamyszczęście, to przyniosła z sobą śniadanie.Leigh wstała z łóżka i podeszła na palcach do drzwi.- Ona raczej nie z tych, co przynoszą śniadania.- No nie, żeby tak budzić ludzi! - warknął Spencer.- To ktootwiera?- Ja.Ciebie nie zna.- Leigh włożyła szlafrok i przewiązała siępaskiem.- Zatrzymam ją przy drzwiach frontowych, a ty przemknijsię do kuchni i nastaw wodę na kawę.Spencer pokręcił głową.- Aż wierzyć mi się nie chce.Nie masz już siedemnastu lat.- I masz szczęście, że nie mam - odparowała, wychodząc nakorytarz.Rozczarowanie, które odmalowało się na twarzy kobiety, kiedyzobaczyła go za plecami Leigh, podziałało Spencerowi na nerwy.Jeślichciała mieć Leigh tylko dla siebie, to powinna wcześniej zadzwonić,tak jak się umawiały.Uścisnął jednak wilgotną dłoń kobiety i czymprędzej cofnął rękę.203RSLeigh miała rację, pomyślał, nie dostrzegając w rękach gościapapierowej torby z pączkami na śniadanie.Za to na werandzie stałasfatygowana czarna walizka.- Nastawię wodę na kawę - oznajmił, zwracając się do Leigh iunosząc pytająco brwi.Zignorowała to.Kiedy wchodziły pózniej do kuchni, on pił jużswoją pierwszą tego dnia kawę.Leigh sprawiała wrażenie zdenerwowanej.Wyłamując sobiepalce, wskazywała jednocześnie na krzesło.- Wiesz co? - powiedziała nienaturalnie głośno.Spencer odstawiłkubek i spojrzał na nią.Nie czekając na odpowiedz, Leigh ciągnęła:- Janet może pomieszkać ze mną kilka dni.Może nawet tydzień.Spencer spojrzał na Janet, która obdarzyła go przymilnymuśmiechem.Kiwnął bez słowa głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Laini Taylor Córka dymu i koci 02 Dni krwi i wiatła gwiazd
- SR053. Woods Sherryl Aż do końca moich dni
- Vina Jackson 01 Osiemdziesišt dni żółtych
- Emily Giffin Sto dni po lubie(1)
- Wood Carol Kochanek na smutne dni
- § Monsunowe dni El Omari Laila
- Carter Stephen L. Biała Nowa Anglia
- WREDNI LUDZIE JAY CARTER
- Kaplan Janice & Schnurnberger Lynn Moje sš wyjštkowe!
- Ewa Ostrowska Ja, pani woÂźna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- opw.pev.pl