[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Świat był ba-gnem i wszyscy byli odpowiedzialni za jego naprawę.Powinni tak jak on stanąć w szeregach samoobrony ludzi, walczyć przeciwko jałowości życia.Jesper siedział w najdalszym kącie, przy stoliku, który zwykle zajmowali.Zdążył już wypić swoją cafe latte, na we-wnętrznych ściankach wysokiej szklanki obeschła piana, tworząc nieregularną siateczkę.Pierwszą rzeczą, jaką Kristoffer zauważył, był brak nieodłącznego notatnika zawsze umieszczonego w zasięgu pióra Jespera, gdziekolwiek się znajdował.Notatek, które były kanwą dla jego pierwszej powieści Nostalgia, dziwne uczucie kontrolowanego smutku.Jesper był wilkiem samotnikiem, tak samo jak Kristoffer.Może dlatego tak dobrze czuli się w swoim towarzystwie.92Kristoffer zdjął kurtkę i powiesił na poręczy krzesła.- No dobra.Zamówić coś jeszcze dla ciebie?Jesper potrząsnął przecząco głową.Kristoffer poszedł do baru, gdzie utworzyła się mała kolejka.Ustawił się za blisko osoby znajdującej się przed nim.Tylko po to, żeby sprawdzić, jak na to zareaguje.Mężczyzna zrobił krok do przodu, więc Kristoffer znów się przysunął.Coraz wyraźniej dał się odczuć dyskomfort tamtego, choć bardzo się starał to ukryć.Dlaczego ludzie czują się zagrożeni, gdy ktoś obcy za bardzo się do nich zbliży? Kristoffer długo się zastanawiał, dlaczego zachowanie dystansu jest tak ważne.Może to wła-śnie wtedy, w tym poczuciu zagrożenia, podświadomość ocierała się o wiedzę, że wszystko, co istnieje, tworzy całość, że wszystko zależy od wszystkiego.W książkach przyrodni-czych, które znalazł na półkach w mieszkaniu, wyczytał, że atomy nigdy nie giną, tylko zmieniają postać.Wystarczyło zobaczyć fotografię Ziemi wykonaną z kosmosu, żeby do-myślić się tej prawdy.Gdyby ta wiedza została szeroko roz-powszechniona, przyjęty obraz świata rozsypałby się na kawałki.Nikt nie mógłby już patrzeć na to, co się dzieje, nie czując się zmuszonym do działania.Mężczyzna z kolejki zrobił kolejny krok do przodu, żeby zwiększyć odległość.Kristoffer zostawił go już w spokoju.Zamówił podwójne espresso i czekając na nie, przyglądałsię Jesperowi.Ten siedział dalej, podpierając głowę lewą ręką, prawą zaś rysował niewidoczne figury na blacie stołu.Przygnębiony, pomyślał Kristoffer.Nie pierwszy raz.Jesper był jak otwarta książka, łatwo było odgadnąć, w którym miejscu na skali emocji akurat się znajdował, a przygnębienie wcale nie było rzadkością.Kristoffer dobrze się czuł z jego jednoznacznością.Nie było w tym niczego niejasnego, co kazałoby się zastanawiać, same jasne komunikaty.Poczuł nagle, że się uśmiecha, patrząc na Jespera.Uświadomił93sobie, jak bardzo ceni sobie tę przyjaźń.Jesper był całkowitym abstynentem, z powodów ideologicznych, co ułatwiało ich kontakty.Odkąd Kristoffer skończył z piciem, musiałunikać pewnych sytuacji.Oczekiwać, że mógłby się dobrze bawić, spędzając cały wieczór w knajpie, to jak spodziewać się, że cukrzyk będzie zachwycony tortowym przyjęciem.Nadal czasami go suszyło, zdarzało się, że musiał się mocno opierać, żeby nie wypić tylko tego jednego jedynego kieliszka.Który potrafił mu dać to szczególne poczucie odprężenia.To miłe poczucie, że wszystko jest proste i łatwe, które potem szybko mijało, a on po całych nocach próbował je odzyskać, upijając się do nieprzytomności.Jesper był jedynym człowiekiem, którego mógł nazwać swoim przyjacielem.Samotna praca przy komputerze i uni-kanie życia towarzyskiego, odkąd zerwał z dawnymi przyjaciółmi, nie sprzyjały nawiązaniu nowych znajomości.Ale nawet Jesperowi nie zdradził swojej największej tajemnicy.Tej, która napełniała go takim wstydem, że nawet słowa się przed nią wzbraniały.Minęło trzydzieści jeden lat, lecz on nie opowiedział o tym nikomu.Że w wieku czterech lat został znaleziony na schodach w Skansenie.Że był dzieckiem, które ktoś odrzucił.Wrócił do stolika.- Co się właściwie dzieje?Kristoffer usiadł przy stoliku i umoczył wargi w swoim podwójnym espresso.Jesper odpowiedział nie od razu.Przygnębiony, pomyślał znowu Kristoffer.- Sam nie wiem, chyba powinienem być szczęśliwy, tak sądzę.Ale nie jestem.- Ale o co chodzi?Kristoffer upił trochę kawy.Jego towarzysz odchylił się do tyłu i wyprostował, jakby chciał strząsnąć z siebie coś 94nieprzyjemnego.A potem wypowiedział słowa, po których sala się zakołysała:- Przyjęli moją książkę.Kristoffer zesztywniał.Przeraził się własnej reakcji.Powinien się cieszyć, zerwać się od stołu i pobiec po ciasto.Tak zareagowałby dobry człowiek.Jego najlepszy przyjaciel po wielu wysiłkach i staraniach osiągnął wymarzony cel, ale zamiast wiwatować na jego cześć, on siedział na krześle jak sparaliżowany i czuł, jak narasta w nim wielka czarna zazdrość.- Ale to przecież fantastyczne.Udało mu się to powiedzieć.A czerń rozrastała się dalej.- Naprawdę?Jesper nie wyglądał wcale na zadowolonego.Kristoffer był zdezorientowany.To lepsze niż zazdrość.- Przecież to chyba jasne.Prawda? Czyż nie po to napisa-łeś tę książkę?Na chwilę zapadła cisza.Jesper nie był osobą, która mówi rzeczy nie do końca przemyślane [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki