[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy wyszłam z Króliczej Nory i nabrałam w płuca chłodnego powietrza, poczułam, że jak na przejścia ostatnich godzin i cios w głowę czuję się zadziwiająco silna i rześka.Straciłam Gertrud Blütchen, ale zachowałam torebkę i zanim tak naprawdę zrozumiałam, co się stało, zobaczyłam Łabędzia.Wybiegł z podwórza z wejściem do pokoju, którego nie ma, i do mieszkania Adama.Stanął w bramie i rozglądał się nerwowo.Stracił gdzieś po drodze swój czarny płaszcz.Trzymał się za lewe ramię i zauważyłam, że jest ranny.Mało przypominał natchnionego mówcę z rynku.Przestraszyłam się, że w walce, którą stoczył, ucierpiała Celestyna albo Adam.Albo Marcin.Łabędź zauważył mnie i zobaczyłam w jego oczach błysk rozpoznania.– Dziennikareczka – wycedził.Oceniał nasze siły, sprężył się do skoku i myślałam, że mnie zaatakuje, ale po chwili wahania rzucił się do ucieczki.Potrącił mnie i pobiegł w dół ulicą.Zobaczyłam jego plecy i nie myślałam, co zrobię, gdy go dopadnę.Straciłam Gertrud Blütchen, ale moje ciało było nadal sprężyste i lekkie, może dzięki temu kociemu stworzeniu, które zlizało krew z mojej twarzy.Pobiegłam.Łabędź przyspieszył, jednak wiedziałam, że nie będzie w stanie mi uciec, i poczułam się dziwnie radosna, jakby lekko pijana.Dotarliśmy do placu Grunwaldzkiego, gdzie ludzie czekali na ostatnie autobusy, przebiegliśmy przez drogę czarną jak jęzor lawy, roztrąbiły się klaksony i zdążyłam zauważyć przerażony wzrok kobiety w samochodzie, który niemal dotknął mojego biodra.Łabędź obejrzał się, nasze oczy się spotkały.– Biegnij! – krzyknęłam i niemal wpadliśmy na siebie, ale zaraz przyspieszył, ciężko tupały jego stopy, pryskało spod nich błoto.Gdzieś za nami zawyła policyjna syrena, przed nami była ściana drzew, Wzgórze Szubieniczne, na nim park Sobieskiego.Wycie przybliżyło się i mogłam tylko podejrzewać, że samochody na sygnale jadą po Mareczka żywego albo martwego i po osobę, która zaatakowała mnie pod Króliczą Norą.Dobiegliśmy do pomnika wałbrzyskiego górnictwa i widziałam, że Łabędź boi się ściany drzew, w którą będzie musiał się zanurzyć, jeśli chce dalej uciekać.Lawirował między kamiennymi postaciami górników, zastygłych w rozpaczy, bo w tym mieście zalanych wodą kopalń mieli co opłakiwać.Jakaś spóźniona para, obściskująca się na ławce i popijająca wino z butelki, patrzyła na nas mętnie i rozpoznałam w niej dwoje Gotów.– Się gonią – rozwlekle powiedziało jedno.– A niech się gonią – obojętnie dodało drugie.Łabędź rzucił się w końcu na oślep w krzaki porastające zbocze Wzgórza Szubienicznego, ja wbiegłam za nim w ciemność.Kawałek wyżej zaczynała się stroma spacerowa ścieżka pokryta śniegiem, czysta jak Droga Mleczna.Milkły odgłosy miasta, powietrze było zimne i przejrzyste, ponad konarami drzew niebo pełne gwiazd ostrych jak ze szkła.Nie czułam zmęczenia.Wiedziałam, że mogę tak biec przez kilka godzin.Gdy ścigany zwalniał na coraz bardziej stromej i śliskiej ścieżce, ja też zwalniałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Piekne istoty 2 Istoty ciemnos Kami Garcia
- Dahlquist Gordon Szklane księgi porywaczy snów[JoannaC]
- Joanna Chwaszcz Małgorzata Pietruszka Dariusz Sikorski Media
- Ross Adam Ciemna strona małżeństwa[JoannaC]
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu
- Chmielewska Joanna Autobiogra Druga mlodosc
- Joanna Neil Nigdy dosyć czułoci
- Sansom C.J Rebelia
- Nora Roberts Rodzinne szmaragdy
- Kent Gordon Alan Craik 07 Stan wyjątkowy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvm.keep.pl