[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była ciekawa, czy zapraszał tam także i innych ludzi.Na przykład żonę.Jaka ona była? Poza tym że była nieszczęśliwa? A jeśli już o tym mowa, to dlaczego właściwie była takastrasznie nieszczęśliwa? W końcu w McCairn było tyle dozrobienia.Przecież Temperance nie tylko zajmowała się całymtym olbrzymim domem, ale zdołała też puścić w ruch jedeninteres.Tutejsi mężczyzni mieli swoje owce, podczas gdykobiety.Spojrzała na leżący przed nią papier.Miała zamiar pisaćo tym, co będzie robić po powrocie do Nowego Jorku, a tymczasem sporządziła listę tego, co trzeba zrobić tutaj, W McCairn.Słyszała, że Zlepa Brenda opowiada wspaniałe historie.Czynadawałyby się do publikacji?Po nieudanych próbach przeniesienia się myślami do NowegoJorku, dziewczyna odłożyła pióro i zeszła na dół do kuchni.Stara Eppie siekała jakieś mięso i Temperance odwróciławzrok.Już nigdy nie wezmie do ust jagnięciny.- List do ciebie.- Eppie wskazała zakrwawioną rękąna parapet okna.Może to matka donosiła, że znalazła wreszcie idealną kandydatkę na żonę Jamesa i że córka już niedługo będzie mogłastąd wyjechać?Z ociąganiem Temperance sięgnęła po kopertę, ale natychmiast rozjaśniła się w uśmiechu.List był od Agnes z Nowego197Jorku.Nareszcie będzie mogła oderwać myśli od McCairni pomyśleć o prawdziwej pracy.Wyszła na dwór, oparła się o ścianę i otworzyła kopertę.List był krótki, bo Agnes nie przepadała za pisaniem.Tem-perance przebiegła wzrokiem pojedynczą stronę i dowiedziałasię, że wszyscy mają się dobrze, wszystko jest w porządkui nie musi się o nic martwić.- Mogła przynajmniej udawać, że za mną tęskni - szepnęłado siebie.Już tak dawno wyjechała z Nowego Jorku! Przezpierwszych sześć miesięcy czekała, aż Angus zmądrzeje, a potem te kilka tygodni tutaj, w McCairn.- Pomyślałam, że chciałabyś to zobaczyć - pisała Agnes.-Ona jest zawsze taka miła.Do listu dołączony był artykuł z gazety.Temperance przeczytała go trzykrotnie, zanim uwierzyła w to, co czyta.Reportergazety przeprowadzał porównanie między nikczemną" Temperance O'Neil a panną Deborah Madison, która podjęła pracę, porzuconą" przez Temperance, kiedy ta opuściła swój kraj.Przy powtórnej lekturze dziewczynie trzęsły się ręce.W artykule pisano o niej, jakby wyjechała ze Stanów z własneji nieprzymuszonej woli, jakby znudziła się pozostającymiw nędzy kobietami i odeszła od nich, pozostawiając je w o wielegorszym położeniu, niż były na początku.Panna Madisonpodjęła porzuconą przez nią pracę.Potem autor artykułu przeszedł do porównań osobistych.Pisał, że panna Madison jest o wiele delikatniejsza, mniejagresywna niż Temperance i dlatego jest w stanie o wielewięcej dokonać.Pisał też, że panna Deborah jest znacznie odniej młodsza, a jej metody są bardziej nowoczesne".Zabrzmiało to tak, jakby Temperance była stuletnią staruszką,a jej metody wywodziły się wprost ze średniowiecza. Młodsza", bardziej nowoczesna", mniej agresywna", łatwiejsza we współpracy", szeptała dziewczyna, patrząc natrzymany w ręku artykuł.198Była jeszcze w stanie szoku po lekturze listu, kiedy podszedłdo niej Ramsey i wręczył złożoną kartkę.Brzeg był zagiętyi zalakowany czerwonym woskiem.- Co to? - zapytała dziewczyna, chowając list Agnes i wycinek z gazety do kieszeni.- Nie mam pojęcia.Kazano mi ci to oddać.To wszystko,co wiem.Jeszcze wczoraj nie byłaby tak nieufna, ale dziś podejrzewała,że wszystko, co ludzie do niej mówią, jest kłamstwem.Spojrzałana papier.Na stronie zewnętrznej nie było ani słowa, a nawosku nie odciśnięto żadnej pieczęci.Postanowiła nie otwierać tego listu i kazać Ramseyowizwrócić go temu, od kogo go dostał.Ale kiedy podniosłagłowę, chłopca już nie było.Stała przed domem całkiem sama.Chciałaby należeć do ludzi, którzy potrafiłą opanować własnąciekawość i nie otworzyć listu.Ale to było bezsensownepragnienie.Otworzyła go i spojrzała.Tylko kilka razy widziałacharakter pisma Jamesa, ale rozpoznała je bez trudu.Pisałw wyraznym pośpiechu.Przyjdz natychmiast.Jesteś mi pilnie potrzebna.Nikomu nicnie mów.Szałas pasterski koło tego miejsca, gdzie odbieraliśmyporód owcy.J.Skarb! To była jedyna myśl, jaka jej przyszła do głowy.James musiał się dowiedzieć czegoś o skarbie.Bez zastanowienia pobiegła w góry.Po tym, co ją dziśspotkało, dobrze było czuć się potrzebną gdziekolwiek i komukolwiek.Zaczęła myśleć dopiero wtedy, kiedy zbliżała się już doszczytu.Robiło się już ciemno i zanosiło na deszcz.No, aleto była Szkocja, gdzie albo padało, albo zanosiło się na deszcz,więc nie było w tym nic niezwykłego, niemniej dziewczynanie miała ochoty zostać zaskoczona w ciemności przez ulewę.199Rozejrzała się, oczekując, że lada moment zza krzaka wyskoczy James.Miał jakąś przedziwną umiejętność niemalbezgłośnego poruszania się i znajdowania się w miejscach,w których się go najmniej spodziewała.- James'? - powiedziała głośno, ale w odpowiedzi usłyszaławyłącznie beczenie owiec.Przeszła kawałek, a własne krokiwydawały się jej niezwykle głośne.Coś w tej sytuacji bardzo się jej nie podobało.Przysłanie jejkartki nie pasowało do Jamesa.On by raczej poprosił Ramseya,żeby ją gdzieś przyprowadził, ale z pewnością nie kazałbysamej wspinać się na górę, i to o zmroku.Odwróciła sięi zaczęła schodzić w dół.Nagle usłyszała, że ktoś ją zawołał.Zatrzymała się.- James?- Tutaj! - Wydawało jej się.że poznaje jego głos, ale niebyła pewna.Wahała się, co zrobić.Niestety, tę właśnie chwilę wybrałyniebiosa, aby otworzyć upusty.W jednej chwili była przemoczona i zziębnięta.Osłaniając twarz rękami przed zacinającymdeszczem, pobiegła do małej kamiennej chatki, która musiałabyć gdzieś przed nią.Dostrzegła ją dopiero wtedy, kiedy stanęła przed szerokootwartymi drzwiami, za którymi widać było światło.Poprzezstrugi wody zobaczyła rozpalony na kominku ogień.Przezchwilę miała poczucie deja vu: to przecież był widok, o którymmarzyła, brnąc po raz pierwszy do McCairn.Wpadła do środka jak bomba i zatrzasnęła za sobą drzwi.Chatka składała się z jednej izby.Pod ścianą stał stół z dwomakrzesłami, pod drugą łóżko, przykryte owczymi skórami, a nawprost wejścia kominek i sterta torfu do podtrzymywania ognia.Temperance była tak przemoczona, że strugi wody spływałyz jej ubrania, kiedy szła w stronę paleniska.Dygotała z zimna,Kiedy odwróciła się plecami do ognia, zauważyła, że na kołkuwbitym w ścianę wisi skórzany bukłak, a na stole leży bochenek200chleba i wielki kawał sera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Roberts Nora Pokusa 02 Rajska jabłoń
- Deveraux Jude Trylogia Panien Młodych z Nantucket 01 Prawdziwa miłoœć
- Deveraux Jude Edilean 01 Lawendowy poranek
- Deveraux Jude Prawdziwa milosc
- Deveraux Jude Zaproszenie
- Wagner Karl Edward Kane Tom 2 PierÂścień z Krwawnikiem
- § Real Jorge Loty w ciszy
- Vincent, Rachel Shifters 5 Shift
- Benzoni Juliette Błękitna gwiazda Kolekcjoner z Warszawy t.1
- placowka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mentosik95.opx.pl