[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Głos pani Jackson brzmiał niepewnie.Zanim odjechali, Emma zapukała do drzwi najbliższego domu, by sięupewnić, czy rzeczywiście mogą liczyć na pomoc sąsiadów.- Ależ oczywiście, zaraz się tam wybiorę - zapewniła sympatycznakobieta w średnim wieku.- Tyle razy mi pomagali, że muszę się imzrewanżować.Właśnie wyjęłam ciasto z piekarnika.Zaniosę im kawałek ipomogę przygotować kolację.Proszę się o nich nie martwić.Laura to dobradziewczyna i na pewno będzie często ich odwiedzać.Problem w tym, żeJacksonowie sami nie zwróciliby się do nikogo o pomoc.Nie cierpią polegać nainnych.- W tej chwili Stewartowi nic nie grozi, ale koniecznie trzebaprzyspieszyć angiografię, żeby sprawdzić, które naczynia są zatkane - rzekł- 62 -SR Daniel do Emmy, kiedy znowu znalezli się w samochodzie.- Moim zdaniem,potrzebne mu będą trzy bypassy.- Zgadzam się, i to jak najszybciej - odrzekła.W drodze do szpitala prawie się do siebie nie odzywali.Emma domyślałasię, że Daniela dręczy niepokój o ojca.Fakt, że po operacji odzyskałprzytomność, był z pewnością pocieszający, ale przecież czekał go jeszcze długii trudny okres rehabilitacji.Dziadkowie Daniela byli już w pokoju chorego.Wysoki, starszy pan owyprostowanych plecach i siwiejąca, pogodna kobieta powitali Daniela zniezwykłą serdecznością.Emma chciała się wycofać na korytarz, lecz zanimzrobiła krok do tyłu, została im przedstawiona i po chwili czuła się tak, jakbyznała ich od dawna.- John śpi, więc nasza obecność nie będzie mu przeszkadzać, podwarunkiem, że będziemy zachowywać się cicho - wyjaśniła babcia Daniela.Mimo podeszłego wieku, jej twarz zachowała wyrazistość, a figura pozostałaszczupła.- Więc pani jest tą nową lekarką, o której opowiadał nam Daniel? Jakto dobrze, że w końcu znalazł kogoś, na kim może polegać.Od czasu, kiedytamta lekarka musiała zrezygnować z powodu kłopotów z ciążą, było mu bardzociężko.- Emma spadła mi z nieba - wtrącił Daniel.- Nie mogę sobie nawetwyobrazić, jak bym dał sobie bez niej radę.Uśmiechnęła się w duchu.Nie dziwiła się już, że początkowo miałobiekcje przeciwko zatrudnieniu młodej kobiety.Jednak w jej przypadkuniebezpieczeństwo, że zajdzie w ciążę, było raczej mało realne.Od dawna nieprowadziła praktycznie żadnego życia towarzyskiego, nie spotykała się też zżadnym mężczyzną.Od lat nie miała w ogóle czasu dla siebie.Najpierw studia, a potemchoroba Charley, która odmieniła całe jej życie.Wszystkie siły poświęciłaopiece nad siostrą i małą Sophie i choć kilkakrotnie nawet umówiła się na- 63 -SR randkę, żaden z mężczyzn, jakich do tej pory poznała, nie zrobił na niejwrażenia.Dziadkowie Daniela szybko przypadli Emmie do serca.Aączyła ichszczera troska o syna, który mimo iż pogrążony był teraz w spokojnym śnie,wyglądał zle.- Przyniosę coś do picia - rzekł Daniel do Emmy - a ty tymczasem zajmijbabcię i dziadka rozmową.- To musiał być okropny wstrząs - powiedziała, gdy zostali sami.Starsi państwo ze smutkiem pokiwali głowami.- Tak, ale Danielowi jest jeszcze ciężej - odrzekł dziadek Daniela.- Jesttaki przywiązany do ojca.W końcu od tylu lat ma tylko jego.- To znaczy, że od rozwodu rodziców nigdy nie mieszkał z matką? - Byćmoże nie powinna o to pytać, ale coraz bardziej ciekawiła ją przeszłość Daniela.Poza tym, to przecież dziadek pierwszy poruszył ten temat.- To byłoby bardzo trudne, bo jej zawód wymaga ciągłych podróży.Katherine pracowała jako dziennikarka najpierw w gazecie, a potem dlatelewizji.Przerzucali ją z miejsca na miejsce i dlatego prawie cały czas spędzałz ojcem.Właściwie to chyba wolał być tutaj, bo zupełnie nie umiał porozumiećsię z matką.Zresztą, dotąd się tego nie nauczył.- Starszy pan zamyślił się na chwilę.- Tak więc John zabierał go z sobą zhotelu do hotelu.- To znaczy, że w ogóle nie miał prawdziwego domu?- Emma nie kryła zdziwienia.Babcia Daniela skinęła głową.- Niby miał tu dom rodzinny, jednak wciąż byli z ojcem w rozjazdach.Dopiero jak John ożenił się po raz drugi, ich życie nieco się ustabilizowało.Alei to małżeństwo nie było udane i Ann w końcu się wyprowadziła.Moimzdaniem, John nigdy nie zapomniał o Katherine.Odejście Ann było dla Danielakolejnym wstrząsem, mimo że nigdy za nią nie przepadał.Może nawet nie- 64 -SR próbował jej polubić.Zawsze traktował ją jak obcą i zachowywał się wręczskandalicznie.Potem, kiedy zdecydowała się odejść, twierdził, że od początkumiał rację.To znaczy, pomyślała Emma, że jako dziecko został porzuconydwukrotnie.Raz przez matkę, a drugi raz przez macochę.Nic dziwnego, że potakich przeżyciach jest nieufny w stosunku do kobiet.- Z państwem też nie mieszkał? Tak bardzo jest do was przywiązany!- Braliśmy go do siebie, kiedy tylko czas na to pozwalał.Staraliśmy sięmu pomóc, żeby jakoś pogodził się z odejściem matki, ale chyba nie całkiemnam się udało.Nawet teraz przeszłość kładzie się cieniem na jego stosunku dokobiet i małżeństwa - ciągnęła starsza pani ze smutkiem.- Na początku obwiniałsiebie.Był przekonany, że zrobił coś złego, przez co rodzice musieli się rozstać.Potem pojawiły się nowe problemy, bo wmówił sobie, że to ojciec zmusił matkędo wyjazdu, aż wreszcie ogarnął go paniczny strach, że i ojciec go porzuci.Wkońcu nie próbował już niczego zrozumieć, tylko na wszystko reagował złością.Możliwe, pomyślała Emma, że złość nadal drzemie w jego sercu.Nadalpogardza matką i przepaść, jaka wyrosła między nimi, nie pozwala muzawiadomić jej o chorobie ojca.A przecież dla matki, skoro wciąż do nichpisuje, życie byłego męża i syna nie może być całkiem obojętne.Z zamyślenia wyrwał ją powrót Daniela.Usiedli przy małym stoliczku ipili herbatę oraz rozmawiali po cichu, nie spuszczając oczu z chorego, który cojakiś czas poruszał się niespokojnie, wydając z ust niezrozumiałe dzwięki.Emma przyglądała się z rozrzewnieniem, jak starsza, siwa pani zczułością obmywa twarz syna, na której, niestety, pojawiły się objawy paraliżumięśni.Około pół godziny pózniej pojawiła się pielęgniarka i poprosiławszystkich o opuszczenie pokoju.- Muszę teraz umyć chorego i rozmasować mu skórę, żeby nie dopuścićdo powstania odleżyn.Możecie państwo zaczekać w dyżurce.- 65 -SR - Dzięki, ale i tak powinniśmy już iść - rzekł Daniel, podnosząc się zkrzesła.Serdecznie uścisnął babcię i dziadka.- Musimy wracać do przychodni.Uważajcie na siebie, proszę.Odwiedzę was za parę dni.W drodze na parking Emma przyglądała mu się w zamyśleniu.- To naprawdę cudowni ludzie - odezwała się z uśmiechem, kiedywyjechali na ulicę.- Tak się cieszę, że miałam okazję ich poznać.Może jużniedługo porozmawiam też z twoim tatą.- Na razie dziękuję Bogu za każdy darowany mu dzień.Nie śmiemjeszcze wybiegać myślami w przyszłość, ale chyba najgorsze ma już za sobą.-Uśmiechnął się szeroko.- Dziadkowie bardzo cię polubili.Jestem pewien, żetacie również się spodobasz.Po powrocie do przychodni Emma udała się do swego gabinetu, a Danielniemal natychmiast został wezwany do kolejnego pacjenta.W wolnej chwili pojechała do domu porozmawiać ze zdunem.Niestety,uszkodzenie kominka okazało się poważniejsze, niż przypuszczała.- Mam wrażenie, że tak szybko się od ciebie nie wyprowadzę -poinformowała Daniela, kiedy wróciła do przychodni, gdzie wieczorem miałaprzyjąć jeszcze kilku pacjentów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki