[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lalka zgodziła się z moimi przypuszczeniami, pełna zapału i wyraźnejuciechy.- Widzę z tego, że jakiś Arsen Łupin okrada aferzystów - rzekła z satysfakcją.- W razie gdybyś go kiedyś wykryła, złóż mu ode mnie uprzejme powinszowania.WWydziale Komunikacji bez trudu dowiedziałam się, że pan Karol Dromader sprzedał swojegoopla - combi niejakiemu Alfredowi Kwaczkowskiemu, zamieszkałemu na Ochocie.Wysiliłam się trochę, obejrzałam Alfreda Kwaczkowskiego i stwierdziłam, że jeździ dopracy autobusem pospiesznym, w niedzielę zaś posługuje się dychawiczną syrenką.Do kierowcyopla - combi w ogóle nie był podobny, łysawy brunecik z wielkim nosem.Sprawdziłam, czy niesprzedał opla komuś następnemu, okazało się, że nie.Cały czas jest jego właścicielem.Byłabymzapewne pogrążyła się w głębszych studiach nad rodziną i znajomymi pana Kwaczkowskiego,gdyby nie to, że napatoczył mi się Gaweł.Przejęta tematem, z rozpędu wyjawiłam mu swojezdziwienie, wywołane osobliwą wstrzemięźliwością Alfreda Kwaczkowskiego, który nabyłsamochód i wcale nim nie jeździ, pozwalając użytkować pojazd komu innemu.- Głupia jesteś - odparł na to Gaweł z politowaniem.- Życia nie znasz czy co?Dużo jest takich, co firmują zakup samochodu, bo prawdziwy właściciel nie chce sięprzyznać do pieniędzy.Jakby co do czego przyszło, to nic nie ma i nic mu nie zabiorą.Willęwynajmuje od kogoś, samochód jest cudzy, żadnych pieniędzy nie zarabia i nie wydaje.Takichnajtrudniej załatwić.Zresztą, co cię to właściwie obchodzi? Zirytował mnie tym pytaniem, boco go obchodzi, że mnie obchodzi, i zjadliwie poinformowałam go, że samochódKwaczkowskiego wiąże się ściśle ze zbrodnią.Sama zaczynałam już wierzyć, że to wszystkowiąże się ze zbrodnią.Gaweł zainteresował się żywo i wywlókł ze mnie wszystkie szczegółydotyczące nieboszczyka Dutkiewicza.- Ty go przecież znałeś - przypomniałam sobie.- Miał twój numer telefonu.- Co miał?- Twój numer telefonu.Zapisany w notesie.Widziałam na własne oczy.Gaweł przezchwilę patrzył na mnie tak, jakbym znienacka zaprawiła go w ciemię ciężkim przedmiotem.- Bredzisz w malignie czy co? Mój numer telefonu? Skąd, u diabła, ten sukinsyn miał mójnumer telefonu.?!- Nie wyrażaj się o nieboszczyku - upomniałam go surowo.- Dobra, niech będzie, ten świętej pamięci jełop.Kto to był? Dutkiewicz, powiadasz.?W ogóle nie znam takiego! Kto to był?! Wyglądało na to, że nieboszczyk Dutkiewiczmaniacko zapisywał sobie numery telefonów całkowicie obcych osób.Wyjaśniłam, że był to pracownik spółdzielni ogrodniczej hodującej pieczarki.Gaweł ze zmarszczonymi brwiami gwałtownie szukał w pamięci, przypominając w tymmomencie rozwścieczonego amorka.- Co za cholera jakaś.Czekaj no.A jak mu było na imię?- Waldemar.Gaweł jakby skamieniał.Patrzył na mnie, zaniechawszy nawet mruganiaoczami.Po chwili odetchnął głęboko i odzyskał normalny wyraz twarzy wesołego amorka.- Cholera wie, może ja z nim kiedy piłem.? - mruknął niepewnie.- Nic nie wiem.Że też milicja jeszcze mnie nie ciągała.Zawiadomiłam go uprzejmie, że nie było potrzeby, ponieważ wszystkich wiadomości onim udzieliłam milicji osobiście.Nie wiadomo dlaczego, ucieszyło go to niebotycznie.Nieinteresował się moimi zeznaniami, zachichotał radośnie, oznajmił, że kiedyś go przeze mnie trafiszlag, i odjechał.Przysięgłabym, że właśnie przypomniał sobie tego Dutkiewicza i w głębi duszyz ulgą stwierdził, że niczym mu to nie grozi.Kombinacje samochodowe przyczyniły mi ciężkiejzgryzoty, straciłam bowiem punkt zaczepienia.Pierwotnie miałam nadzieję dowiedzieć się, kimjest rudy facet z wściekłą gębą, i ewentualnie odgadnąć przyczyny, dla których jeździł za mnąoplem - combi.Teraz mi to odpadło, wątpiłam, czy Kwaczkowski wyjawi prawdę.Zaczęło mi sięwszystko mieszać, postanowiłam zatem spróbować z innej beczki.Dojść do setna rzeczy drogądedukcji.Coś musiało stanowić element wiążący.Przypuśćmy, że dolary.Dolary w gotówcebyły przedmiotem kradzieży w kraju, dolary udawały się w zagraniczny wojaż w poszarpanejkołderce, dolary tajemniczy Wiśniewski przysyłał do Narodowego Banku Polskiego, dolarówszukała Janka.Co tu ma do rzeczy Janka.? Nie dotyczyły Dutkiewicza, nie mogły równieżdotyczyć mnie, bo z żadnym z tych działań nie miałam nic wspólnego.Nie kradłam, nieprzemycałam, nie wysyłałam pocztą i nawet nie zajmowałam się handlem.Wiśniewski i pudełkopo wafelkach z Cieszyna.Sama miałam w domu takie pudełka, ale dzielnicowy słuszniezauważył, że można je znaleźć w każdym sklepie.Zatem zwyczajny przypadek, a co dalej idziepodanie przez Wiśniewskiego mojego adresu również musiało być zwyczajnym przypadkiem.Dolary właściwie niczego nie wyjaśniały.Wobec tego może środowisko.?Okradziony pan Karol pasował doskonale, okradziony pan Lenarczyk średnio, jacyśokradani czy napadnięci aferzyści - znakomicie! Wszystkich łączyła głęboka niechęć doujawniania strat.Wściekłogęby kierowca opla - combi, zważywszy kombinacje samochodowe zKwaczkowskim, niewątpliwie tkwił w tym szacownym gronie po same uszy.Kierowcawiśniowego taunusa zapewne również, z tego, co wiem o życiu, oni często te transakcjezałatwiają w samochodach.Jeden Maciuś nie nadawał się zupełnie, wyskoczył mi tu jak Filip zkonopi, ni przypiął, ni wypiął, ale Maciuś miał nieprzeciętny fart i mógł się pojawićnajczystszym przypadkiem.Bruździł za to nieboszczyk Dutkiewicz, który, o ile słyszałam, wżadnym hochsztaplerstwie nigdy w życiu nie uczestniczył.W każdym razie to, co wymyśliłam wrozmowie z Lalką, miało swój sens.Ktoś żeruje na marginesie społecznym, zagrabiającnielegalnie posiadane mienie, Maciusia ocenił pewnie na oko, czuje się bezpiecznie o tyle, że niktz poszkodowanych nie leci do milicji, po czym.Zaraz.Po czym co.? Skojarzenie przyszłonatychmiast.Oczywiście Wiśniewski! Zbiera dolary z czarnego rynku i przesyła je do skarbupaństwa, szlachetna postać! Widocznie zdenerwowały go trudności gospodarcze i postanowił imzaradzić.No dobrze, a przemyt w kołderce.? Sekret przemytu również odgadłam od razu.Spłoszeni waluciarze, ratując zagrożone mienie, usuwają je w bezpieczne miejsca, poza zasięgdziałania bandyty Wiśniewskiego.Prosta sprawa.Nic by w tym nie było zagadkowego, gdyby nie Dutkiewicz i gdyby nie ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki