[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jeszcze nie przegrales.Obsydianowe oczy Kymila skupily sie na Arilyn, a nienawisc czynila ich czarne otchlanie jeszcze ciemniejszymi.–Nie mow zagadkami.Brak ci do nich talentu – wywarczal szydercza odpowiedz.Arilyn podeszla blizej patrzac na swego bylego mentora.–Ponawiam moje wyzwanie na pojedynek, trwajacy dotad, az jedno z nas zostanie rozbrojone badz unieszkodliwione.Jesli wygrasz, zdradze ci nowe polozenie elfiej bramy.Blysk zaciekawienia pojawil sie w czarnych oczach Kymila.–A jesli dziwnym zrzadzeniem losu to ty wygrasz?–Umrzesz – powiedziala zwiezle.–Nie! – krzyknal przez ogrod Bran.– Wielu uwaza cie za Zabojce Harfiarzy.Musisz sprowadzic Kymila Nimesina przed sad, albo znajdziesz sie na jego miejscu.–Zaryzykuje – rzekla spokojnie.–Ty moze tak, ale ja nie – oswiadczyl Danilo.– Dopoki nie obiecasz mi, ze nie zabijesz tego chudego orkowego pomiotla, bedziesz musiala bic sie ze mna, zanim go dostaniesz.Arilyn poslala szlachcicowi zirytowane spojrzenie.W odpowiedzi zdjal rekawiczki.Ksiezycowe swiatlo ukazalo spalona reke i wynedzniala od wysilku rzucania czaru twarz.– Jesli walczysz ze mna, bedziesz musiala mnie zbic – dodal cicho.–Nie sadze, by to bylo zbyt trudne.Jego nieugiety ton przekonal Arilyn, ze on mowi powaznie.–Chyba wolalam cie jako glupka – powiedziala.Danilo nie dal sie zbic z tropu.–Przysiegnij!–W porzadku.Masz moje slowo.Zostawie z niego tyle, by mozna go bylo postawic przed sadem.Zadowolony?–Owszem – rzekl Danilo.– Bierz go wiec.Arilyn ponownie zwrocila sie do elfa.–No? To jak bedzie?–Sama informacja o nowym polozeniu bramy wcale mnie nie urzadza – zaznaczyl Kymil, targiem chcac wybadac granice postanowienia Arilyn.–Jesli bedzie trzeba, sama cie do niej zaprowadze.Wezme ksiezycowa klinge i otworze dla ciebie te przekleta brame.Dorzuce nawet komitet pozegnalny, dopoki nie dotrzesz do Evermeet.–Zgoda – Kymil wyciagnal miecz i uniosl go do czola w pogardliwym salucie.Elf i polelfka skrzyzowali ostrza i walka rozpoczela sie.Obaj mezczyzni byli utalentowanymi wojownikami, obaj niejedno juz wzyciu widzieli, ale boj, ktory rozgorzal przed nimi byl czyms, czego jeszcze nie doswiadczyli.To byl niesamowity, hipnotyzujacy taniec smierci, z poszczegolnymi ruchami tak szybkimi, ze ludzkie oko nie bylo w stanie za nimi nadazyc.W swym zapamietaniu Arilyn i Kymil z elfia gracja i zrecznoscia starali sie przygniesc nawzajem umiejetnosciami.Walczacych, rownych sobie wzrostem, sila i szybkoscia, dalo sie rozroznic tylko po kolorze: Arilyn – biala plama na tle ciemnego nieba i Kymil, nie pasujaca do sytuacji smuga zlotego swiatla.Elfie miecze blyskaly i wirowaly, iskry ze scierajacych sie broni sypaly sie tak gwaltownie w ciemniejace niebo, ze niedowierzajacemu Danilowi przypominalo to swiateczny pokaz sztucznych ogni.Dzwieczace uderzenia miecza w miecz nadchodzily tak szybko, ze ich odglosy przechodzily w jeden lomotliwy, metaliczny szczek.Od nieziemskiego halasu zaczal oddzielac sie inny dzwiek, na ktorym skupila sie cala dusza Danila.Glos nie mowil ani slowami, ani dzwiekiem, w ogole nie mowil do niego.Gwaltowna piesn lorelei, magiczny glos wzniosl sie ponad zgielkiem bitwy: grozny, silny, uskarzajacy sie.Wolal o zemste.Wolal o smierc.Danilo z miejsca zdal sobie sprawe, ze byl to glos elfiego cienia.Ksiezycowe ostrze zaczelo jasniec, gdy ugieta pod brzemieniem zemsty istota miecza walczyla spontanicznie o wydostanie sie.Nawet Danilowi trudno bylo oprzec sie jej zadaniom.Arilyn nie moze ustapic, pomyslal rozpaczliwie Danilo.Patrzyl na blekit ksiezycowej klingi, kiedy zatoczylo polkole i runclo do przodu.Same ruchy byly zbyt szybkie do nadazenia za nimi, ale jasniejace sciezki miecza zostawaly w powietrzu, niczym blyszczace blekitne wstazki na tle nocnego nieba.Nagle wszystko ucichlo, a gmatwanina niebieskich smug poczela ciemniec.Kymil Nimesin wstal powoli; polupane kawalki jego miecza lezaly dookola.–Dzieki Melikki, to koniec – powiedzial radosnie Bran.Z ulga, Danilo i Harfiarz ruszyli do przodu.Wyraz twarzy Arilyn osadzila ich w miejscu, a strach znow napelnil Danila, kiedy ten zdal sobie sprawe, ze walka jeszcze sie nie skonczyla.Ksiezycowe ostrze, jakby poruszane samo przez siebie, poplynelo do gory w rekach Arilyn [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki